niedziela, 23 stycznia 2011

Rozbieram się do rosołu

Kiedyś myślałam, że wszelakiej maści łańcuszki są jakieś takie ideowo ubogie...
Oświadczam, że zmieniłam zdanie ;)
Łańcuszki, nawet jeśli są ubogie, to i tak fajne :)

No, to przyłączam się.

Czego o mnie jeszcze nie wiecie? Hmm, bloga pisze coś 4 miesiące, więc materiałów nie nazbierało się za wiele, ale od co najmniej pięciu lat aktywnie uczestniczę w różnych forach, jeśli jeszcze czegoś nie napisałam, to to cud jest i nic innego :)
To może choć te nieznane szczegóły uporządkuję...

- Jestem ekshibicjonistka emocjonalna. Bardzo lubię pisać. Myśli układają mi się wprost w palcach- wystarczy tylko parę razy stuknąć i już. Dzięki pisaniu świat staje się bardziej uporządkowany. Do tego pisania często potrzeba mi widowni.

- Przerażają mnie rojące się mrówki. Tak jakoś na początku lata, mrówkom ( może niektórym mrówkom) wyrastają skrzydła i wyłazi takie cóś z pomiędzy płytek chodnikowych. W tym czasie staram się nie wychodzić z domu, albo chodzić po trawie, jeśli już koniecznie muszę wyjść.

- Dla relaksu lepię pierogi, albo prasuję. Nie wiem, czy to jakiś wstydliwy szczegół, ale zauważyłam, że ludzie dla relaksu to idą do baru ( ja nie znoszę), oglądają komedie, albo uprawiają seks. A ja lubię lepić pierogi :) Tak, jak w czasie pisania układam wtedy plany jak ocalić świat, albo inne. Jeść pierogi- już mniej.

- Uwielbiam dotykać i wąchać warzywa i owoce- stąd to zahaczające o patologię słoiczkowanie. Może nie o patologię, ale racjonalne to zbytnio nie jest. We dwójkę nie mamy takich mocy przerobowych, żeby te słoiczki do następnego sezonu przetwórczego wykorzystać, wiec je rozdaję.

- Śmieszy mnie bardzo film "Testosteron". Używam go w celu zaśnięcia. A mimo wszystko mnie śmieszy, jeśli się tak złoży, ze nie zasypiam w momencie kiedy Borys Szyc mówi: "a leż sobie... " No i podoba mi się Tomasz Karolak :) Nie rozumiem zupełnie, czemu tak wiele osób twierdzi, że on jest brzydal.

- Noszę kolorowe kiczowate skarpetki. W dodatku nosze je do "służbowego" stroju. Czasem czuję się jak, wtedy, kiedy chodziłam na haby ( nie wiem, jak to się pisze- słownik poprawia mi obie formy. Dla niewtajemniczonych: haby to taka wysoce naganna działalność zagrabiania owoców, czy też innych płodów z ogrodu sąsiada. Tej naprawdę demoralizującej czynności należy dokonywać wieczorową porą, zanim sąsiad spuści psy. Wykonuje się ją prawdopodobnie dla poczucia skoku adrenaliny- ale to ostatnie jest wyłącznie moim przypuszczeniem) No i te niedopasowane do reszty stroju skarpetki, wprawiają mnie w podobny nastrój, a świadomość, ze kiedy zegnę kolano skarpetki będą wesoło łypać, sprawia, że czuje się jak kot, który właśnie zeżarł śmietankę i z beztroską miną udaje, ze to nie on.

- Mięknie mi wszystko, co może zmięknąć, kiedy luby wydmuchuje mi powietrze  między palec wskazujący a środkowy.

- Na większości imprez, czy tez przyjęć, na które chodzę, zjadam wszystkie dekoracje półmisków wykonane z pomidorów i sałaty. Krążę z talerzykiem i wybieram dekoracje, całkowicie ignorując resztę. Jeśli tak się składa, że pomidory stanowią danie zasadnicze na talerzu- darzę je mniejszym zainteresowaniem.

