W tych naszych wyjazdach zazwyczaj robię za GPS-a, ale ponieważ jechaliśmy trasą już wielokrotnie przebywaną, przewodnik nie był lubemu potrzebny, więc włączyłam sobie strumień świadomości ;)
Bardzo lubię jechać autem, kiedy nigdzie nam się nie spieszy, a efekt finansowy jest pewny i powiedzmy, że satysfakcjonujący ;) układam sobie wtedy plany na kolejne dni, układam swój plan pracy, swój grafik, planuje, co ugotuję, wymyślam nowe potrawy i nowe figury miłosne...
I tak jednym uchem wyłapuję strzępki tego, co w radio, a drugiem okiem rejestruję zmieniające się krajobrazy za oknem, a w głowie kawałki niepowiązanych myśli, wywołanych to tym, a to czym innym.
I tak ucho złapało wypowiedź z radia, że statystyczna Polka rodziła w jakichś-tam latach trzy przecinek sześć dziesiątych dziecka. I w tych rozproszonych myślach próbowałam sobie wyobrazić, jak te sześć dziesiątych dziecka wyglądało... Makabra i absurd.
Oko wyłapało, że już zaczynają kwitnąć marcinki- takie chryzantemki w kolorach od fioletu do niebieskiego. Bardzo je lubię, bo przypominają mi chłopaka ze szkoły o tym imieniu. Przypomniało mi się, jak fascynował mnie Marcin o niezwykłych zielonych oczach, które patrzyły aż do samego środka człowieka i niebywałej wprost inteligencji.
kurcze, a tak nam się nie składało... ;)))
Pomyślałam jeszcze, że może jest na NK, ale w sumie odrzuciłam myśl, żeby go tam szukać- nie umiem i nie chcę go sobie wyobrażać w tym plastikowym świecie. Takim nowym i wspaniałym...
Z błądzenia myślami w czasach dwadzieścia lat temu skończonych wyrwał mnie głos lubego, taki znudzony i zniecierpliwiony i taki rozchichrany, powtarzający: "no, panie bobolewski i panie bobolewski" wróciłam wiec do rzeczywistości i słucham- w radio Em ( to takie katolickie lokalne radio, ale nienachalne, przedstawiający świat z punktu widzenia osoby wierzącej, ze spokojną muzyką i bardzo ciekawymi felietonami pana, który recenzował moja pracę magisterska. W sumie- czekam na te felietony, bo nie dość, że ciekawe, to jeszcze opowiadane naprawdę przyjemnym męskim głosem) no i w radio Em leciała właśnie taka modlitwa, która mi robiła za świetny podkład pod rozmyślania... W modlitwie tej się powtarza ( przynajmniej w wersji, która codziennie jest w tym radio) " dla jego bolesnej męki, dla jego bolesnej męki- taka wersja śpiewana jest... Luby widocznie tez się zamyślił i też wyrwało go z zamyślenia powtarzane coś co zinterpretował jako : "panie bobolewski, panie bobolewski"
Chwilkę pochichraliśmy się razem, wymienili uwagami na temat zmieniającego się krajobrazu, urody okolic Kalwarii Zebrzydowskiej i rzeczywiście moja uwagę przykuło stojące we wszystkich chyba kolorach jesieni drzewo. Pomyślałam sobie, że jak będziemy wracać od Pani Małgosi, to staniemy gdzieś i nazbieramy takich liści. I natychmiast pojawił mi się w głowie projekt stroika dla Kojonkosky- ułożyło mi się w głowie, jak wkomponować w podkład z suszonych liści eszewerię, która koniecznie chciała mieć w stroiku Kojonkosky. Zapaliłam się do wykonania ;)
I znów w ucho wpadło:
Wilki
Słońce pokonał cień
Tyle niewiedzy ile wiary
Nie było zdrady w nas
Czasami z Bogiem a czasami bez
Z fajnymi łobuziakami
Szukałem śmierci-wiem
To był prawdziwy chrzest
Ref. Był czas
Muzyka była dla nas wszystkich jak bóg
Było szaleństwo dusz | x2
Słońce pokonał cień
Słońce pokonał cień
2. Wsiadaliśmy w długie łodzi we mgle
I każdy płynął jak najdalej
Pogubiliśmy się
Były dni, były piękne dni
Teraz zostały mi zdjęcia przyjaciół
z zamkniętymi oczami
Ref. Był czas... | x2
I znów taki wzruszony i lekko zawstydzony tym wzruszeniem głos Mariusza : "Ci przyjaciele z zamkniętymi oczami, to bardzo przemawia do wyobraźni, prawda? "
Oj, przemawia, przemawia... :( Tylko do Niego przemawia inaczej, niż do mnie. On swoich przyjaciół pożegnał i odprowadził... tam. Moi zamknęli oczy...
