środa, 28 grudnia 2011

Okołoświątecznie

Okropnie nie mam melodii do pisania. Tydzień temu zaczęłam pisać notkę pt. "Zapachniało świętami"
Jednak po napisaniu kilku zdań,stwierdziłam, że właściwie w niej nic nie ma, poczekam na lepsze światło i zrobię zdjęcia dekoracji, które mi się dość udały. Światła się nie doczekałam, weny zresztą też nie.
Oto ta notka:
Właściwie jestem już gotowa.
Dziwnie tak, zawsze miałam dobę za krótką o kilkanaście godzin, żeby ze wszystkim zdążyć, a wigilijną kolację odbywałam w półśnie.


Porządki uskuteczniłam w ciągu ubiegłych dwóch tygodni, została mi do umycia świąteczna zastawa, której właściwie mogłabym nie myć, bo na święta jedziemy do rodziców.


Upiekłam pierniki wczoraj, zrobiłam masę makową, uszka i łazanki. Resztę zrobię już u rodziców.


Zrobiłam również już dekoracje

Po tygodniu właściwie mogę powiedzieć to samo...
Weny nadal nie widać, tyle, ze już po świętach.
Przyjechaliśmy trochę wczesniej do rodziców, zeby pomóc mamie wszystko przygotować.
Jednak się pomyliłam, pisząc, zę pierwszy raz od niepamiętnych czasów do wigilijnej kolacji zasiądę wypoczęta :)
W dwa dni musieliśmy zrobić wszystko, co się robi w miesiąc- łącznie z myciem okien, sprzataniem, zakupami i gotowaniem.
Najbardziej to mi dały w kość te zakupy. Normalnie ich nie cierpię, a co dopiero w tym najgorętszym okresie. Z marketu musiałam wyjść w trakcie zakupów, bo miałam wrażenie, zę zacznę krzyczeć w jakimś ataku paniki. Jakoś ci wszyscy ludzie się zmówili, zeby przyjść w tym samym czasie, co ja i mnie zadeptać...
Gotować tak też już bym nigdy nie chciała. Znaczy tak, ze część gotuje mama, a część ja. Trudno mi się wtrącać w kuchnię mamy, ale też trudno uzyskać efekt, kiedy pól robię ja, a pól ktoś inny.
No ale jakoś poszło i było bardzo fajnie. Dwie małe dziewczynki wniosły swoją dziecięcą radość, entuzjazm, oczarowanie wigilijną magią. Warto się postarać dla dzieci, żeby słyszeć te piski, widzieć prawdziwe oczarowanie w oczach dzieci :)

Przez resztę świąt postanowiłam troszkę porozpieszczać domowników. Mamie dałam książkę, tacie dałam sudoku do rozwiazywania i kazałam wypoczywać. Sama zamknęłam się w kuchni, a kiedy przychodziłam wołać na kolejne posiłki mama niezmiennie spała w fotelu z książką, tata w fotelu z sudoku :)
A potem to już mama odmówiła dalszego wypoczywania, twierdząc, ze jak człowiek niezwyczajny, to od takiej dawki tylko głowa moze rozboleć :)
Miałam też fajne chwile, w których sobie mogłam parę rzeczy poukładać w głowie.

Jak się nic nie zmieni, to zostaniemy u rodziców do Nowego Roku.

Pokażę Wam jednak te nieudane, źle oświetlone zdjecia moich dekoracji świątecznych.

Zgapiłam się ze składaniem życzeń świątecznych.
Przyjmijcie za to życzenia noworoczne :)
Życzę Wam, Mili wielu spełnień w Nowym Roku.
Oraz oraz nadziei dającej wiarę na ich spełnienie.

czwartek, 10 listopada 2011

Łokropnie mi zarosło

Przyszłam właśnie z maczetą wykosić chaszcze :D, pozamiatać pajęczyny i w ogóle strasznie mi tu hula wiatr :)
A to z racji tego, że porwało mnie forumowe życie.
Tak porwało, że czuję się, jakby mnie coś niosło, wciągnęło w jakiś szalony pęd, mam wrażenie, że się nigdy nie zatrzymam. Pożyczę sobie jeden zwrot ( ale oddam nienaruszony, hi) czuję się, jakbym cały czas piła różowego szampana...
Nie powiem, przyjemne uczucie :)

Zmęczyłam się przy tym nadrabianiu zaległości blogowych i odgruzowywaniu własnego, to teraz tylko napiszę jaka mi się nasunęła refleksja niedawno.

