... czyli jak Agik robiła pizzę.
Pizza chodzi za mną już od paru dni. Nawet miałam zagniecione ciasto drożdżowe, bo robiłam kiełbaski w cieście.
To miała być pizza idealna, pizza marzenie...
Z lesnymi podgrzybkami, duzymi listkami oregano, fetą, kolorową papryką i gruba warstwą ciagnącego się sera, domowym sosem pomidorowo- paprykowym na idealnie cienkim chrupiacym cieście. Koszmar senny każdej odchudzającej się. Milion kalorii.
Myslę sobie, że zrobię tak, jak w knajpie: rozwałkuje placuszek, posmaruję sosem, przesmażone grzybki, feta w kosteczkach, paski papryki na to ser i na to znów sos. Brzegi wywinę. Nie mam ani pergaminu do pieczenia, ani folii aluminiowej, bo to nie są rzeczy niezbędne, a z kasą bardziej niż krucho. Ale se myslę: spód się spiecze, wiec bez problemu wyciągnę juz upieczoną.
I tak zrobiłam. Ułozyłam na blasze (tej od piekarnika), włożyłam do środka. Po minucie mnie tknęło, ze chyba cos nie tak zrobiłam. Wyjęłam blachę ( tylko w jednym miejscu się oparzyłam) i patrzę- co nie tak zrobiłam.
Nie wysmarowałam blaszki tłuszczem ;(
Forma, która powstała, kiedy odrywałam cienkie ciasto od blaszki nie przypomina pizzy. Nie przypomina również calzone. Pieroga też nie. To taka pośrednia forma pomiędzy roladą a pierogiem.
Czasem się zastanawiam, jakim cudem udało mi się zdać maturę, już nie mówiąć o studiach.
Fakt, ze sztuka robienia pizzy nie jest przedmiotem nauki na wydziale socjologii, ale jakas elementarna inteligencja przydaje się bardzo.
A pizza może będzie jutro...
ja bym, tam nie mieszała pizzy z magisterką, to pierwsze jest trudniejsze:)
OdpowiedzUsuńZawszeć to trochę kalorii mniej ;)))), bo w czasie wqurwa jest większe spalanie :) ...
OdpowiedzUsuńNo , i tylko jedno poparzenie !
To nie ciulostwo , tylko Opatrzność ( czy tam opaczność ;)) nad Tobą czuwa :))
Wiem , że to słabe pocieszenie jest , ale ja też bym nie wpadła na to , żeby blachę wysmarować ...
na to wychodzi, skoro pizza mi się nie udała, a magisterka i owszem :)
OdpowiedzUsuńKojonkosky- ale ja tę pierogo- pizzo- roladę zeżarłam.
OdpowiedzUsuńMyślisz? opaczność by nawet się zgadzała :)
Chleb za to upiekłam i Mario mówi, ze to mój najlepszy z chlebów ( wczoraj zapomniałam dodac soli i masła, za to drożdży dałam podwójnie i mi wyrósł chleb w kosmos)
noooooo, wreszcie sie dostalam, error mnie przesladuje, cos mysle, zem tu nie mile widziana:)))))))))))
OdpowiedzUsuńAgnieszko, znowu w majtasach cieplo, miej litosc nad starsza pania, nie pizzuj za czesto, bo popuszcze:))))))))
Miles tu widziana :)
OdpowiedzUsuńErrora miałam kilka dni temu.
Grażyna- coś mi się zdaje, że zapomniałaś o ćwiczeniach mięśni waginy! :D
Ty ćwicz mięśnie, a ja będę ćwiczyć pizzę :)
pośrednie formy są najfajniesze bo oryginalne !
OdpowiedzUsuńno i ja nigdy nie wpadłam na to by pizze robic z leśnich grzybów !!!!
zapodaj swoj przepis na ciasto prosze :-)
Po takich wpadkach nalezy zamknac oczy i szamac. Jak to moj Tato mowi: w zoladku wszystko sie i tak wymiesza:)
OdpowiedzUsuńPS: Dla otuchy dodam, ze rowniez nie posmarowalabym blaszki tluszczem (gdyby zabraklo mi papieru do pieczenia), po prostu bym na to nie pwadla, tak bardzo przyzwyczailam sie do papieru.
