czwartek, 4 listopada 2010

Dyniowo- serowe ravioli z masełkiem ziołowym

Takie coś wykonały moje pracowite rączki dziś :)

Są bardzo smaczne i delikatne i tak pięknie wpisują się w jesienną aurę.

A robi się je tak:

Ciasto pierogowe moje uniwersalne:
ok 320 g mąki (ok 2 szklanki)
zimna i wrząca woda

Farsz dyniowo- serowy:
200 g musu z dyni ( gotowanej lub pieczonej)
kilka pasków papryki grillowanej, lub łyżeczka pasty paprykowej
czosnek, zioła i oliwa, w której była papryka
cebula
50 g serka typu filadelfia
50 g sera feta
50 g sera żółtego ( parmezan aż się prosi, ale akurat nie mam)
sól, pieprz

Masełko ziołowe:
50 g uczciwego masła
Słuszna łyżka świeżych ziół- wedle uznania. Ja użyłam mieszanki mrożonych ziół, w skład których wchodzi: lubczyk, trybula, pietruszka, koperek, szczypiorek i jeszcze coś. Taką mrożonkę kupuję w aldiku.
Sól, biały pieprz i ostra papryka w proszku- do smaku.

Farsz polega na połączeniu musu z upieczonej lub ugotowanej dyni z paskami papryki ( lub paprykową pastą), przesmażoną na oliwie rozdrobioną cebulką i czosnkiem, zmieleniu tego wszystkiego z serami i doprawieniu według własnego smaku- solą, ostrą papryką.

Najbardziej upierdliwą czynnością jest wykonanie ciasta:
Najpierw ok jedną trzecią mąką zaparzam wrzątkiem- wody tyle, ile zabierze mąka. Kiedyś podpatrzyłam w telewizorze, że dzięki temu zabiegowi, rozkleja się gluten zawarty w mące i dlatego ciasto jest bardzo elastyczne. A już sama metodą prób i błędów wypracowałam taki sposób, w którym mąką wyłącznie zaparzona daje ciasto zbyt klejące i nie za bardzo nadające się do sklejania pierogów.
Zaparzoną mąkę mieszam drewnianą łyżką, żeby się nie oparzyć i dosypuję resztę mąki i dolewam lodowatej wody, również, ile ciasto zabierze.
Takie zaparzone ciasto wykonuje się błyskawicznie- może z 5 minut trwa wyrabianie go. Nie mam zakwasów od gniecenia i wałkowania, ponieważ nie dodaję jajek. W kuchni nie ma fruwających kłaczków ciasta, ciasto jest mięciutkie, a pierogi łatwo się sklejają.

Ciasto podzieliłam na dwie części i każdą z nich rozwałkowałam na papierze do pieczenia obficie posypanym mąką na dość cienkie placki.
Następnie układałam kuleczki z farszu na jednym z placków. Kuleczki były malutkie, niewiele mniejsze od ziarenka grochu. Układałam je za pomocą dwóch łyżeczek, a potem mi się przypomniało, ze mam przecież pistolet do wyciskania masy- taki dekorator do ciast. I następną partię, będę robić właśnie nim.

Następnie należy przykryć drugim płatem ciasta i za pomocą radełka w ząbki, albo takiego noża specjalnego powykrawać kwadraciki. Nożem zdecydowanie lepiej.

Zagotować posoloną wodę ( z powodu tej posolonej wody nie dodaję nigdy soli do ciasta na pierogi), kwadraciki wrzucać na wrzątek i po ok 2-3 minutkach od wypłynięcia wyjmować łyżką cedzakową.

Miękkie masło należy wymieszać ze słuszną łyżką ziół, solą i przyprawami.

Pierożki nakładać na talerze, okrasić wiórkami ziołowego masła, które w zetknięciu z gorącymi ravioli stanie się żółciutkie z zielonymi kropeczkami.
Prosi się tez parmezan- strugane strugaczką do warzyw wiórki, ale ja akurat nie mam.

Danko jest pyszne, rozweselające i tylko wygląda na takie pracochłonne, a tak naprawdę jest dość proste i szybkie w wykonaniu.

Zdjęć tradycyjnie nie będzie, ponieważ nie mam aparatu:)

A ja uciekam robić kolejną partię słonecznych kwadracików :)

14 komentarzy:

  1. Boszzz a ja zaraz na zebranie idę a Ty takie przysmaki u siebie serwujesz!

    OdpowiedzUsuń
  2. To musi byc pyszne!!!
    Choc zdjecia brak to ja juz widze te pysznosci po ktorych splywa ziolowe maselko...

    Jezor mi wisi...:)agik, zlituj sie...

    sanella

    OdpowiedzUsuń
  3. To chodźta do mnie na te ravioli :)
    Naprodukowałam tego, jak dla kolonii głodnych, rozbrykanych dzieciaków :)
    I się zastanawiam, co z tym teraz zrobić.
    Luby, po zdegustowaniu słonecznej treści i po sakramentalnym "a mięso dzieee ?" stwierdził, ze pyszne. I teraz zjada dyniowe ravioli z masełkiem i kotletami wieprzowymi, panierowanymi.