Jakie jest najbardziej magiczne zdanie?
Takie, które kruszy najtwardszy mur, topi wszystkie  lody.
Zdanie brzmi "Bardzo Cię lubię"

Nie szkodzi, że notka jest niezrozumiała, hi. Chciałam to napisać :)

A jutro, albo pojutrze ( albo i jutro i pojutrze) spotkam się z kimś, na kogo bardzo długo czekałam :)

wtorek, 25 października 2011

New York Times donosi ;) ja też jestem namydlona

To miłe zdarzenie, które mnie wprawiło wczoraj i dziś w tak dobry nastrój, to była przesyłka.
Przesyłka od Magdy Z Mydlanej Piekarni :)

Oczywiście musiałam od razu wypróbować. Problem był w tym, ze chciałam je tez sfotografować, a wczoraj już było za ciemno. Mydełka wypróbowałam od razu.
Dostałam babeczkę malinową z różowa glinką, babeczkę kawową i mydełko miodowe.
Oraz musujące cudeńka do kąpieli- ale o tym zaraz.
Najlepszym miejscem do testowania mydła ( oprócz łazienki, hi) są moje dłonie. Bardzo zniszczone stroikowaniem, bardzo suche. Otóż pierwsze zdziwko: po umyciu mydełkami dłonie nie potrzebowały kremu.
I ten efekt nawilżenia utrzymuje się bardzo długo.
Moim zdecydowanym faworytem jest mydełko miodowe. Zapachowo, kolorystycznie, z powodu kształtu.

Teraz o musujących cudeńkach.
Magda mi powiedziała, ze jestem ich matką chrzestną.  Boszszsz, jaka jestem dumna, choć nie ja je zrobiłam ;)
Kiedyś dostałam taką kulę od Abssinthe w prezencie. Abss interesuje się aromaterapią i taką właśnie kulę mi podarowała. Kula miała działanie odstresowujące i miała w sobie brokat. Tamtą kąpiel zapamietałam jako niezwykłą, magiczną wręcz. I chciałam kulę sobie gdzies kupić, ale nie umiałam znaleźć. Kupiłam kiedyś w jakiejś drogerii, ale poza tym, ze ładnie pachniała, to nic fajnego w niej nie było- ani nie musowała, ani nie nawilażała skóry, a i pachniała tylko chwilkę.
No i jak się nam Magda objawiła ze swoją wielką fascynacją rzemiosłem mydlarskim, to się zapytałam, czy takie kule umie też zrobić. Magda powiedziała, daj, kobieto pomyśleć :) Pomyślała i efektem tego są musujące ciasteczka, babeczki, tarty- jak na mydlaną piekarnię przystało.
Za początek wybrałam babeczki różane z płatkami róż i zasuszoną różyczką.
Babeczki naprawdę musują :)- samo patrzenie na nie, jak się rozpuszczają w wodzie miało dla mnie efekt rozweselacjący. Pierwsza bramka zaliczona na korzyść babeczek :)
Zapach- właściwie to pachniało w kilku pomieszczeniach i teraz po kilku godzinach po kąpieli skóra nadal pachnie różami.
Najbardziej jednak zdumiało mnie bardzo silne wrażenie nawilżenia. Balsam do niczego niepotrzebny, skóra jest gładka i a poczucie takiego komfortu nawilżenia podobne do tego, po używaniu oliwki dla dzieci! i to bez przykrego tłustego osadu na wannie.

Już się nie mogę doczekać kolejnych kąpieli :)
Mam do przetestowania jeszcze serduszko z brokatem, kulę miodową z kawałkiem miodu i babeczkę morską- zapachowo mi podchodzi najbardziej.

Magda bardzo Ci dziękuję za ten wspaniały prezent :)
Naprawdę Twoje mydła są warte każdej celebracji. A świadomość, że to Twoje pracowite rączki je wykonały, oraz jest w nich Twoja, pasja, dociekliwość, ciekawość i radość tworzenia, oraz najwyższej jakości naturalne składniki, sprawia, że stają się warte każdych pieniędzy. A kąpiel czyni wręcz luksusową.

A kto jeszcze nie widział, to odmeldować się na bloga SoapBakery- zapewniam, ze warto.

