Fajny temat, bo ja ( delikatnie mówiąc) na punkcie torebek mam hysia.
Mam masę torebek, przeróżnych. Koperty i błyszczące torebusie do sukienek wieczorowych ( nie cierpię ich, ale posiadam)
Wielkie torby, w których mogę przynieść codzienne zakupy - do wyboru, do koloru.
Torebki do pracy- moje ulubione firmy bellugi- podoba mi się fason, masa kieszonek, przegródek, fajne rozwiązania do chowania kluczy, dokumentów, i innych pierdół.I nie są zbyt wielkie. Mam chyba we wszystkich moich ulubionych kolorach- czyli beże, brązy, zgaszone zielenie, dmuchnięte wrzosy, bordo.
Mam kilka torebek w różnych kolorach (pod buty ;) ) do takich bardziej oficjalnych strojów- biorę je do urzędów, na oficjalne wizyty, z okazji "kościołowych". Klasycznych, bez dużych ozdób. Najczęściej to dostałam je od mamy ;)
Przejrzałam kilka torebek, które mam na wierzchu.
Czego tam nie ma, hi. Pokój z kuchnią i łazienką. Ta, którą miałam dziś, zawiera: -
-3 portfele ( wszystkie puste, hi)- jeden mój, drugi lubego i trzeci- firmowy.
-Dokumenty z auta.
- klucze
- notes i notatnik z telefonami ( za to ani długopisu, ani ołówka)
- pieczątkę ( firmową i moja imienną), wizytownik, czy jak to się tam nazywa- takie płaskie pudełeczko na wizytówki. I ani jednej wizytówki.
- telefon
- chusteczki do nosa, ściereczkę do okularów.
- szminkę ochronną, mydełko z hotelu, szczoteczkę do zębów i pastę, nici dentystyczne, mała buteleczka perfum Yvesa Rochera.
- cukier w podłużnych dozach ( nie wiem skąd, widocznie gdzieś dostałam do kawy, a ja kawy nie słodzę)
- słodzik lubego
- łańcuszek, który dostałam od lubego. Nie mogę go niestety nosić. Widocznie ozdobne zapięcie ma w sobie nikiel, bo mnie cholernie uczula. Wiszące kolczyki z bursztynami w różnych kolorach ( cudne- od mlecznych, przez miodowe, po butelkową zieleń), z których wypadło jedno oczko - też prezent od lubego.
- tabletki przeciwbólowe, no- spa i tabletki nasenne.
- pomięte paragony, pomięte oferty, pomięte świstki z lista zakupów, woreczek po czymś jadalnym.
- suszki odpadnięte ze stroików i masa brokatu w różnych kolorach, oraz piasek z nad morza, połamane muszelki i kilka kamyczków.
- mały scyzoryk ( tez prezent) i mały śrubokręcik do okularów
Zaskoczyła mnie totalnie obecność w mojej torebce:
- noża kuchennego
- dużego śrubokręta- krzyżaka
- TEGO czerwonego żelu ( boziu, co ja się go zszukałam... tylko w złym miejscu szukałam...)
- maskotek, które miałam zamiar dać Księzniczkom, tylko nie mogłam znaleźć
Same potrzebne rzeczy ;)))
Niezmiernie mnie irytuje ględzenie lubego, kiedy pyta: gdzie jest coś-tam. W torebce- odpowiadam. Jak ja mam szukać czegoś w twojej torebce, to mnie szlag trafia.
Tylko ciekawe, czemu w mojej torebce jest jego portfel, jego okulary słoneczne, jego słodzik i jego śrubokręt...
Ja też bym chciała mieć własną torebkę tylko dla siebie :)
Ciekawa jestem dalszych torebek :)
Moja torebka to w sumie nic ciekawego. Obawiam się, że posiadam zadziwiający porządek jak na damską torebkę :/
OdpowiedzUsuńBomba! ależ fajne rzeczy nosisz:))))
OdpowiedzUsuńno i podziwiam ilosc i kolor toebek,niesamowite !
(bywa ze i ja nosze jakis nozyk,czy cos w tym stylu,bo jak ide na spacer/cmentarz,to sie przydaje)
Anovi :)
OdpowiedzUsuńFajnie masz :) Ponoć przez całe życie uzbiera się pokaźna ilość czasu, który większość kobiet traci na szukanie różnych rzeczy we własnej torebce :)
Ty masz ten komfort, że masz ileś lat dla siebie ;)))
Ja sobie tez zrobiłam porządek- wywaliłam rzeczy lubego, jak chce, to niech sobie nosi swoją torebkę ;)
Wyrzuciłam śmieci, wytrzepałam piasek i brokat.
Dołożyłam długopis i takie tam :)
Dora
Z najfajniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek miałam to: gniazdko telefoniczne, obroża dla psa ( nigdy nie miałam psa)
Rzeczy, które się przydają na spacerze, labo gdzieś w trasie to osobny rozdział ;)- w aucie mam sekator, piłkę do drewna, koc, sztromiaki, klapki do ganiania po krzakach, saperkę ( do wykopywania dzikiego chrzanu ;))) ) plastikowe widelce, kieszonkowy grill i całą masę różnych rzeczy.
No tak, to co w aucie to masz racje odrębna sprawa,my tez wozimy podobne rzeczy,no porcz sztormiaków:) ,ale jak jezdzimy na wioskę woisna czy latem to i piłe i kose i rózne takie.
OdpowiedzUsuńObroża dla psa, przy komentarzu "nigdy nie miałam psa" spowodowała moje prawie śmiertelne zejście ze śmiechu :-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Cię przebiję scyzorykiem wielofunkcyjnym (ze śrubokrętem i nożyczkami), który noszę w torebce, ale NIE! Twój nóż kuchenny jest lepszy! Z rzeczy, których nie wymieniłaś (a chyba wszystko wymieniłaś!:-) u mnie jeszcze jest centymetr krawiecki. I zadziwiające, ile razy się przydaje! :-)
Dla przeciętnej kobiety, torebka i buty to nie są zwykłe przedmioty. Wymienione, niejednokrotnie urastają do rangi fetyszu. Żadna nigdy nie uzna, że ma już dość. Zawsze w domu znajdzie się miejsce na coś nowego.
OdpowiedzUsuńTy marzysz o torebce dla siebie. Ja marzę o szafie ubraniowej, którą będę miał dla samego siebie. To dopiero jest utopia.
Riannon
OdpowiedzUsuńJa mam w aucie i w torebce czasem tez, takie centymetry z ikea, albo z castoramy, Rzeczywiście się przydaje ;) Nikt nie ściemnia, że 30 centymetrów to jest tyyyyyyyyyyyle, hi.
A jeszcze kiedyś miałam taki długopis z rozwijaną miarką, ale gdzies mi się zgubił.
Tadziu :)
Torebki lubię, ale fetysz to mam inny.
No i luby ma swoją szafę. Tylko, ze ja mam jeszcze 3 komody, a on nie :P
Słyszałam, że utopią jest posiadanie własnej szafki z kosmetykami przez panów ;)
Myslałam, że hyś na punkcie torebek, to tylko moje zboczenie:), które z wielką starannościa staram sie ukryc przed światem, a świat ukrywa przede mną, że to widzi...a tu sie okazuje, że to rodzinny hyś...od razu mi lepiej :))Pozdrawiam Cie ciepło kochana kuzyneczko i dziekuje za łzy wzruszenia czytając Twojego bloga. Marta
OdpowiedzUsuńA dzieś się tak wzruszyła?
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Pani Siostra mają tez takie zboczenie?
No, dawaj, dawaj, co takiego fajnego znajduje się w Twojej torebce? ;)