Agik, nie smaruj tłuszczem, blachę posyp leciutko mąką. Wiem coś o tym pracowałam w pizzeri :)) Ale się żaaaaarło
OdpowiedzUsuńZmorka ;) ja nie ma przepisu na ciasto ;)
OdpowiedzUsuńJa po prostu robię ciasto z drożdży, maki i mleka :): 300 g maki (+/- , tak ze dwie szklanki) 100 ml ciepłego, nie gorącego mleka, grudka drożdży, odrobina cukru, sól, oregano, gałka muszkatołowa, 2 łyzki oleju.
Do mleka daję drożdże, odrobinę cukru, łyżkę mąki. Jak drożdże "ruszą", to dodać je do mąki, dodać sól, przyprawy ( nie sa konieczne, ale ja lubię), olej. Wyrobić do momentu,aż ciasto będzie chętne do wspólpracy ( czyli może jeszcze trzeba będzie dosypac mąki lub doda codorbinę wody). Odpowietrzyć, uderzajac kilkakrotnie o blat kuchenny.
Nie zostawiam do wyrośnięcia.
Tym razem rozwałkowałam na okragły placek, na to dałam sos pomidorowo- paprykowy, który kiedys zrobiłam, ale już nie pamiętam, jak. Chyba wrzucałam do tego sosu pomidory, cebule, jabłka, czosnek, pieprz, sól i cukier. Możliwe, ze jeszcze coś miałam w lodówce, co sie samotnie pałetało i tez to dodałam, no i paprykę.
Na to podsmażone podgrzybki, podsmażoną cebulę, kosteczki fety ( tez się pałętała po lodówce), paski papryki, jeszcze jedna warstwa sosu i ser.
Maddaleno- ja to wszamałam z otwartymi oczami.
OdpowiedzUsuńDobre było, bo co miało być w tym niedobre, skoro same dobrze rzeczy były w środku :)
Co nie zmienia faktu, zę w temacie pizzy nadla jestem niezaspokojona ;)
Tusiaczku, dzięki :)
OdpowiedzUsuńMaka bardziej do mnie przemawia niż tłuszcz:)
A jak kiedyś będę bogata i stać mnie będzie na zakup papieru do pieczenia, to tez papier podsypywać mąką?
Po kiego czorta Ci ten papier? Wystarczy lekko opruszyć blachę mąką. Nawet jeżeli trochę przywrze (dobrze napisałam :P ) to podważysz drewnianą łopatką i cześć.
OdpowiedzUsuńA ciasto robi się z mąki wody, oliwy z oliwek (w kryzysie dodaję olej z biedronki i też jest dobrze:) odrobiny soli, cukru, a no i drożdży :)
o chorobcia, nie żebym narzucała się z tym moim ciastem, bo chyba tak zabrzmiało to tylko jedna z możliwości
OdpowiedzUsuńCzyli robisz ciasto, tak jak ja :) Tylko jeszcze dodaję przyprawy, bo lubię ;)aha i mleko zamiast wody.
OdpowiedzUsuńA jakbyś chciała sie ponarzucać z gotową pizzą- to jestem otwarta na te propozycję:)
Przyprawy czasami też :) Oczywiście, zawsze Twoja część będzie na Ciebie czekała :)
OdpowiedzUsuńOstatnio eksperymentuję z samym pieczeniem, hm na początku piekę przy lekko uchylonym piekarniku, a dopiero na końcu zamykam. Chciałabym przynajmniej się zbliżyć do takiej "prawdziwej" z pizzerii, chociaż każda wersja ma swój urok :)
Pamiętam swoje rozczarowanie, kiedy czekałam we Włoszech na domową pizzę robioną przez najstarszą członkinię rodziny. Wszyscy się zachwycali i piali, wszyscy oprócz mnie, bo ja w tym czasie zastanawialam się co mam zrobić z tym kawałkiek, który mam w buzi :D
Wpadłam tu i natychmiast głodna się zrobiłam :-) Ale chętnie wykorzystam porady tu zawarte, szczególnie z tą mąką. Nie wiedziałam, ze tak można, a nie cierpię smarować blachy tłuszczem. Na pocieszenie dodam, że wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy, gdyż również zaliczyłam wyższe, a ostatnio piekąc chleb w maszynce, zapomniałam włożyć mieszadło :-) Zorientowałam się kilka minut po i prawie płakałam wyciagając tę glajfę w celu zamontowania mieszadła. Nie mówiąc już o zrobieniu prania zapomniawszy wsypać proszek do pralki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, będę tu od czasu do czasu wpadać.
