niedziela, 10 października 2010

Rozmówki domowe :)

Dostaliśmy od klientki truskawkę ( w sensie sadzonki) Truskawka jest ponoć całoroczna, nawet teraz ma różowe kwiatki i owoce. I luby mówi do niej, pielęgnuje ją i mówi do mnie:
- Wiesz, oszalałem na punkcie tej truskawki
- Jaka szkoda, ze nie oszalałeś na moim punkcie... - odpowiedziałam
- Na twoim punkcie to juz dawno temu oszalałem.
- A nie boisz się, ze moge być zazdrosna o truskawkę?
- ja się boję, ze truskawna moze być zazdrosna o ciebie.

:)

Wczoraj nadużyłam alkoholu. Moze nie tyle w sensie ilości, co dorwałam się do ginu i ze trzy drinki wypiłam, co nie było dobrym pomysłem po tak długiej abstynencji. No i dziś się źle czuję ( to eufemizm, hi dopiero teraz udało mi się bez słabości i potów występujących wyprostować się do pionu, wcześniej każda próba ustania na nogach kończyła się tak, ze miałam wrażenie, że zemdleję)
I tak sobie marudzę
-Ale kuku sobie zrobić na własne życzenie, czemu jestem taka głupia?
A luby:
- Jak brzmi prawidłowa odpowiedź? ( z chytrym usmieszkiem i przewracając oczami)

Lubię Go bardzo :)

Miłej niedzieli, ja muszę chwycić ostatecznie pion i zabrać się do robienia DŁT, który to obowiazek wczoraj , upojona ginem, beztrosko porzuciłam...

Oto mrożące krew w żyłach wiadomosci z ostatniej chwili:
Truskawka miała wypadek!!! Kiedy leżakowała na balkonie, chwytając ostatnie promienie słońca, uchwyt na którym była zawieszona, pękł!!!
Obecnie przebywa na obserwacji, dobre ponformowane źródła podają, zę wszystkie owoce na całe, oraz kwiaty. Jest wyraźnie poturbowana.
Poproszony o opinię światowej sławy ekspert zajmujący się powypadkowymi traumami wśród truskawek, jest poważnie zaniepokojony tym zdarzeniem, oraz wyraża obawę o dalszy jej rozwój.
Pytanie o to, czy mieliśmy do czynienia w wypadkiem, czy moze celowym działaniem dywersyjnym pozostaje otwarte.

No...
Poszłam w odstawkę.
Za to wykonałam wszystkie zaplanowane DŁT, chleb się piecze i tylko ten wkurzony krasnoludek w głowie, postanowił właczyć wiertarę...

14 komentarzy:

  1. Dobrej niedzieli :) Bez wrażeń poginowych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, to widzę, że wspomnienia o wczorajszym dniu mamy podobne. Ja się urżnęłam swoim domowej roboty adwokatem :-) Gdyż również lubię go bardzo :-) A że nie jestem nałogowa, to też po trzech kielonkach odpłynęłam. Na szczęście dziś bez symptomu dnia następnego :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się też urżnęłam leciutko..i też trzema drinkami :D z gorzką żołądkową z trawą żubrowa :D
    Ale w piątek :D
    Fajnie tak czasem się upoić :D
    Jak se tak człowiek odpłynie, a potem cały dzień przeleży w błogim nicnierobieniu, , to nie wiem jak Wam, ale mnie -3 dnia, robota idzie jak ta lala :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozczulający jest ten Twój luby ...:)
    A jeszcze w połączeniu ze wspomnieniem tych nieodgadnionych oczu stalowych ( coś jak Rudger Hauer :))- ale nie do końca, cały czas definiuję :) , no to odlot ...;)))))

    Skoro już o truskawkę jesteś zazdrosna , to o mnie chyba nie musisz , nie ? ;))))
    Bo i mój P. oczyska ma niczego sobie , zwłaszcza jak nimi zamruga :))

    Ja to chyba dzisiaj się urżnę ...
    Tzn. " chyba" już się staje :))
    Na bujająco - fruwająco - wrzosowo - jesiennie - młodzieńczo - marzycielsko - jazzowo - lajtowo - sofciarsko - bez konsekwencji i bez pamięci ( głowo moja zakonotuj to sobie ;)))) .