    A ja się zastanawiam nad sosikiem do nich na jutro, albo na później.
    Tak mi chodzi po głowie pomidorowo- malinowy...

    OdpowiedzUsuń
  4. kupiłam sobie taką formę do robienia pierożków i drugą na uszka albo rawioli. właśnie nakłada się na nią jeden placek, we wgłębienia daje się farsz, przykrywa drugim plackiem i całość się wałkuje-mamy gotowe pierożki bez pierdzielenia się ze slkejaniem. Kiepska jestem w opisach q q q...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kulki farszu mniejsze niż ziarenko grochu , powiadasz ?
    Na samą myśl o tym , że miałabym coś takiego zrobić , się mocno zdenerwowałam ;)))))
    Ale pożreć już gotowe , to każdą ilość !!

    Agiku mój , biegnę natychmiast zmienić kwiaty przy Twoim ołtarzyku :)

    Ale takie wielkie , chłopskie pierogi też można zrobić , hęęę ?

    OdpowiedzUsuń
  6. kojonkosky- gdzie nabyłaś ołtarzyk Agik'a?? Też bym chciała :D Oprócz świeżych kwiatów, dodatkowo pieśni bym śpiewała przy nim..Może nawet religijne :D

    Jest 22.oo prawie.. a mnie język uciekł...
    Najgorsze jest to, że już mu tak zostanie, bo ja takich cudów na pewno nie zrobię...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tusiaczku
    wiem, że są takie pierożnice, ale ja uszka lubię lepić, a ravioli to robiłam może 2 raz w życiu. A na następne, to liczę, że wprawy w paluszkach nabędę :)
    Są też takie maszynki do makaronu z nakładką do formowania ravioli, ale makaron to ja sobie usiekę na blacie, a kolejny gruchot w kuchni by mnie tylko denerwował.

    A Ty robiłaś już ravioli tym ustrojstwem?

    OdpowiedzUsuń
  8. Kojonkosky
    Miało być- nieco większe, niż ziarenka grochu. Pomyliłam się.
    I teraz jest mi przykro, że się zdenerwowałaś.

    A drugą partię to nakładałam tak: jak sobie pomyślałam, że musiałabym poszukać drabiny, wejść na nią, poszukać tego dekoratora, to sobie pomyślałam, że pieprzę to i nałożyłam do woreczka, końcówkę ścięłam i tak nakładałam.

    A większe też mogą być. Kto zabroni? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aguś
    Zainteresowały mnie te pieśni :P
    Czy masz na myśli "panie Bobolewski" i "Jeżu malusieńki" ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ravioli w życiu nie robiłam, zakupiłam z myślą o uszkach. Pierożki tak i wychodzą błyskawicznie, minusem (albo plusem, co kto woli) jest to, że trzba kłaść mało farszu , a ja osobiście lubię duuuużo :))

    OdpowiedzUsuń
  11. O tak - Panie Bobolewski będę odmawiać :) Jeżu malusieński zanucę.. I dorzucę jeszcze Mędrcy świata :D
    odskok od tematu: powszechnie wiadomo że ja nie uczęszczam, już dość długo. Młody kiedyś, w przedszkolu(miał 4 czy 5 lat)jeszcze, został pastuszkiem w jasełkach. Dostał wierszyk do nauczenia. Przeczytałam go i zdębiałam..I myślę sobie: matko boska, która to zołzowata kobieta dała mojemu dziecku takie trudne teksty do nauczenia. Oburzona pobiegłam wyżalić się koleżankom w pracy.. I one na to- a jak ten wierszyk leci..a ja (z wielkim trudem..) : ...mędrcy świata, monarchowie, gdzie spiesznie dążycie?? Powiedzcież nam trzej królowie..chcecie widzieć dziecię??.. No i w pokoju chóralny śmiech- boć to przeca kolęda.. :) A skądżesz ja to miała wiedzieć??? :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Aguś - ołtarzyk Agika należy wykonać samodzielnie ...:)
    W tym celu należy przymknąć oko na lustrowanie przez Malca agikowej torebki ;)))
    Wtedy Agik sama ofiaruje prezent - relikwię ( u nas to była latareczka ) :)

    Potem już tylko trzeba czekać aż dzieciarnia pozbawi ją życia i tym samym przestanie się nią interesować ...

    Relikwię umieszcza się w określonym miejscu , dodaje się symboliczny kamyczek i przyozdabia czym dusz zapragnie ...

    Tadaaam ! Ołtarzyk gotowy ! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejj... masz relikwię w domu.. Szczęściara...

    To ja może, póki co, będę śpiewać Panie Bobolewski - w intencji "oczekiwanie na relikwię"

    :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny, lica mi płoną...

    OdpowiedzUsuń