piątek, 3 września 2010

Poza tematem nr jeden- Pani Stasia

Zeżarło mi notkę!!! :///
No nic, już takiej ilości pisania nie odtworzę, ale ponieważ na bieżąco o tym pisałam, więc skopiuję (kto wie skąd- ten wie. Linka nie podaję ponieważ ja to napisałam i tekst jest mój)

Temat nr 1- to brak biletów NBP, gdzie nie spojrzę- wszędzie to widzę. Strasznie to wkurwiające.
Dla oderwania od ponurych wizji- chwila ze wspomnieniami.
Natchły mnie buty i dziś cały dzień moje myśli krążą wokół leśniczówki w Wągrowcu.

Ale do rzeczy:

Jechaliśmy objazdem, który był wyznaczony polna drogą, która pewnie ze 100 lat temu była utwardzona kamieniem. Na tych kamieniach urwał nam się tłumik. Zajechaliśmy takim ryczącym autem do najbliższej miejscowości i szukamy spawacza. Ludzie nam powiedzieli, ze koło leśniczówki jest taki warsztat, w którym można wykonać taką naprawę. W tym czasie, ja ciągle dzwoniłam, szukając noclegu, korzystając z takiej mini- bazy, która sobie utworzyłam dzień wcześniej.
I zadzwoniłam na jeden z numerów, który sobie zapisałam. Chciałam spytać, czy jest możliwość zanocowania. Osoba, z którą rozmawiałam mnie poinformowała, ze oni nie wynajmują pokoi na godziny, choć nic takiego nie sugerowałam. Powiedziałam, czemu potrzebny nam tylko jeden nocleg, na co pani mi odpowiedziała: 50 ( cena w internecie- 30, wyjazd weekendowy- 40 zł) od osoby i trzeba mieć dowody osobiste ( tak, jakby gdzie indziej nie trzeba było), bo jak coś gdzieś komuś zginie, to ona informuje policję i policja znajduje złodzieja. Dawno mnie nikt tak nie upokorzył :(. Ta kobieta potraktowała mnie, jak prostytutkę i złodzieja, nie mając żadnych po temu powodów :( Tak mi było przykro, ze zadzwoniłam jeszcze raz, przedstawiłam się, powiedziałam, ze takie traktowanie gości, czy tez potencjalnych gości, którzy dzwonią z grzecznym pytaniem, czy jest możliwość noclegu i z pytaniem o ogólne warunki, jest niedopuszczalne. Zazwyczaj, kiedy nie odpowiada nam traktowanie przez właścicieli ( np wscipstwo, wchodzenie do pokoju bez zapowiedzi, ustawianie w szeregu - no takie różne) to po prostu nigdy więcej tam nie zaglądamy, ale ponieważ nikt mnie w życiu tak jeszcze nie potraktował, to postanowiłam skorzystać z prawa, jakie mam i wystawiłam opinię w internecie.
I wcale nie dlatego, że jestem mściwa, nie spodziewam się też, ze kolejni goście wezmą sobie do serca moja opinię, tylko niech się kobieta następnym razem zastanowi, jak rozmawia z nieznana osobą przez telefon, bo wcale takiej wielkiej łachy nie robi.
No ... wredna baba, upał, jak fiut i jeszcze auto ryczy.

