poniedziałek, 26 września 2011

Koniugacje

Czasem, żeby oderwać się od przykrych myśli, skoncentrować na zadaniu jakimś, kiedy mnie stres zżera, liczę sobie w pamięci. Dodaję, odejmuję, wyciagam w pamięci vat...
Czasem powtarzam tabliczkę mnożenia, czasem odmieniam sobie różne słowa. Uporządkowany świat matematyki, gramatyki, ortografii, pozwala uporządkować myśli.

Bo czy może być coś bardziej bezpiecznego niż koniugacje?
Jakieś to budzące grozę treści mogą się kryć za " ja jestem, ty jesteś, on jest"

Straszna treść kryje się w braku pomostu między "on jest" a "on był". Ten czas przeszły boli, jak jakaś cholerna dziura.
Straszna treść kryje się także w tym, ze jego nie będzie.

I choć bardzo jestem wdzięczna, że dane mi było poznać Jarka, że chciał być z nami, pić z nami herbatki, gotować z nami, dyskutować, ze przytulał, że dawał delikatne kopniaki, to jednak myślałam, że będziemy mieć wiecej czasu teraźniejszego. I przyszłego.

Pomysłu na zaskakującą puentę nie mam żadnego.

Jarku...
świat był znacznie lepszy, kiedy w nim byłeś...

czwartek, 15 września 2011

Zadziwiające

Zadziwiające jest, jak czasem jedno zdanie gdzieś rzucone, potrafi ułożyć właściwy wzór.

Siedziałam przed komputerem, jedną ręką piłowałam paznokcie, drugą ręką  i pierwszym okiem zmieniałam strony w necie, drugim okiem i pierwszym uchem oglądałam to, co w telewizorze.

" jeśli jesteś pełna lęku, wyobraź sobie, że na Twoim ramieniu siedzi czarny ptak. Powiedz mu, żeby zamknął dziób i się wynosił"

I ja mu kiedyś powiem. Pełnym głosem, z tak rozdartym pyskiem, jak ja to potrafię, powiem mu soczyste, jak świeżo wyciśnięty sok z dojrzałej czarnej porzeczki "spierDalaj"

wtorek, 6 września 2011

Skarbiec

Obiecałam na forum, że pokaże moje wisiorki.
Mam małego hysia na punkcie wyrazistej biżuterii. Nie są to jakieś bardzo cenne precjoza, ale mnie się szalenie podobają.
Żeby było śmieszniej, bardzo rzadko noszę wisiorki, czy łańcuszki, częściej kolczyki.
Właściwie to takie kolekcjonowanie dla samego posiadania, ale ciężko mi się niekiedy oprzeć, jak widzę jakiś okaz, który mnie zachwyci kształtem, czy kolorem.
Zbieram wisiorki i kolczyki z metalu i masy plastycznej, z kamykami, niekiedy dżetami, ze szkła.
Zbieram kolczyki o kształtach gier logicznych ( spirale, sprężyny, labirynty, kulki w siatkach)
Zbieram kolczyki srebrne z kamieniami ozdobnymi i bursztynami.

Najpierw kolczyki:



Białe, kremowe i niebieskie
Wisiorki
 
Czerwone
Beże i brązy
Wisiorki w zieleniach     

   Wrzosowe, różowe, fioletowe                                                                                                                                              

Zmarnuje trochę czasu...

A co mi tam.
I tak nie mogę spać.
Tylko, żeby ktoś nie zgłaszał pretensji ;)

To po pierwsze: ortografia, literówki, skróty, zniekształcone słowa, interpunkcja, brak akapitów.
Czy ja mogę wprost powiedzieć, że mnie to wkurwia?
Wkurza mnie to, że robię literówki. A nie robiłam aż tyle. Dowiedziałam się niedawno, że to starość... I to mnie wkurwia jeszcze bardziej. Ponoć jedna ręka jest szybsza od drugiej i to spowodowany wiekiem brak refleksu i odpowiedniej koordynacji obu rąk jest winien mojemu "zęby" zamiast "żeby" ( kiedyś mi ta literówka tak zmieniła sens zdania, że długi czas musiałam opanowywać padaczkę śmiechową) ... A ja myślałam, że mi się "shift" albo "ctrl" zacina :/ a to starość.

Czuję, że głupieję. Nie siałam byków. A teraz notorycznie popełniam "zdaża się". Bywa, że muszę dokonywać długotrwałej i męczącej egzegezy, by wniknąć jakież to tajemnicze treści kryją się za dziwacznym dla oka zdaniem: "ratónkó, pszypaliłam tależ" 
Czemu ludzie nie potrafią rozróżnić "naprawdę" od "na pewno". Czy to takie trudne do zapamiętania, że "nie" z czasownikami piszemy oddzielnie, a "nie" z rzeczownikami i przymiotnikami - łącznie?

