niedziela, 22 maja 2016

Czasem coś robię...

Niedawno na przykład zrobiłam dekoracje na komunię, w restauracji, w której pracuję.
Chciałam, by motywem przewodnim był wianek, który dziewczynki maja na głowie, w czasie tej uroczystości. Bez kiczowatych chorągiewek "IHS", bez sztucznych kwiatków, bez aniołków - tylko wianuszki ozdobione kuleczkami i delikatne wstążeczki. Chciałam osiagnąć takie efekt świeżości i wdzięku - i mam takie wrażenie, że mi się udało.
Chciałam żywe konwalie na stole, ale w tym czasie, jeszcze ich nie było.
Chciałam te wianki posplatać z mirtu, ale wyszloby tak koszmarnie drogo, że odpuściłam i posplatałam je z bukszpanu.
Jak ja się naplotłam :)


Tych wianuszków było duzo, duzo więcej - na lustrach, balustradach, oknach.
Ostatnie zdjęcie nie pokazuje stołu nakrytego na komunię. Bardzo żałuję, że nie zdążyłam cyknąc fotki takiego komunijnego stołu - pełnego cukierków, owoców - bo to wszystko naprawdę fajnie wyglądało :)

Ludzie przychodzili i mówili "łał, tak tu jeszcze nie było" :) I ja to własnie po to zrobiłam :)

A poza tym - to zyję, gdyby ktos był ciekaw. :)