P.S. Zdjęcia zrobiłam, ale nadal pomimo dziennego światła, jest dość ciemno. Zdjecia wyszły brzydkie, ciemne i nie oddają uroku tych mydlarskich cudeniek. W celu pooglądania zdjęć też lepiej pójśc na bloga Magdy.

poniedziałek, 26 września 2011

Koniugacje

Czasem, żeby oderwać się od przykrych myśli, skoncentrować na zadaniu jakimś, kiedy mnie stres zżera, liczę sobie w pamięci. Dodaję, odejmuję, wyciagam w pamięci vat...
Czasem powtarzam tabliczkę mnożenia, czasem odmieniam sobie różne słowa. Uporządkowany świat matematyki, gramatyki, ortografii, pozwala uporządkować myśli.

Bo czy może być coś bardziej bezpiecznego niż koniugacje?
Jakieś to budzące grozę treści mogą się kryć za " ja jestem, ty jesteś, on jest"

Straszna treść kryje się w braku pomostu między "on jest" a "on był". Ten czas przeszły boli, jak jakaś cholerna dziura.
Straszna treść kryje się także w tym, ze jego nie będzie.

I choć bardzo jestem wdzięczna, że dane mi było poznać Jarka, że chciał być z nami, pić z nami herbatki, gotować z nami, dyskutować, ze przytulał, że dawał delikatne kopniaki, to jednak myślałam, że będziemy mieć wiecej czasu teraźniejszego. I przyszłego.

Pomysłu na zaskakującą puentę nie mam żadnego.

Jarku...
świat był znacznie lepszy, kiedy w nim byłeś...

czwartek, 15 września 2011

Zadziwiające

Zadziwiające jest, jak czasem jedno zdanie gdzieś rzucone, potrafi ułożyć właściwy wzór.

Siedziałam przed komputerem, jedną ręką piłowałam paznokcie, drugą ręką  i pierwszym okiem zmieniałam strony w necie, drugim okiem i pierwszym uchem oglądałam to, co w telewizorze.

" jeśli jesteś pełna lęku, wyobraź sobie, że na Twoim ramieniu siedzi czarny ptak. Powiedz mu, żeby zamknął dziób i się wynosił"

I ja mu kiedyś powiem. Pełnym głosem, z tak rozdartym pyskiem, jak ja to potrafię, powiem mu soczyste, jak świeżo wyciśnięty sok z dojrzałej czarnej porzeczki "spierDalaj"

wtorek, 6 września 2011

Skarbiec

Obiecałam na forum, że pokaże moje wisiorki.
Mam małego hysia na punkcie wyrazistej biżuterii. Nie są to jakieś bardzo cenne precjoza, ale mnie się szalenie podobają.
Żeby było śmieszniej, bardzo rzadko noszę wisiorki, czy łańcuszki, częściej kolczyki.
Właściwie to takie kolekcjonowanie dla samego posiadania, ale ciężko mi się niekiedy oprzeć, jak widzę jakiś okaz, który mnie zachwyci kształtem, czy kolorem.
Zbieram wisiorki i kolczyki z metalu i masy plastycznej, z kamykami, niekiedy dżetami, ze szkła.
Zbieram kolczyki o kształtach gier logicznych ( spirale, sprężyny, labirynty, kulki w siatkach)
Zbieram kolczyki srebrne z kamieniami ozdobnymi i bursztynami.

Najpierw kolczyki:



Białe, kremowe i niebieskie
Wisiorki
 
Czerwone
Beże i brązy
Wisiorki w zieleniach     

   Wrzosowe, różowe, fioletowe                                                                                                                                              

Zmarnuje trochę czasu...

A co mi tam.
I tak nie mogę spać.
Tylko, żeby ktoś nie zgłaszał pretensji ;)

To po pierwsze: ortografia, literówki, skróty, zniekształcone słowa, interpunkcja, brak akapitów.
Czy ja mogę wprost powiedzieć, że mnie to wkurwia?
Wkurza mnie to, że robię literówki. A nie robiłam aż tyle. Dowiedziałam się niedawno, że to starość... I to mnie wkurwia jeszcze bardziej. Ponoć jedna ręka jest szybsza od drugiej i to spowodowany wiekiem brak refleksu i odpowiedniej koordynacji obu rąk jest winien mojemu "zęby" zamiast "żeby" ( kiedyś mi ta literówka tak zmieniła sens zdania, że długi czas musiałam opanowywać padaczkę śmiechową) ... A ja myślałam, że mi się "shift" albo "ctrl" zacina :/ a to starość.

