czwartek, 8 sierpnia 2013

Uroczysko

Idzie się, idzie...
Jeszcze się idzie...

Jest XV wiek.
Trwają właśnie wojny husyckie. Husyci grabią i plądrują i ze szczególnym upodobaniem niszczą wszystko, co dotyczy katolicyzmu.
W jednym z domów, umiera kobieta. Błaga ona swego męża, by sprowadził do niej księdza z Najświętszym Sakramentem. Mężowi udaje sie przedrzec do plebanii. Proboszcz- mąż świętobliwy i człowiek ogromnej wiary zgadza się przyjśc z posługą do umierającej, mimo niebezpieczeństwa. W lesie natyka się na Husytów. Pierwszą troską księdza jest uchronienie sakraliów przed zbezczeszczeniem- ukrywa je w dziupli dębu. Na jego ratunek jest już za późno- zostaje schwytany i zabity.
Ludzie pochowali ciało bohaterskiego ks. Walentego. A w miejscu jego męczeńskiej śmierci- wybiło źródełko czystej, uzdrawiającej wody.
Jednak nie tak od razu udało się odkryc, gdzie ks. Walenty ukrył Najświętszy Sakrament. Stało się to po latach, gdy pasterze odkryli jasnośc nad dębem.
Na pamiątkę tych zdarzeń, ówczesny proboszcz postawił tam krzyż, a samo miejsce stało się obiektem pielgrzymek okolicznej ludności.

Pod koniec XIX wieku, proboszcz jankowickiej parafii, złożon niemocą, składa śluby, że jeśli wyzdrowieje, postawi w miejscu zwanym  Studzienką ( od słowa "studzic", "ochładzac") kaplicę ku czci Matki Boskiej.
Gdy siły wróciły- ksiądz obietnic złożonej dotrzymał...

Dziś miejsce to wygląda tak:
Środkową częśc miała wypełnic figura Matki Boskiej z Lourdes i klęczącą św. Beranedettą, lewa częśc została poświęcona Matce Boskiej Zaśniętej, a w prawej- miał się znajdowac grób ks. Walentego.
Bardzo chciałam zobaczy Matkę Boską Zaśniętą, ale w chwili obecnej są tam tylko obrazy. Takie w stylu naif, ale luby mówił, że swego czasu były tam trumny, które robiły takie dośc przejmujące wrażenie.

Tę częśc dedykuję Annie Nagda  Anno, wiem, ze przeżywacie trudne chwile. Pomyślałam, że może ulge przyniesie Wam fakt, że byłam w miejscu niezwykłym i choc modlic się nie umiem, to jednak umiem wysyłac jasne promyki ciepłych myśli i życzeń szczęśliwych rozwiązań.
Wiem, że miejsca kultu Matki Boskiej darzysz szczególną estymą- więc to dla Ciebie.... dla Was.
W Sanktuarium znajduje się jeszcze kilka kaplic.

Dla mnie istotną rzeczą w tym wszystkim jest to, że stacje Drogi Krzyżowej zostały wyrzeźbione przez dziadka mego lubego. Nie znalazłam jakichś szczegółowych informacji na ten temat. Rodzice lubego odcięłi się od katolicyzmu, jedynie wujek pozostał przy tej wierze. Wujek już nie żyje i wszystko, co teraz piszę znam jedynie z zasłyszanym opowieści lubego. Ponoc zachowały się po dziadku szkice...Nie mam kogo spytac...

W wikipedii wyczytałam, że miejsce zostało odremontowane w 2001 roku. Dziwnie wyglądają tabliczki z napisem, jaka firma zrobiła kaplicę... 
Do kompleksu należy równiez kaplica św. Barbary- patronki górników. Luby mówi, że jakos mu zgrzytają współczesne betonowe podkłady górnicze..., że wcześniej było to jak za starej- pierwej- drewniane. Tylko figura ta sama.
Pompa z tą " cudowną wodą"- nie działa... :( Z powodu upału?

Luby mówi, ze kiedyś to miejsce było bardziej magiczne... Nie wiem.
Ja znalazłam dziś to, czego szukałam- Uroczysko, piękne ścieżki, wysokie drzewa, cień, atmosferę lekko podniosłą obecnością sacrum, ciszę i schronienie od morderczego upału... I zaskrońce. :)


Częśc zdjęc robiłam komórką...
Staram się unikac wstawiania takich zdjęc, ale dziś niska rozdzielczośc dodała właśnie tego, co trzeba- lekkiej tajemniczości, wrażenia nierealności...
Nie znalazłam celi eremity, ani dębu, w którym ksiądz Walenty ukrył Sakrament... Teraz tata mówi, że w miejscu tego debu dziś stoi kościół w Jankowicach.

Później byłam w tym kościele... Ale o tym moze jeszcze napiszę.




2 komentarze:

  1. Hej, odnośnie kapliczki w Jankowicach. Związana jest z nią zagadkowa postać. Pozwól, że przytoczę fragment pewnego przewodnika (Szlakami Zielonego Śląska):

    "Z jankowicką Studzienką związana jest zagadkowa postać pustelnika Izydora Miarka. Przybył on do Radlina do pracy w przemyśle. Prawdopodobnie śmierć małoletniej córki spowodowała, że zamieszkał w starym, pustym dębie, rosnącym na pograniczu Radlina Dolnego i Obszar. Do dziś zachowało się zdjęcie tego dębu z furtką, z której wychodzi wspomniany pustelnik. Po zakończeniu budowy Studzienki, przejął rolę opiekuna tego sanktuarium. Dzwonił na Anioł Pański, prowadził modlitwy w czasie pielgrzymek. W pomieszczeniu za figurą Matki Boskiej stworzył sobie "domek". W 1947 r, po odejściu proboszcza, wyjechał na Dolny Śląsk. Zmarł 15 kwietnia 1950 r."

    Pozdrawiam,
    Adrian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję za informację :)
      O eremicie wiedziałam, i nasz tata go pamięta, wiedziałam, że tam egzystował, ale nie udało mi się wypatrzyc jego lokum.
      Dzięki Tobie- wiem dlaczego mi się nie udało.

      Usuń