Riannon- zapraszam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś moje chłopaki jechały do lasu, wycinac brzozę do stroików. Mieli zaklepany transport, asygnate u lesniczego. Chciałam im zrobić herbatę, bo była brzydka jesień, żeby się nie pozaziębiali. No i bardzo się starałam- dałam im cytrynę, cukier, coś tam jeszcze- możliwe, ze miód.
I kiedy byli w lesie, tacy ucieszeni, ze zaraz się rozgrzeją herbatą, polewają, degustują i nasz tata powiedział: Ty to robisz słabą herbatę, ale Aga to juz cąłkiem przesadza.
Okazało się, ze wszystko do tego termosa włozyłam , oprócz zasadniczego elementu: herbaty :)
A jak masz pizzę, to ja się chętnie do niej przyłączę :)
Tusiaczku- a jaki cel ma to zamykanie i odmykanie drzwiczek? To jakaś magia? ;)
OdpowiedzUsuńI jaki efekt chcesz uzyskać?
Bo moze wystarczy spytać Grażynę ;) i grażyna nam wszytsko opowie ;)))
Hihihi:) Agik, kup sobie te okragla blaszke na pizze, zdaje egzamin:) Ja zawsze smaruje ja maslem i zdaje to egzamin. U nas w pizerii posypywali lekko maka.
OdpowiedzUsuńSos robie tak: przecier rozrabiam z woda, albo kupuje sos pomidorowy w puszce. Czosnek, cebula w kratke(kostke), oregano, majeranek, mieta, vegeta i pieprz.
najchetniej jedzona pizza w domu, to ta z salami, papryka, cebula i oliwkami. Feta z grzybami lesnymi jakos mi sie kloci, ale nigdy nie probowalam, to nie wiem:)
Uśmiałam się z historii z herbatą. Zdarza mi się notorycznie, ale w warunkach domowych, nie wsypać kawy do kafeterki :-) Najlepsi w tym wszystkim są faceci. Nie zorientują się w braku podstawowego produktu, co najwyżej pomarudzą, że taki jakiś nienajlepszy wyszedł tym razem :-)
OdpowiedzUsuńAthina :)))
OdpowiedzUsuńUmiem zrobić sos :)
Mnie najbardziej smakuje pizza z kurkami, brokułami i serem pleśniowym.
Nie oddam cnoty za twierdzenie, że feta i podgrzybki to najbardziej udana kompozycja, niemniej jednak smaczna, a składniki były dostępne:)
Agik, w Twoim wykonaniu pizza musiała być pyszna. Nawet jeśli wyglądała jak rolada.. ;P
OdpowiedzUsuńA ja, jak mi papier do pieczenia wyjdzie, używam papieru śniadaniowego.
Hehe !!
OdpowiedzUsuńTo jak o herbacie mowa , to zawsze przypomina mi się mój popisowy numer , jak to ( będąc młodą kelnerką :) podałam gościowi herbatę ( wszystko oprócz herbaty właściwej ) i jeszcze na jego pytający wzrok odpowiadałam miną wyniosłej księżniczki ( bo myślałam , że mnie podrywa ;)
U nas pizza jest bardzo często , bo Malec jest fanem . Najlepiej mi smakuje z małą ilością dodatków ( ostatnio z bekonem i porem ).
Nigdy nie wałkuję ciasta , tylko je rozciągam . Lubię , jak jest odrobinę nierówne i w jego zakamarkach zbiera się więcej sosu :))
A wyjaśnij jeszcze , proszę , znaczenie słowa " ciul " :))
Wolę się upewnić , chociaż przeczuwam co to może być ;))
Riannon- ja odkryłam niedawno straszną rzecz odnośnie facetów... Otóż oni nie są jednakowi!
OdpowiedzUsuńJeden jest taki, drugi jest siaki.