Czuję, że głupieję. Nie siałam byków. A teraz notorycznie popełniam "zdaża się". Bywa, że muszę dokonywać długotrwałej i męczącej egzegezy, by wniknąć jakież to tajemnicze treści kryją się za dziwacznym dla oka zdaniem: "ratónkó, pszypaliłam tależ" 
Czemu ludzie nie potrafią rozróżnić "naprawdę" od "na pewno". Czy to takie trudne do zapamiętania, że "nie" z czasownikami piszemy oddzielnie, a "nie" z rzeczownikami i przymiotnikami - łącznie?

Robiłam i robię jeszcze czasem błędy interpunkcyjne. Ale żeby całkowicie ignorować interpunkcję?
W szkole mieliśmy taki przykład, w którym jasno udowadnia się, że od interpunkcji zależy czasem życie.
Otóż biegnie posłaniec z listem od króla. Kat czeka na ten list, by czynić swoją powinność, lub odstąpić.
I cóż jest napisane w liście? "Ściąć nie wolno ułaskawić" to "Ściąć, nie wolno ułaskawić" ? czy "Ściąć nie wolno, ułaskawić"? Dla tego gościa leżącego z głową na pieńku, to zapewne zasadnicza różnica.
Nie chce mi się czytać takich niechlujnych tekstów. Niby dlaczego ma mi się chcieć, skoro autorowi nie chciało się nacisnąć kropki i shift, żeby zacząć wielką literą? Niby dlaczego mam sobie przykładać linijkę do monitora, żeby oddzielić kolejne myśli, wyłuskać wzrokiem nowy wątek?

Oczywiście zdaję sobie sprawę z różnych dysfunkcji, dysleksji... Bardzo współczuję, nie mam zamiaru nikomu wypominać, ani nikogo pouczać.
Ale denerwuje mnie niedbałość, lenistwo, bo to trochę tak, jakby zaprosić gości a zostawić brudny ręcznik w łazience, albo obsrany kibel.
Dlaczego osoby, które po wielu latach pobytu w innym kraju, po wielu latach posługiwania się codziennie obcym językiem, mogą korzystać ze słowników i robią to, pisząc o wiele staranniej, niż my dla których ten język jest pierwszym językiem?
Dlaczego im jest wstyd za byki, choć mają pełne ludzkie prawo do ich popełniania, a nam nie? zbywamy brakiem czasu, że w końcu to nie najważniejsze, ze dys, dys, dys...

To nic ważnego, ale cieszę się, że mogłam to z siebie wyrzucić ;)

Druga myśl do zapełniania czasu, zanim przyjdzie sen.
Jak to jest, że jednych ludzi się lubi, a innych nie? Czy można na to wpłynąć...
No to pozastanawiam się, bo nie mam jakichś ciekawych przemyśleń na ten temat. Tak jest i już.
Natomiast złapałam się niedawno na tym, że polubiłam osobę, którą kiedyś zaszufladkowałam jako arogancką, niesympatyczną i wyjątkowo zimną. Ze zdziwieniem odkryłam, że ta osoba nadal przejawia cechy chłodu, ale pomyślałam, że z tą arogancją to coś mi się ubzdurało i ja ją lubię już :)
Bardzo dziwne :)
Bez dorabiania teorii o mechanizmach obronnych u tejże osoby, które to mechanizmy mają skutkować wywołaniem wrażenia nieprzyjemnych cech; bez dzielenia włosa na cztery, a każdą czwartą część na kolejnych cztery.
Po prostu: polubiłam.

Kolejna sprawa z serii "mała rzecz, a cieszy" ( tak na marginesie, luby się strasznie złości, jak tak mówię. Ciekawe czemu ... )
Chusta
Najpierw sobie pomyślałam "łiiii tam" a potem rzuciłam drugim okiem i mnie to zachwyciło, że to to takie proste, takie niby nic, a daje tak wiele możliwości, przy tym jest uniwersalne, miłe, eleganckie i jest świadectwem grzeczności i kultury.

No i to tyle...
Resztę czasu zmarnuję próbując tych sztuczek z chustą i sprawdzając, czy w tekście nie ma literówek i byków :)

czwartek, 1 września 2011

Świeczka...

