piątek, 3 września 2010

Zachciało mi się też gotować

Jakby ktoś nie wiedział ;)- uwielbiam gotować. Uwielbiam gadać o jedzeniu- nawet bardziej niż jeść.
Gotowanie mnie odstresowuje, odprężą, wprawia w dobry humor.
Nie gotuję codziennie, ale jak już gotuję to dużo i na zaś.
Wczoraj robiłam barszcz. Zwykle robię tak, że z jarzynek i świeżych buraków robię wywar, który zakwaszam częściowo kwasem z kiszonych buraków, a częściowo octem malinowym. Kwas buraczany miałam, kupiłam jarzynki i biorę się do gotowania. Przygotowałam jarzynki i tak patrzę, coś mało, czegoś mi brakuje. Buraków mi, kurwa brakowało!!!
Wykorzystałam ćwikłę, którą zaprawiłam na zimę. Barszcz wyszedł pycha :)

Luby się dopominał o coś słodkiego, a co miałam upiec, jak nie miałam żadnego tłuszczu, z wyjątkiem połówki szklanki oleju. No i znalazłam przepis na ciasto z rabarbarem. I takie postanowiłam upiec. A że nie miałam rabarbaru, to upiekłam bez. Tylko placka przełożyłam powidłami sliwkowymi.

A dziś... A dziś wpłynął malusieńki milusieńki przelewik i w końcu można było zrobić zakupy :)
I dziś tez gotuję :)
Oczywiście rosół- mój ulubiony na skrzydełkach drobiowych, doprawiony kozieradką, lubczykiem, fenkułem.
Ugotowałam fasolkę po bretońsku, która nie jest fasolką z kiełbachą i przecierem, tylko pachnie majerankiem, czosnkiem, tymiankiem i domowym przecierem pomidorowym.
Ugotowałam bogracz- nie wiem czy prawdziwy, ale z kluseczkami, papryką i grzybkami marynowanymi.
Upiekłam chleb.

To nie koniec gotowania na dziś :)
Czekam aż luby zbierze do kupy ducha i ciało i naostrzy mi nóż- będę robić prawdziwe kołduny z siekanej wołowiny. Tego cuda jeszcze nigdy nie robiłam, a jestem ciekawa.

A poza tym w drodze powrotnej z zakupów nazbieraliśmy ostatnie płatki róż- czekają rozłożone na ściereczce, żeby robale z nich wylazły ( o ile jakieś są. Ja myślę, ze nie ma, wszystkie się wystraszyły i uciekły, jak zbierałam płatki) i zrobię ucieraną konfiturę z płatków róż. Malusieńki słoiczek wyjdzie, ale lepsze to niż nic.

No i brzoskwinki czekają, żeby je zasłoikować :)

Pachnie tak domowo, bezpiecznie.

Czy ja już mówiłam, ze uwielbiam gotować? ;)

11 komentarzy:

  1. Oj Aga jak ja lubię z Tobą o żarciu gadać :) Godzinami. A jak piszesz to prawie mi z monitora pachnie Twoim rosołem, albo fasolką czy innymi potrawami, które robisz.
    No i zawsze mnie zainspirujesz :D

    Gotować uwielbiamy obie ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta cala romowa to jakas totalna paranoja, nie ma sensu!

      Usuń
  2. Zawsze? ;)
    Te moje fantazje to zazwyczaj jest proza życia... jakiś składnik trzeba, a nie ma. Zostawić dziurę? czy dać coś innego w zamian. I stąd się biorą te moje pomysły.

    Ja tez uwielbiam gadać z Tobą o jedzeniu i w ogóle gadać z Tobą :)
    To gadajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fakt o jedzeniu się z Tobą bardzo smacznie mówi.

    Przysmaków zazdraszczam. Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka szkoda, że jesteś tak daleko...
    Równie dużą przyjemność, co gotowanie sprawia mi dzielenie się jedzeniem i biesiadowanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. dziń dybry
    melduję się !
    och ja czytając o rosołku też poczułam zapach owego :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Zmorka :)
    To ja Ci jeszcze kiedyś o rosole napiszę, żebyś sobie ten zapach zapamiętała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj zapewniam Cię że se go przypomnę we wtorek bo w poniedziałki nie kupuję miecha (wiem ze od soboty leżą w sklepowej lodówie )
    ja do skrzydełek kurczęcia daję kawałek skrzydła indyka wtedy rosół jest pyszniejszy a jak uda mi sie zdobyć kawałek wołowinki wtedy dopiero rozkosz :D:D: jak widzisz tez uwielbiam gadać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. :)
    Wersja eksklusive przewiduje u mnie: co najmniej 3 rodzaje mięsa- skrzydełka z kurczaka, coś z indyka i kawałek wołowiny. Ale to nie koniec :D
    Gotujemy bez glutów, więc potrzebujemy więsze bogactwo smaków- łodyga selera, łodyga natki pietruszki, lubczyk, plasterek świeżego imbiru, plasterek fenkuła, ząbek czosnku, cebula nabita goździkiem, pól malutkiego buraczka no i marchewka, pietruszka, seler, ziarenka pieprzu i kozieradka
    I to sobie ma mrugać tak ze dwie godzinki i napełniać dom zapachem.
    Pachnie już u Ciebie?
    Pachnie u Ciebie już moim rosołem

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachciało mi się rosołu....

    OdpowiedzUsuń
  10. hi

    No ba! Mam nadzieję, ze każdemu, kto tu trafi się zachce :)

    OdpowiedzUsuń