Zajechaliśmy do mechanika, i w czasie kiedy on spawał nam tłumik, jego rodzice zaprosili mnie do cienia, poczęstowali wodą. I tak sobie ogólnie rozmawialiśmy, a co robimy, dlaczego tak jeździmy po kraju, pani mnie spytała, czy aż tak się przejmuję tym tłumikiem, że aż się popłakałam ( miałam rozmazany makijaż), no to powiedziałam, ze szukałam noclegu i opowiedziałam, jak mnie potraktowano...
Pani mówi- dziewczyno, to są pierdoły, nie ma sensu się tak przejmować, nigdy już się nie zetkniesz z tą "wariatką", a jak chcecie, to możecie spać u nas. Mamy wolny pokój na stryszku, bo czasem jak dzieci przyjeżdżają, to sobie tam śpią... I ten pokój stoi pusty. Aż rozdziawiłam buzię, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Z noclegu skorzystaliśmy, pani nie chce żadnych pieniędzy od nas, zupełnie nie wiem, jak się zachować- czy mam zostawić pieniądze, gdzieś pod serwetką, a potem zadzwonić, że zostawiłam, czy może spróbować wyręczyć w jakichś pracach, czy kupić jakieś słodycze, albo kwiaty...
Czuję się tutaj, jakbym u mamy była- Pani Stasia mówi- Agnieszko, poszukaj sobie kubka w szafce nad zlewem i zrób sobie kawy, weź sobie wody, bo gorąc straszny, stoi w spiżarce, albo pyta- dzieci, a może was trzeba oprać? tak jeździcie, to pewnie wszystkie ciuchy macie brudne już...
I cały czas podkreśla, jak się cieszy, ze jesteśmy, bo przynajmniej nie siedzą z mężem, jak dwa grzybki przed telewizorem, tylko żywym człowiekiem rozmawiają- pewnie po to, żebyśmy się nie czuli skrępowani, bo tu ciągle ktoś przychodzi- a to zapytać o zdrowie, od rana do nocy furtka się nie zamyka...

Pytam się Pani Stasi, czy się nie boi, bo przecież w ogóle nas nie zna, a Pani mówi- a bo wam tak dobrze z oczu patrzy, a ja już przeżyłam 70 lat na świecie i wiem, ze przede wszystkim mam ufać swojej intuicji, a poza tym nasze psy się do was łaszą...

Jakby ktoś pytał jeszcze- to za to właśnie kocham Polskę...

Tyle na gorąco było. Historia miała swój dalszy ciąg. Luby dogadał się mechanikiem, że zrobi on jeszcze jedną naprawę.
No i zrobił ;)))
Poodkręcał koła i zaczął pić. Nasze auto stało bez kół na kanale, a my byliśmy u Pani Stasi. W sumie 10 dni. Nie mogliśmy nigdzie jechać, bo auto rozbebeszone. Codziennie gotowałam obiady dla wszystkich, pomagaliśmy przy pracach w domu, w ogrodzie, zwieźliśmy im drzewo do szopy.
Pani Stasia dała mi buty, które sobie kupiła, ale okazały się dla niej niewygodne a na nikogo nie pasowały. A na mnie tak :)
I dziś natchnięta nowym duchem, że oto teraz będę piękna i zadbana i w ogóle będę się ubierać ze swobodną elegancją, jak na biznesłumen przystało, te buty założyłam i stąd ta fala wspomnień.

4 komentarze:

  1. Świat jest ciągle pełen dobrych, bezinteresownych ludzi :)

    No widzisz, ja Ciebie lubię a Ty się dziwisz, bo nie wiesz za co :) Pewnie za to samo co Pani Stasia :) Po prostu :)

    Historię pamiętam i pamiętam jeszcze dyskusję na temat agroturystyki wogóle. Mojego zdania nie zmienię i też mogę je tu przekleić bo to moje własne słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anovi- jakoś nie przypominam sobie dyskusji na temat agroturystyki w ogóle...
    Fajne są agroturystyki :), ale te prawdziwe, gdzie gości przyjmuje się czując powołanie, a nie te, gdzie jedynym celem jest zarabianie na jeleniach, byle jak, byle szybko.

    Miauka jakoś tak... tęsknię, do miejsca, do ludzi, zastanawiam się, jak się im poukładało, jak wypadło wesele wnuczki, czy są zdrowi, czy nas pamiętają. Chociaż pamiętać, pewnie pamiętają ;) pewnie dopóki nie wypalą drewna z szopy, bedą nas wspominać... No i zostawiłam im pełną szufladę pierogów ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za przepiękna historia, tzn. z przepięknym zakończeniem - aż się autentycznie wzruszyłam...
    :)

    OdpowiedzUsuń