Świeczka powinna znaleźć się na torcie.
 Właściwie to torty powinny być dziś dwa.
Ten pierwszy powinien mieć jedną świeczkę, bo ten blog ma dziś roczek.
Ale ja jestem zła mamusia i żadnego tortu blogowi nie upiekłam, ale składam mu najserdeczniejsze życzenia :)
Żeby duży urósł, zeby mamusia go nie zaniedbywała i choć raz na jakiś czas wymiotła z kątków pajęczyny i przetarła kurz...
Mamusia jest blogowi wdzięczna, że za jego pośrednictwem udało się jej poznać niezwykłych ludzi, że daje jej chwile wzruszeń i w ogóle. ( a najbardziej to w ogóle, hi)

Drugi tort powinien mieć 17 świeczek. Szmat czasu. Kiedy on przeleciał?
Tyle minęło odkąd jesteśmy razem z lubym.
17 lat wspólnego dreptania jedną ścieżką to sporo... Nie zostałam w tym czasie prezydentem, ani zbawcą ludzkości ( choć aspiracje były :D), nawet milionerem zostać mi się nie udało w tym czasie.
Jednak było i ( mam nadzieję) że będzie nadal warto.

Tortu nie mam żadnego, świeczkę mam jedną dla bloga, a dla lubego 17 pocałunków :)

P.S Byłam wczoraj na rozmowie o pracę. Chyba nie poszło mi za bardzo, ale kciuki by się przydały, tak ze dwa razy dziennie.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Znalezisko

Znalazłam to podczas wycieczki rowerowej, na nielegalnym śmietnisku w lesie.
Mnie to jakoś bardzo poruszyło.


wtorek, 16 sierpnia 2011

Boli mnie cały człowiek

Boli.
Pojechaliśmy na rowery, przedwczoraj, wczoraj padało ( a tam padało- lało) i dziś.
Tym, co mnie całą zaktywizowało były dzikie jabłka. W domu nieciekawa atmosfera, to sobie pomyślałam, że może taka wycieczka trochę rozgoni czarne chmury, trochę oderwie od ponurej rzeczywistości.
No to pojechaliśmy, nazbierać jabłek.
Mamy tu na Śląsku miejsca, w których kiedyś mieszkali ludzie, ale z racji szkód górniczych, czy tam innych racji ( są np poniemieckie wsie, wysiedlone na skutek powojennych planów zagospodarowania terenu) ludzie zostali przeniesieni, domy zburzone, a sady częściowo zostały. Wydziczałe, nikomu niepotrzebne, rosna sobie jabłonie, śliwki, grusze, orzechy. My się tymi owocami chętnie opiekujemy :)
Na rowerach za Racibórz byśmy chyba nie dali rady dojechać ( a tam bogactwo tego wszystkiego), ale do sąsiedniej osady- i owszem :)
Przy pierwszej wycieczce się okazało, że jabłka to jeszcze nie bardzo, jeszcze kwasiory są i w dodatku jest ich malutko, gruszki takoż, ale wypatrzyłam zielone orzechy laskowe. Myślałam, że będą jeszcze puste, ale nie :) Nazbieraliśmy trochę, z myślą, że wrócimy po nie za tydzień, kiedy będa bardziej dojrzałe...
Gdzie tam... w domu się z nimi szybko uporałam i zapragnęłam więcej. Poza tym okazało się, ze są już dojrzałe ostrężyny, a my nie mieliśmy w co ich nazbierać.
No i dziś wróciliśmy po nie :)
Po orzechy i ostrężyny.
Uprzednio wzięlismy języki, to znaczy przesłuchaliśmy tatę na okoliczność jego wiedzy co do występowania w najbliższych rejonach wszelakich dóbr: jezyn, opuszczonych jabłoni, grusz, śliw oraz grzybów.

Tata zeznał, że całkiem niedaleko naszego miejsca pozyskiwania płatków róży, jabłek, orzechów itd  jest olbrzymia skarpa cała porośnięta jezynami.
No to jedziemy :)
Pojechaliśmy kawałek- spojrzałam do przodu, zobaczyłam ścieżkę, ostro wbijającą się w niebo, pełną dziur. Mówię lubemu, że ja nie dam rady. A on, ze dam.
I co? Ano wykrakałam se, hi. Nie dałam rady, rower wepchnęłam na górę.
Skarpę znaleźliśmy. Normalnie jakiś raj jeżynowy :) - W życiu nie widziałam ich tylu w jednym miejscu :)
W 10 minut nazbieraliśmy pełne woreczki i zdecydowaliśmy odwrót. Nie mam chyba kawałka ciała, którego by nie pocięły komary i te wstrętne "słońskie" muchy. Jednym pacnięciem zabijałam po 4. Żarły przez koszulkę, przez szorty, już nie mówiąc o odsłoniętych partiach ciała. One się pewnie cieszyły, że jedzonko samo do nich przyszło, my niekoniecznie.
W drodze powrotnej nazbieraliśmy jeszcze pęki dzikiej mięty.