Ale by odgonić te niefajne myśli, które zupełnie nie pasowały do łagodnego światła i świata bezpiecznego strumienia, powróciłam do słów "były dni, były piękne dni"... I tym sposobem wróciłam znów myślami do pewnych zielonych oczu ;)))
A chwilę potem, mgła która się panoszyła aż do popołudnia się rozproszyła i słońce pokonał mgłę :D
Taki to strumień świadomości sobie zafundowałam w podróży służbowej do Krzywaczki w dniu siódmy października 2010 roku :)
To moja ulubiona piosenka Wilków. Bardzo często przygrywam sobie ją na gitarze i nucę sobie ten przepiękny nastrojowy tekst. A fragment: "Był czas, muzyka była dla nas wszystkich jak bóg, było szaleństwo dusz" odnoszę do swoich czasów, kiedy żyłam tylko i wyłącznie muzyką. Niestety, wraz z wiekiem częściej będziemy miewać tego typu refleksje. Ale czy do końca tak "niestety"? To fragmenty naszego życia, bardzo dla nas ważne i wartościowe. Cieszmy się każdym wspomnieniem, bo bez nich nie bylibyśmy w tym punkcie, w jakim teraz się znajdujemy.
OdpowiedzUsuńno ja takoż lubie rozmyślac podczas jazdy
OdpowiedzUsuńniektórzy to się dziwią bo normalnie jadaczka mi sie nie zamyka a jak tylko wsiadam do środka lokomocji to milkne :-)
no i czekam na zdjęcie tego bukietu !
zmorka
To dlatego wczoraj z Ciebie taki spokój emanował :)
OdpowiedzUsuńW ogole lubie dalsze podroze samochodem wlasnie dlatego, ze moge spokojnie porozmyslac. To samo zauwazylam u mojej corki. Moglabym ja zabierac ze soba na koniec swiata.
OdpowiedzUsuńPanie bobolewski juz nie zapomne po grob:))))))))
Agik ... Kochana moja !!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twoją notkę rano , ale wzruszenie ( takie z trzewi , bez żadnych emotek ) odebrało mi władzę w palcach ...
Czystość ... , taka kryształowa ... , niespotykana ... , zalewająca ... , błoga ...
No , DZIĘKUJĘ !!
Judym przy Tobie to pan Pikuś jest !
I obiecuję , że zrobię te wianki pod Twoje dyktando , choćby nie wiem co ...:)
Jeszcze chciałam o modlitwach ...
Różaniec , litanie , koronki to rzeczywiście bardzo transowe są .
Pamiętam jak moja babcia i dziadek modlili się wspólnie ( na głos ) i jak my ( wnuki ) to odbieraliśmy :
od " o co chodzi " z głupawymi podśmiechujkami , przez wsłuchanie się ( bez zrozumienia oczywiście :) , po powtarzanie ...
No , i to miało moc przedziwną i prawdziwą !
Moje dzieci raz uczestniczyły w koronce ( dla nas to teraz już kosmos jakiś jest ) , ale ich reakcje były bardzo podobne ...
Taaak , jakby na to nie patrzeć , to mocna rzecz jest ... , obojętnie co mówisz czy " panie Bobolewski " , czy " dla jego bolesnej ręki " ( to wersja mojej Małej ) ...
Riannon
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też nie wiem, czy "niestety"...
Ja raczej nie wracam z jakimś wielkim żalem do przyszłości- w sensie, że minęła...
Może jedynie tych ... hmm... dziestu ;)) kg mniej, które kiedyś miałam.
A żałować znajomości, które nie przetrwały próby czasu? Nieee... Może raczej tej utraconej wiary w czystość intencji (?) w prawdę.
Teraz jestem ostrożniejsza, te rozczarowania przychodzą rzadziej ale są bardziej dotkliwe chyba. Zresztą nie wiem.
