niedziela, 4 sierpnia 2013

Tak się zabawiałam

Malując, rysując, robiąc biżuterię, haftując, szyjąc.
Dziś o obrazkach będzie. Na płótnie.
Jakoś mi się kojarzy, że sama robiłam blejtramy. Ale tak na nie patrzę i coś mi się za porządne wydają, jak na mnie.
Najwyraźniej tata mi musiał pomóc zbic konstrukcję i naciągnąc płotno, bo nawet teraz rama trzyma się jeszcze prosto ( czego nie można powiedziec o ramce- tej zewnętrznej). Gruntowałam emulsją pozostałą z malowania ścian.
Takie obrazki malowałam.
Na pierwszym faktura kwiatów jest pogrubiona zwiniętym sznurkiem.
I niestety- widac całe partactwo, w wykonaniu ramek. Nierówne kąty, źle przycięte. No cóż ;) na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, ze miałam wtedy może z 16 lat ;) Pamiętam, że kupowałam listewki w sklepie z drewnem, kąty oznaczałam przykładając listewkę do listewki pod kątem prostym, piłowałam samym brzeszczotem, a szlifowałam pilnikiem do paznokci :)

A ten malowałam z natury. Tutaj fakturę kiści bzu zrobiłam za pomocą suchego ryżu.
Mam nawet szkic kredkami do tego.
Tak na nie patrzę...
Może bym sobie kupiła tempery i je poprawiła? A moze namalowała nowe, albo inne?

I jeszcze sobie myślę, że teraz to wszystko można kupic. Gotowy blejtram, zagruntowany, ze szkicem nawet już naniesionym na płótno. Z zestawem wszystkich potrzebnych farb, pędzli, z paletą, której ja nigdy nie miałam. Ale czy to wszystko daje teraz tyle radochy? Radochy z robienia czegoś od podstaw...

Bawiłam się też akwarelami. Ale o tym może innym razem, jak uda mi się je znaleźc.

Znalazłam też szkice do wzorów, które haftowałam na zasłonach. Miałam etap fascynacji kulturą Majów.
I umyśliłam sobie, że wyhaftuję zasłony w takie wzory. Narysowałam je na papierze, a potem za pomocą kserokopiarki je powiększyłam do potrzebnego rozmiaru.  Sensu tego działania nie umiem dziś zgłębic. Nie miałam odpowiednio dużego arkusza papieru? Nie wiem, co się stało z tymi zasłonami. Szyłam też inne i tych mama dalej używa, ale tych haftowanych jakoś dawno nie widziałam.

4 komentarze:

  1. ciekawam tych "majowych" wzorów...
    taka jedna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proste były, bo ja haftowałam, żeby zając ręce :)
      Nie dla jakiegoś artyzmu.
      Do tej pory umiem tylko łańcuszkiem, albo taki haft pełny...
      Poszukam jeszcze tych zasłon :)

      Usuń
  2. Miałyśmy chyba podobne zamiłowania.
    Wprawdzie ja nie haftowałam, ale za to namiętnie batikowałam...
    Ostatnim etapem mojego "rękodzielnictwa" było patchworkowanie, mój pierwszy dorosły dom topił się w patchworkach i lampach ze starych koralików.
    Teraz mi sie nie chce, wolę czytać albo smażyć konfitury.
    kokliko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też wolę smazyc konfitury :)
      Cierpliwości mi brakuje.
      Tak sobie teraz myślę, że to wszystko, to było po to, żeby zając czymś ręce.
      Dlatego małe formy, które na jeden przysiad można skończyc- niezależnie od tego, co wyjdzie i jak to wyjdzie...

      Usuń