Robiłam i robię jeszcze czasem błędy interpunkcyjne. Ale żeby całkowicie ignorować interpunkcję?
W szkole mieliśmy taki przykład, w którym jasno udowadnia się, że od interpunkcji zależy czasem życie.
Otóż biegnie posłaniec z listem od króla. Kat czeka na ten list, by czynić swoją powinność, lub odstąpić.
I cóż jest napisane w liście? "Ściąć nie wolno ułaskawić" to "Ściąć, nie wolno ułaskawić" ? czy "Ściąć nie wolno, ułaskawić"? Dla tego gościa leżącego z głową na pieńku, to zapewne zasadnicza różnica.
Nie chce mi się czytać takich niechlujnych tekstów. Niby dlaczego ma mi się chcieć, skoro autorowi nie chciało się nacisnąć kropki i shift, żeby zacząć wielką literą? Niby dlaczego mam sobie przykładać linijkę do monitora, żeby oddzielić kolejne myśli, wyłuskać wzrokiem nowy wątek?

Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnych dysfunkcji, dysleksji... Bardzo współczuję, nie mam zamiaru nikomu wypominać, ani nikogo pouczać.
Ale denerwuje mnie niedbałość, lenistwo, bo to trochę tak, jakby zaprosić gości a zostawić brudny ręcznik w łazience, albo obsrany kibel.
Dlaczego osoby, które po wielu latach pobytu w innym kraju, po wielu latach posługiwania się codziennie obcym językiem, mogą korzystać ze słowników i robią to, pisząc o wiele staranniej, niż my dla których ten język jest pierwszym językiem?
Dlaczego im jest wstyd za byki, choć mają pełne ludzkie prawo do ich popełniania, a nam nie? zbywamy brakiem czasu, że w końcu to nie najważniejsze, ze dys, dys, dys...

To nic ważnego, ale cieszę się, że mogłam to z siebie wyrzucić ;)

Druga myśl do zapełniania czasu, zanim przyjdzie sen.
Jak to jest, że jednych ludzi się lubi, a innych nie? Czy można na to wpłynąć...
No to pozastanawiam się, bo nie mam jakichś ciekawych przemyśleń na ten temat. Tak jest i już.
Natomiast złapałam się niedawno na tym, że polubiłam osobę, którą kiedyś zaszufladkowałam jako arogancką, niesympatyczną i wyjątkowo zimną. Ze zdziwieniem odkryłam, że ta osoba nadal przejawia cechy chłodu, ale pomyślałam, że z tą arogancją to coś mi się ubzdurało i ja ją lubię już :)
Bardzo dziwne :)
Bez dorabiania teorii o mechanizmach obronnych u tejże osoby, które to mechanizmy mają skutkować wywołaniem wrażenia nieprzyjemnych cech; bez dzielenia włosa na cztery, a każdą czwartą część na kolejnych cztery.
Po prostu: polubiłam.

Kolejna sprawa z serii "mała rzecz, a cieszy" ( tak na marginesie, luby się strasznie złości, jak tak mówię. Ciekawe czemu ... )
Chusta
Najpierw sobie pomyślałam "łiiii tam" a potem rzuciłam drugim okiem i mnie to zachwyciło, że to to takie proste, takie niby nic, a daje tak wiele możliwości, przy tym jest uniwersalne, miłe, eleganckie i jest świadectwem grzeczności i kultury.

No i to tyle...
Resztę czasu zmarnuję próbując tych sztuczek z chustą i sprawdzając, czy w tekście nie ma literówek i byków :)

czwartek, 1 września 2011

Świeczka...

Świeczka powinna znaleźć się na torcie.
 Właściwie to torty powinny być dziś dwa.
Ten pierwszy powinien mieć jedną świeczkę, bo ten blog ma dziś roczek.
Ale ja jestem zła mamusia i żadnego tortu blogowi nie upiekłam, ale składam mu najserdeczniejsze życzenia :)
Żeby duży urósł, zeby mamusia go nie zaniedbywała i choć raz na jakiś czas wymiotła z kątków pajęczyny i przetarła kurz...
Mamusia jest blogowi wdzięczna, że za jego pośrednictwem udało się jej poznać niezwykłych ludzi, że daje jej chwile wzruszeń i w ogóle. ( a najbardziej to w ogóle, hi)

Drugi tort powinien mieć 17 świeczek. Szmat czasu. Kiedy on przeleciał?
Tyle minęło odkąd jesteśmy razem z lubym.
17 lat wspólnego dreptania jedną ścieżką to sporo... Nie zostałam w tym czasie prezydentem, ani zbawcą ludzkości ( choć aspiracje były :D), nawet milionerem zostać mi się nie udało w tym czasie.
Jednak było i ( mam nadzieję) że będzie nadal warto.

Tortu nie mam żadnego, świeczkę mam jedną dla bloga, a dla lubego 17 pocałunków :)

P.S Byłam wczoraj na rozmowie o pracę. Chyba nie poszło mi za bardzo, ale kciuki by się przydały, tak ze dwa razy dziennie.