    To jakie święto dzisiaj mamy ? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Święto: Imieniny miesiąca, może być? Albo urodziny roku: 10.10.10 też fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anovi , dzięki za oświecenie :))

    Ja meteoropatka jestem ( to meteo - to chyba też coś z datami ma ? )...
    Teraz wszystko jasne ;)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kojonkosky- wypij za szybki powrót truskawki do pełni sił :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba najlepiej by było, gdybym w celach treningowych spożywała pewną ilośc alkoholu. Profilaktycznie. Strzezonego... ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, niech ta truskawka przyjedzie na SPA do cioci grazyny:))))))))
    Agnieszko, godzina powazna, a mnie brzuszek trzesie sie ze smiechu....dziekuje serdecznie za gimnastyke, hmmmmmmmm, myslisz , ze potrzebuje.......ja bardziej anorektyczna jezdem.......

    OdpowiedzUsuń
  10. Grażyna
    Obawiam się, ze to niemożliwe ;) chyba, ze przyjmiesz w pakiecie lubego też ;)))
    A taka gimnastyka, to napowietrzy Ci płuca, rozrusza przeponę, a jak sobie zjesz ciasteczko- to może nic nie zrzucisz :)

    Aguś
    Mnie dziś robota tysz nie szła i jakas maruda mi się włączyła.

    Riannon
    Jak się robi adwokata domowego? Nie przypominam sobie, zebym kiedykolwiek piła adwokata- bez rozróżniania na to, czy domowy, czy z wielkiej fabryki, ale ja ogólnie jestem zdania, zę większości dobrych rzeczy w świecie jeszcze nie próbowałam i ogólnie mam stresa, że mogę nie zdąrzyć popróbować...A przyspieszanie w tym próbowaniu żle się kończy- dupsko rośnie i taka jakaś forma elastycznego komfortu pojawia się w miejscu, gdzie kiedyś była talia ;)

    Kojonkosky
    J anie jestem zazdrosna o truskawkę, tylko ona o mnie :D- a to zasadnicza różnica.
    Ja w ogóle nie jestem zazdrosna, bo uważam, ze z zazdrością mi nie do twarzy.
    Jak Ci poszło wczoraj?

    OdpowiedzUsuń
  11. Dupsko, dupskiem, ale czasem trzeba sobie pozwolić na drobne przyjemności. Adwokat kupny od tego domowej roboty różni się tym, czym sztuczne kwiatki od prawdziwych. Adwokat sklepowy robią na jajach w proszku i więcej w nim chemii i barwników niż w sklepie Polifarbu.
    Adwokat domowy-banalnie prosty, troszkę kosztowny, ale przecież nie robi się go codziennie:

    10 żółtek z jajek
    -szklanka cukru
    miksujemy stopniowo dodając:
    -2 szklanki mleka
    Miksujemy, aż cukier się rozpuści.

    Dodajemy stopniowo:
    -szklankę brandy (każda się nadaje, nawet najtańsza z biedronki :-)
    A teraz bardzo powoli, nadal miksując, wlewamy:
    -szklankę spirytusu
    Bardzo powoli, bo spirytus lubi się ścinać, cokolwiek to oznacza. Mnie się nigdy nie ścięło, ale zawsze leję go (i brandy też) cieniuteńką strużką.
    Powinno tego wyjść około półtora litra. Wlewamy do butelek, wstawiamy na minimum dobę do lodówki, aby się przegryzło. Przed użyciem wstrząsamy, bo może się rozwarstwiać.
    Cała tajemnica smaku tkwi w tej brandy. Sama brandy to dla mnie syf, ale jako dodatek jest absolutnie odlotowa. Bez niej adwokat smakuje jak jaja z cukrem na spircie. Z brandy zamienia się w poezję :-) Polecam wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrobię sobie, ale dopiero, jak najtańsza brandy z biedronki, przestanie być dla mnie zbyt droga ;))))

    OdpowiedzUsuń
  13. O jejciu, to nie nastąpi, bo alkohol to raczej w górę idzie niż w dół. Ale to nie brandy jest najdroższa w tym wszystkim, tylko czysty spirytus :-(
    Wiem, wiem, te koszmarne ograniczenia finansowe. Też się z tym borykam i też wiele razy rezygnuję z jakichś smakołyków mówiąc, że to na inne czasy :-(
    Mówiąc szczerze, to tym razem spirytus zafundowała mi matka, brandy kupiłam sama nie pamiętam kiedy i przy jakiej to okazji, ale na pewno w intencji adwokata, gdyż sama brandy jest dla nas niestrawna. Wystarczyło więc tylko dokupić jaja (mleko w domu stale jest obecne) i... już wychlaliśmy i długo nie będzie następnego :-(
    Słodko i trzeźwo pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. rozczulacie się nad sobą, a los truskawki? gdzież ona, nieszczęsna bohaterka?
    Ola

    OdpowiedzUsuń