- Panicznie boję się prądu. Jeszcze niedawno nie używałam suszarki, ponieważ trzeba ją włączyć do prądu.

Na tym chyba zakończę, choć tak naprawdę w tym stripteasie zdjęłam dopiero rękawiczkę ;)

Nie za bardzo się orientuję, kto już przyłączył się do zabawy, ani kto sobie łańcuszków nie życzy, bo poprzez budyń i sieczkę w głowie jakoś sobie te moje zachcenia blogowe odpuściłam, ale mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, jeśli poproszę o przyłączenie się do zabawy Anovi i Miaukę

22 komentarze:

  1. Hihihihi, witam w Klubie Skarpeciarzy ;-))) Ja mam w oczojebne yyyyy, znaczy kolorowe, paski , a moje najukochańsze były w szczurki zakupione bodajże za 3 zł w markecie ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po raz kolejny wnoszę o zaadoptowanie mnie i chłopa. Ty będziesz lepić te pierogi i myśleć, jak świat zbawić, a my je po prostu zeżremy. I słoiczki też pożremy :-)
    Mam to samo z pisaniem. Jak nie mogę sobie dać rady z emocjami, siadam i przelewam myśli na papier, wszystko wówczas układa się w głowie pod względem priorytetów.
    Haby, to u nas nazywa się szaber :-) Chodzi się na szaber/szabry.
    Po zdjęciu rękawiczki czekamy na ciąg dalszy, na co najmniej zdjęcie sweterka :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierogi lepić możesz i u mnie :) Słoikom też damy radę a jak nie to jakaś spółka się znajdzie. Skarpetki to jednak nie moja mania, ale szanuję :)
    Co do pisania to u mnie różnie, ostatnimi czasy pisanie mi prawie wogóle nie idzie. Może dlatego, że w pracy muszę sporo "służbowo" pisać...

    Taaa.... znaczy teraz ja mam zdjąć drugą rękawiczkę?! Pomyślę, jak mi lekki tupot białych mew odpuści :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kontrolerko :)
    Własnie wymyśliłam, że to taka forma walki z konformizmem ;)))
    A skarpetki mam przeróżne: z aniołkami, z dziewczynkami, z kotkiem.
    Równie dużym sentymentem darzę pizamy z żyrafą, z kotkiem, a jabłuszkiem ;))) Bardzo seksi ...:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Riannon :)
    Nie ma sprawy. Tylko nie wiem, czy ja się do adoptowania kogoś nadaję, przy moim rozchwianiu emocjonalnym...
    Ja w ogóle jestem bardzo ciekawa Twojego świata na żywo. Prowadzisz agroturystykę, nie?
    Umyśliłam se, ze zamiast szukac noclegu gdzieś w Szklarskiej, czy w innych miejscowościach, zatrzymamy się u Was- to jakoś tak będzie maj, lub czerwiec, więc wielkiego problemu chyba nie powinno być. To i pierogów nalepię :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Anovi :)
    Ty wiesz :*


    Pytanie mam: jak Wam się udaje wpisywać takie długie komentarze? Mnie po kilku linijkach wyrzuca komentarz, jako "too long"...

    OdpowiedzUsuń
  7. skarpety hehe hm, skarpety, to ja donaszam takie bezpańskie, ktorym gdzieś partner się zagubił. Dobieram tylko tak, żeby choć trochę kolorystycznie pasowały. Wprawdzie noszę je tylko w domu, ale to i tak wywołuje dziwne spojrzenia u domowników.
    Potrafię cały dzień nie czesać się, a kiedy mąż pyta czy się dziś czesałam, odpowiadam, że to jest mój new image.
    Ostatnio doszłam do wniosku, że fajną rzeczą jest być choć trochę dziwakiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tusiaczku, ja się też potrafię nie czesać :)
    Myslisz, ze brak uczesania, czy skarpetki to już powód do pretendowania do miana dziwaka?