Kwaśne jabłka, a właściwie skórki z nich zainicjowały u mnie produkcję octu jabłkowego. Na razie pachnie jabłkowo, drożdżowo, octowo- niekoniecznie. Treść jabłkową zasłoiczkowałam w postaci musu jabłkowo- waniliowego.
I tak pachnie w domu jabłkami, wanilią, cynamonem, miętą.
Jeżyny zamroziłam- okazało się, że nie mam już w domu cukru. Tak, ze galaretka jeżynowa z bazylią i wanilią będzie z następnych jeżyn, które przywieziemy, jak tylko zdobędziemy gdzieś stroje astronautów, które ochronią nas przez zmasowanym atakiem latających i gryzących stworów...

Boli mnie wszystko- uda mi drżą, mam biedę się wyprostować, siedzieć zresztą też mam biedę, tak mnie dupa boli, łydki mam podrapane od jeżyn i pokrzyw, a bąble wkurzająco swędzą, mimo smarowania jakimś brosem, czy czymś tam.
Pamięta ktoś może, czym się neutralizowało kwas mrówkowy, które te cholery wpuszczają? Octem, czy sokiem z cebuli? Czy mydłem? Bo tego środka z apteki to mi nie starczy na połowę pożartych miejsc.

A i tak pojechałabym jeszcze raz :)

sobota, 6 sierpnia 2011

Wolność słowa

Porzygam się chyba, jak jeszcze raz przeczytam, że chamstwo, prostactwo, grubiaństwo i wbijanie szpil to walka o wartości wyższe- czyli o wolność słowa.

Bardzo wygodne musi być to ubranie, skoro tyle gówna pod sobą skrywa.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Aneks do poprzedniej notki

... czyli za kim luby odwraca głowę na letnim, wieczornym spacerze :)

Ano za Nią, hi 
Ze słowami "To Ona" odwraca się i idzie za zapachem :)
Co miałam zrobić, hi Kazałam przyprowadzić do domu :D






Maciejka :)
Trochę licha, ale nasiona były z 1998 :D
I tak cud, ze wykiełkowała i że kwitnie :)

No i naprawdę bardzo pięknie pachnie :)

sobota, 30 lipca 2011

A co piszczy w "trawie" ?

Pamiętam powrót z jednych wakacji z dzieciństwa :)
 Pojechałyśmy z siostrą na kolonie pod koniec czerwca, przyjechałyśmy w pierwszych dniach lipca i przywitał nas rozbująły wszystkimi kolorami ogródek ... Tak o swicie przywitał i wziął z totalnego zaskoku...
Po bardzo długiej nieobecności, kiedy zostawiłam mój "ogródek" pod opieką tata ( teścia) przywitało nas...
 Tę czerwona papryczkę już zużyłam :)
Nasturcja, która cóś mi tak nie szła najpierw.
Ktoś pamięta truskawkę lubego?
Otóż przeżyła i nawet wydała owoc :) Na razie 3 owoce, ale jeszcze kilka będzie miała.

A to jest coś, w co ja nie wierzyłam zbytnio :)
Dynia, Drodzy Państwo :) Dynia makaronowa, wyhodowana na balkonie.
Nauczyłam się rozróżniać kwiaty męskie, z których dyniek nie będzie, za to można je usmażyć i zjeść. I tak właśnie usmażyłam i zjadłam :)

Lubię sobie pójśc na balkon i podotykać najpierw bazylię, potem lawendę, a na koniec tymianek. Lubię ten zapach, który potem zostaje na rękach. Ciekawe, czy przy upale ten zapach pomieszanych ziół nie będzie przypadkiem zdolny mózgu w powietrze wysadzić :)
Podczas naszej długiej nieobecności tata podlewał moje roślinki, ale nie usuwał liści od sałat i wszystkie zakwitły. Już wiem, jak się zbiera nasionka z musztardowca: robią się takie strączki, a w nich nasionka.
Kilka dni temu wysiałam nowe i już musztardowiec wychylił małe łebki.

