wtorek, 25 października 2011

New York Times donosi ;) ja też jestem namydlona

To miłe zdarzenie, które mnie wprawiło wczoraj i dziś w tak dobry nastrój, to była przesyłka.
Przesyłka od Magdy Z Mydlanej Piekarni :)

Oczywiście musiałam od razu wypróbować. Problem był w tym, ze chciałam je tez sfotografować, a wczoraj już było za ciemno. Mydełka wypróbowałam od razu.
Dostałam babeczkę malinową z różowa glinką, babeczkę kawową i mydełko miodowe.
Oraz musujące cudeńka do kąpieli- ale o tym zaraz.
Najlepszym miejscem do testowania mydła ( oprócz łazienki, hi) są moje dłonie. Bardzo zniszczone stroikowaniem, bardzo suche. Otóż pierwsze zdziwko: po umyciu mydełkami dłonie nie potrzebowały kremu.
I ten efekt nawilżenia utrzymuje się bardzo długo.
Moim zdecydowanym faworytem jest mydełko miodowe. Zapachowo, kolorystycznie, z powodu kształtu.

Teraz o musujących cudeńkach.
Magda mi powiedziała, ze jestem ich matką chrzestną.  Boszszsz, jaka jestem dumna, choć nie ja je zrobiłam ;)
Kiedyś dostałam taką kulę od Abssinthe w prezencie. Abss interesuje się aromaterapią i taką właśnie kulę mi podarowała. Kula miała działanie odstresowujące i miała w sobie brokat. Tamtą kąpiel zapamietałam jako niezwykłą, magiczną wręcz. I chciałam kulę sobie gdzies kupić, ale nie umiałam znaleźć. Kupiłam kiedyś w jakiejś drogerii, ale poza tym, ze ładnie pachniała, to nic fajnego w niej nie było- ani nie musowała, ani nie nawilażała skóry, a i pachniała tylko chwilkę.
No i jak się nam Magda objawiła ze swoją wielką fascynacją rzemiosłem mydlarskim, to się zapytałam, czy takie kule umie też zrobić. Magda powiedziała, daj, kobieto pomyśleć :) Pomyślała i efektem tego są musujące ciasteczka, babeczki, tarty- jak na mydlaną piekarnię przystało.
Za początek wybrałam babeczki różane z płatkami róż i zasuszoną różyczką.
Babeczki naprawdę musują :)- samo patrzenie na nie, jak się rozpuszczają w wodzie miało dla mnie efekt rozweselacjący. Pierwsza bramka zaliczona na korzyść babeczek :)
Zapach- właściwie to pachniało w kilku pomieszczeniach i teraz po kilku godzinach po kąpieli skóra nadal pachnie różami.
Najbardziej jednak zdumiało mnie bardzo silne wrażenie nawilżenia. Balsam do niczego niepotrzebny, skóra jest gładka i a poczucie takiego komfortu nawilżenia podobne do tego, po używaniu oliwki dla dzieci! i to bez przykrego tłustego osadu na wannie.

Już się nie mogę doczekać kolejnych kąpieli :)
Mam do przetestowania jeszcze serduszko z brokatem, kulę miodową z kawałkiem miodu i babeczkę morską- zapachowo mi podchodzi najbardziej.

Magda bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały prezent :)
Naprawdę Twoje mydła są warte każdej celebracji. A świadomość, że to Twoje pracowite rączki je wykonały, oraz jest w nich Twoja, pasja, dociekliwość, ciekawość i radość tworzenia, oraz najwyższej jakości naturalne składniki, sprawia, że stają się warte każdych pieniędzy. A kąpiel czyni wręcz luksusową.

A kto jeszcze nie widział, to odmeldować się na bloga SoapBakery- zapewniam, ze warto.

P.S. Zdjęcia zrobiłam, ale nadal pomimo dziennego światła, jest dość ciemno. Zdjecia wyszły brzydkie, ciemne i nie oddają uroku tych mydlarskich cudeniek. W celu pooglądania zdjęć też lepiej pójśc na bloga Magdy.