    Fajnie by było :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hehehe czesać się? muszę mieć dobry powód:)
    a ja Was zapraszam na ziemniaki pieczone z twarożkiem ... i wiadomo co dalej ;)
    eyta

    OdpowiedzUsuń
  10. a u nas się mówi "na pachty " skarpetki nosze takie z paluszkami jak rekawiczki szczególnie jak idziemy w gościnę gdzie buty się zdejmuje :-)
    podziwiam Cię za to prasowanie ! no ja nie cierpię aczkolwiek wykonuję bo maużon uwielbia koszule blech

    zmorka

    OdpowiedzUsuń
  11. :) Tusiaczku :)

    Eyta- wiadomo, co dalej, muzyka, wódka i dziki seks pozamałżeński ;)))
    A ziemniaczków z twarożkiem to chyba jeszcze nie jadłam. Chętnie :)

    Zmorka :) sprawiłaś se nowego avatarka?
    Takie z paluchami tez lubię i tez mam w sporym wyborze :), one fajne są, bo ja często po domu chodzę w japonkach, zwykłe skarpety źle się nosi do japonek, a te z paluchami - wygodnie.
    A czemu Maużon sam sobie nie prasuje?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Agiku, toż to zwykłe pyry z gzikiem , poznańskie:)
    Pychota, jeszcze biała polewka z twarogiem i ziemniakami w mundurkach:) ale to już mamę poproszę o przygotowanie:)
    eyta

    OdpowiedzUsuń
  13. A skąd ja mam wiedziec, co to zwykłe pyry z gzikiem, poznańskie? ;)
    A ta biała polewka, to barszcz?;) Z twarogiem tez jeszcze nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tam z tymi pyrami, jak zwał tak zwał ale pyszne, zwłaszcza gdy pyreczki pieczone:)
    Polewka to taka zupa z kwaśnego mleka, podaje się gorącą do tego wkłada się kostki zimnego twarogu a obok podaje ziemniaki w mundurkach, bardzo skromne danie, chłopskie z czasów głodu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam kiedyś o takim, ale nigdy nie jadłam.
    Z chęcia spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam dzisiaj wielkie plany pójścia wcześniej spać. Plany spaliły na panewce, bo weszłam na Twój blog i musiałam przeczytać wszystko, do samego początku. Teraz spokojnie oddam się moim wcześniejszym planom oraz rozmyślaniom o tym co tu przeczytałam. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  17. Io
    Bardzo mi miło, tylko teraz mnie jakieś poczucie odpowiedzialności gniecie, że pozbawiłam Cię snu.
    Witaj :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest w tym coś mistycznego, że kobieta w samych tylko kolorowych skarpetkach i jedynie z łańcuszkiem na szyi, działa na męskie zmysły bardziej podniecająco, niż jej nieskazitelna czysta nagość :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tadeusz,
    Pożądanie czasem bywa mistyczne :)
    Czasem mi się zdaje, że o pożądaniu mogłabym pisać, myśleć, mówić tak, jak Św. Paweł w Listach do Koryntian ;)
    Przecież to ogień...

    OdpowiedzUsuń
  20. Agik,słoiczkowanie to też i moja mania:))
    Wpadam w zachwyt kiedy idę do piwnicy i widzę kolorowe lato i jesień zamkniętą w szkle:)
    "Testosteron" i "Lejdis" te dwa na dobry humor a Karolak z tą przerwa miedzy jedynkami - bosssski;)Ale mnie się zawsze przystojne? brzydale podobały:)))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Alfa
    Mnie bardziej kręci samo zapełnianie tych słoiczków, niż ich oglądanie. Zresztą nawet nie widziałam, bo luby sukcesywnie wynosił do piwnicy, a to jego teren i ja tam bez uzgodnienia nie wchodzę... Zresztą, zawału bym mogła dostać, bo już wyobrażam sobie ten bałagan tam...

    Ale niedawno otwierałam zasłoiczkowane pomidory z papryką. Uwierzysz, że pachniały jesienią? Normalnie czułam zapach palących się tych ziemniaczanych odpadów i tej takiej tęsknoty, którą jesień pachnie.

    OdpowiedzUsuń