Mam jeszcze śmielsze plany na przyszły rok, o ile dożyję ;)

niedziela, 24 lipca 2011

Wbiło mnie w kanapę...

... oraz poraziło czterokończynowo.
A to za sprawą utworu wokalnego pt "Dziunia"

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia w klubie

Szukam niuni, szukam dziuni dzisiaj na bounce
Gites lans, wie to dobrze każda z was
Z telewizora mnie słoneczko trochę znasz
Ja jestem Pewex złoto, hajs, lans i bounce
Ja znam Borysa Szyca i znam Krzyśka Ibisza
Pudziana i Majdana, Adasia Małysza
Znam Dodę elektrodę, znam Wojewódzkiego
Możesz mnie dzisiaj mieć, więc nie zmarnuj tego

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia w klubie

Ja jestem Pewex, cukiereczku jestem tu
Mogę być Twój, mogę szeptać "I love you"
Możesz utulić Pewexika dziś do snu
Możesz mnie dzisiaj mieć jaba daba du
Wybiorę tą najlepszą, wybiorę najpiękniejszą
Najbardziej zgrabną sexi dziunię najfajniejszą
Niunieczki move your body, dziunieczki shake your body
Nie wszystkie na raz, hej sikorki bez przesady!

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia...

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia w klubie

Elo niunie, elo dziunie, daję opis
Skóra gładka, długie, długie czarne włosy
Słodkie usta, słodka pupa, duże oczy
Dziunia pełna rozkoszy, co mnie zaskoczy
I am Pewex szakalaka bum bum joł
Po melanżu będzie ostre "here we go"
Brał Cię w aucie dziś nie będę, wolę home
I am Pewex, będzie słodkie bum bum joł

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza, kumasz? Dziunia w klubie

Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza dziunia, tutaj w klubie
Ja Tobie mówię, mówię
Ja Tobie mówię, mówię
I am najlepsza kumasz, dziunia, w klubie.
Na tego rodzaju muzyce się nie znam, ani w tej chwili nie oceniam głębi przekazu... Zastanowiła mnie sytuacja liryczna.
Naprawdę tak ubogi arsenał środków do podrywu jest obecnie? Ja rozumiem, że poza słowami istnieje cała lista niewerbalnych środków przekazu, ale laska to chyba zapalenia spojówek dostanie od trzepotania ( łomotania wręcz) rzęsami...- przynajmniej tak to widzę.
Jakaś skromna wydaje mi się ta oprawa przed :D A gdzie jakiś flirt? niedopowiedzenie? oczekiwanie?
Chyba rzeczywiście stara już jestem, jak Sukiennice :D

sobota, 23 lipca 2011

Będę z dumą nosić to wyróżnienie :)












Dostałam od Anovi
 Bardzo dziękuję :)
A tu link




16 osób nominować? Z racji administrowania forum, oraz obowiązków zyciowych, mam ogromne zaległości w blogowaniu.
Ale są miejsca, które w porypanym życiu sa prawdziwą oazą spokoju i bezpieczeństwa. Otwierają nowe horyzonty, pokazują ciekawy punkt widzenia, wpuszczają do swojej codzienności, dzielą własne radości i smutki. Rozśmieszają, zaciekawiają, budzą podziw.
Jednak najważniejszym kryterium jest poczucie ( moze złudne, nie wiem) nadawania na podobnych falach.
Za to chciałabym podziękować i nagrodzić :)
Daisy
Dorę
Riannon
Athinę
Moją Kawiarenkę
Lekką
Antoniego
Miaukę
Kontrolerkę
Monię

Zasady:
Podziękuj i napisz link blogera, który przyznał wam tę nagrodę,
Skopiuj i wklej logo na swoim blogu,
Nominuj 16 innych cudownych blogerów (nie można nominować blogera, który wam przyznał nagrodę,
Napisz o sobie 7 rzeczy,
Napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji.

Aż siedem rzeczy o mnie:
- jestem baran-byk. Myślę, że to wiele tłumaczy ;)
- porządek lubię mieć
- nienawidzę prostactwa
- bardzo lubię gadać, bardzo często milczę.
- pomidory lubię
- sprawna jestem manualnie
- miewam głupie pomysły, co gorsza wcielam je w życie.



No to tyle :)