Z przyjemnością zatapiam się w takich dobrych wspomnieniach. I bez żalu, ze minęły.
" było- minęło. Dobrze, ze było, dobrze, że minęło"
Zazdroszczę umiejętności gry na gitarze :)
Kiedyś się uczyłam, ale ponieważ mi słoń na ucho depnął, więc się nie nauczyłam.
Oooo :)
OdpowiedzUsuńZmorka się znalazła :)
Niekiedy i w czasie jazdy jadaczka mi się nie zamyka :D
Zdjęcie wrzucę, tylko, od razu uprzedzam, że kiepskiej jakości będzie, bo aparat mam tylko w komórce.
Anovi
OdpowiedzUsuńTo chyba jest na odwrót- jak ze mnie spokój emanuje, to i strumień świadomości jest jakiś jaśniejszy, bardziej taki pogodny.
Athina
OdpowiedzUsuńSię zastanawiam dlaczego.
I sobie myślę, że to jeden z niewielu momentów ( oprócz siedzenia na kibelku), kiedy można ( i trzeba) być samemu ze sobą.
Każdy innym moment dnia jest taki "kradziony".
Widocznie oprócz tego, ze " człowiek- bydlątko towarzyskie", jest równiez istota zwróconą do wewnątrz.
Kojonkosky
OdpowiedzUsuńJa do tej modlitwy bym chciała nawiązać.
Kiedyś przeczytałam, ze różaniec to nie jest "klepanie" tylko właśnie "podkład" pod medytację, która ma służyć mistycznemu oddawaniu czci Maryi.
Coś jakby filozofia wschodu przeszczepiona na nasz grunt, albo nawet nie tyle przeszczepiona, co współistniejąca w innej formie... Tez nie tak, nie umiem złapać myśli...
Ja tego nigdy nie czułam, choć w czasie poszukiwań odpowiedzi, a moze Boga różaniec odmawiałam.
A kompozycja- dzis i jutro będe robić DŁT, ale może coś pod wieczór wymodzę ;)
Agik, lezka w oku sie zaszklila..........PIEKNIE napisalas masz DAR slowa.......i to bez ku... i chu...:)
OdpowiedzUsuńDoszlam do wniosku zem inwalida jezdem, kompletna inwalida, bo nie mam pojecia kim sa ludzie, nie znam piosenek.......anim religijna...........ech....:(((((
Pisz, pisz Kochana,bede wiernie czytac:)
Grażyna
OdpowiedzUsuńCo do religijności, tez się czuję trochę, jka inwalida. Taka zewnętrzna religijność, polegająca na składaniu rąk mnie nie zadowala. Jest jak dla mnie całkowicie pusta i pozbawiona sensu.
Natomiast brakuje mi poczucia istnienia Boga. Szukałam... :( ale nie znalazałam- albo źle szukałam, albo może rzeczywiście nie ma.
Brakuje mi poczucia sensu i zazdrozczę go ludziom, którzy go znajdują. Za nic nie chciałabym im go wziąć dla siebie, ale po prostu tez bym chciała.
Co do ludzi- dla mnie prawdziwie mistyczne jest poznawanie ich ( Ich), taka próba sił- obserwowanie czy można zaufać- nie tak do końca, ale czy można się pozbyć pancerza ochronnego... Czy można po prostu być razem. Czasem. Zaufać. Czy da się zrezygnowąc z tego starchu przed wielkim zawodem. Da się :)
To jest właśnie fajne :) coś jak zbieranie bursztynu- przemielisz w rękach masę kamieni, rybich wątpi, kawałków próchna ( dowiedziałam się, ze próchno swieci!!! to dla mnie jest szok i wielka metafora), czasem nic nie znajdziesz, a czasem znajdziesz bursztyn!!! Uwagi trzeba.
A co do piosenek- to ja też nie znam ;)
Słucham radia w pracy przeważnie i w kuchni i czasem mam wrażenie, ża zaraz popełnie samobójstwo długopisem, albo widelcem, jak jeszcze raz usłyszę "jest juz ciemno" zespołu fell...
Dziękuję za komplement, w ogóle : DOBRZE, ZE JESTEŚ!!!
Lubię pisać :)
Mówić tez lubię, ale pisać chyba bardziej :)
Jak piszę to słowa same mi się układają i mysli też :)
Buzi :))))))))))