Ojciec i syna. Luby i "nasz" tata- nasz tata uznał, że po prostu herbata jest słaba, a luby wyczuje zmniejszona ilość soli w chlebie ( zwiększoną też) zmianę proporcji octu i cukru w zalewie do ogórków konserwowych itd.
Dla mnie to cios :P, ponieważ teraz będę musiała trudzić głowę indywidualnym podejciem do człowieka, przyznac prawo mężczyźnie do posiadania skomplikowanej ( albo jakiejkolwiek zresztą) osobowości, oraz zrezygnować z jakże wygodnej formułki "oni"
Chociaz po namyśle ...
"oni" moze być synonimem do "obcy"
Muszę to przemysleć :)
Aguś- rolady to tez nie przypominało...
OdpowiedzUsuńPapier sniadaniowy tez mi wyszedł... Ostatnio zawijałam kanapki w papier, w który pakuja flaszki w almie.
I się luby dziwił, czemu nie dałam sałaty do środka, tylko zawinęłam kanapkę w sałatę.
A Ty na pewno też pyszną pizzę robisz :) wiesz, co dobre :)
Kojonkosky- a robisz pizzę w formie, czy luzem w piekarniku?
OdpowiedzUsuńBo jak robiłam w formie- to też nie wałkowałam, tylko naciągałam w palcach.
A słowo ciul- dla mnie to oznacza fajtłapę, gamonia ( w domyśle- ciul na kaczych łapach), ale luby twierdzi, ze co inne i o wiele brzydziej- bo tez i na Czornym Ślunsku to słowo ma chyba bardziej negatywny wydźwięk niż gdzie indziej- w każdym razie nazwanie kogoś ciulem na Śląsku jest jednym z najcięższych określeń.
Ja używam w tym lżejszym znaczeniu ;)
Acha :))
OdpowiedzUsuńBo ja początkowo to właśnie tak sofciarsko zrozumiałam , ale potem cóś mnie tkło , że to baardzo poważne może być :)
Ale już wszystko jasne ;))
Pizzę robię luzem ... Nawet nie mam świadomości , że jakieś formy do niej istnieją ;))))
I ciasto robię tak jak Ty , z mlekiem . Uważam , że do zwykłego piekarnika , co to rozgrzewa się max. do 250 st. , jest najlepsze . Profesjonalne piece do pizzy osiągają temp. coś koło 300 st.
Oj tam, wiem, ze umiesz zrobic sos. Podalam Ci najmniej skomplikowany i rodem z Grecji. Dobra pizze tam jadlam. Ser plesniowy z grzybami juz bardziej umiem sobie wyobrazic. Tylko jak tu rozkoszowac sie tym grzybem? Skoro go ser tlumi?
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych kompozycji, jakie jadlam byl karczoch, oliwki, cebula i tunczyk.
Jesoooo, mam pysk pelen sliny!
Kojonkosky, ja nawet nie wiem o tych temperaturach :)Ja nawet nie wiem, jaka temperatura jest w moim piekarniku- na wskaźniku jest napisane 350, grzeje tylko od dołu i nawet nie ma rusztu.
OdpowiedzUsuńAthina- o sos pomidorowy, to ja się mogę nawet pokłócić ;)
A pysk swoją drogą- tez pełen śliny :)
Tym otwieraniem i zamykaniem piekarnika tak właściwie to chcę sprawdzić czy będzie jakaś różnica w efekcie końcowym. Piec do pieczeni pizzy z jakim miałam do czynienia nie miał żadnych zamknięć. Było toto wielkie, pizzę wkładało się z tyłu na taki ruchomy ruszt, który powoli ją "wciągał" i taka pizza jechała sobie powoli przez całą długość pieca przez jakieś 6min, aż wyjeżdżała z przodu pachnąca i upieczona :))) Temperatury nie pamiętam chyba 260 stopni z nadmuchem, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńMleko w ciescie pizzy, profanacja!!!! Nigdy, przenigdy, woda i oliwa + maka + drozdze w minimalnej ilosci:))))
OdpowiedzUsuńTusiaczku, to juz chyba wiem, w jakiej pizzeri pracowałaś ;)
OdpowiedzUsuńGrażyna- zaś zjeba? ;)
Ja się tak nauczyłam jeszcze jak byłam w podstawówce i tak robię :)
Niech Ci będzie, następnym razem zrobię z wodą :)