sobota, 12 stycznia 2013

Język polski bogaty jest.

Czytam sobie czasem, co ludzie jedzą i mną obawa targa.
Otóż chyba mało jedzą, bo się przewijają " śniadanka", "obiadki", "kolacyjki"...
Nie dośc tego!
Nie dośc, ze posiłki sa małe, to jeszcze to, co na nie się składa, też jest jakieś niewielkie: jajeczka, chlebuś, kawusia, szyneczka, ziemniaczki, mięsko, naleśniczek, pomidorek, zupka, omlecik, rybka, makaronik, wódeczka* 
Widmo poważnego niedożywienia widzę.

Jaki cel może miec osoba, która na 7 rzeczowników nie zdrabnia tylko jednego? Rzeczywiście takie małe były te dania? ( to główny cel zdrobnień, pokazac, ze coś jest małe. Bo jeśli pomidor był normalnych rozmiarów i kromka też standardowa, to zastosowanie zdrobnień wprowadza w błąd)
Czy aż tak pozytywny emocjonalny stosunek ma osoba do kawałka świni ( karkóweczka, szyneczka, kiełbaska...) warzywa (ziemniaczki, kapustka, marcheweczka...).
Ciekawe, czy osoba z uporem maniaka stosująca ten akurat środek stylistyczny zdaje sobie sprawę, że to również sposób na wyrażenie pogardy, lub ironii ( życko, buncik, bohaterek, idejka) ? 

Zdrobnienia mają swoje ważne miejsce w języku, ale osoba która ich nadużywa zaświeca mi wszelkie kontrolki w głowie, bo co właściwie pokazuje: umniejszanie, pozytywny emocjonalny stosunek, czy wręcz przeciwnie- pogardę, lub ironię? Czy chce uchodzic za łagodnie nastawioną osobę?
Jaki ładunek emocjonalny niesie zdanie: "mężusiowi nasmażyłam naleśniczków z dżemikiem, a dla synusia zupka"? że niby milusia rodzinka, spożywa posiłeczek w atmosferce szczęściusia?

No to milusieńkiego wieczorka i nocuni, wraz z całuskami i pozdrowieńkami**

* to  mnie szczególnie złości, bo mała wódka to gówno jest i tyle. A może właściwie " gówienko"?
** co miałam na myśli? ( myśluni)
*** nie odważyłabym się nazwac pewnej części ciała "peniskiem", pomimo ewidentnie pozytywnego emocjonalnego stosnku, który doń posiadam ;)
**** ciekawe, czy jest jakieś słowo, którego nie da się zdrobnic? Ja myślałam, ze jest, ale jak przeczytałam o "kawiorku", to już nie jestem taka pewna.

Edit.

"Jaki cel może miec osoba, która na 7 rzeczowników nie zdrabnia tylko jednego?"

Przemyślałam sprawę i doszłam do takiego mianowicie wniosku, że wspomniana osoba mogła uznac, że zastosowanie samych zdrobnień, może zostac odebrane, jako przesadne.
Ciekawym jest natomiast to, według jakiego klucza zostaje wybrane to jedno niezdrobnione słowo.




15 komentarzy:

  1. Kopereczek, pietruszeczka, szczypioreczek, pięc kilo kartofelków (czemu same małe pani kładzie?), dwie marcheweczki(ale wieksze proszę), selerek (pani, to przecież same korzonki)... itd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to już całkiem nie jarzę.
      Mnie się czasem zdarza poprosic o cebulkę, ale wtedy mam właśnie to na myśli- małą cebulę, albo młodą cebulę :)
      Widziałam, zę ludzie tak piszą często, rzadziej się spotykam w takim mówieniem.
      Choc mieliśmy tu w sklepiku ( ;) mam na myśli mały sklep, hi) panią ... hmmm... sprzedawczyniunię, która miała zwyczaj nie dośc że powtarzac każde słowo, to jeszcze - powtarzac je w zdrobniałej formie. I tak ze sklepu przynosiłam pełną siateczkę chlebusia, masełka, mączki, wodziczki i... pepsiczki ( to też słowo, o którym myślałam, ze nie ma zdrobnienia) No i płaciłam pieniążkami :D- co akurat jest dośc fajne, bo milej pozbywac się małych pieniążków, niż dużych :D

      Usuń
  2. No chyba czepisz się, przecież płaci się pieniążkami, by ugotować zupkę, kotlecik usmażyć podać z kartofelkami, bądź ziemniaczkami z sałatką \zieloną masłową)i śmietanką(kwaśną, nie do kawy)...by się nażreć i rzucić du...peńkę na kanapeczkę, w pokoiczku. Potem wypić kawusię z kochanieńką sąsiadeczką przy pyszniutkim ciasteczku ...
    .. no dość, bo po takiej "polszczyźnie " można "puścić pawiczka".
    P.S.
    Też mnie szlag trafia jak słyszę takie zdrobnienia, a jeśli chodzi o cebulę, czy mniejsze wymiarowo warzywa to określam przy zakupie,( chociaż teraz wszędzie samoobsługa), ale nie zdrabniam, bo w naszej potocznej mowie "cebulka: wcale nie oznacza mniejszego i gabarytu, a właśnie zdrobnienie, które można różnie interpretować
    Pychola zasyłam ( ale nie "buziunię cmokuniam" ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może właśnie o to chodzi?
      Moze właśnie to jedzonko na sprawiac wrażenie nie wciagania czekoladek, ciasteczek, tylko takiego skubania?
      Malutko, troszeczkę.
      Żeby nie było, ze dupsko rośnie, a tylko dupinka jest?
      Nie wiem, ale jakoś bardzo często mnie wali po oczach zdrabnianie w zakresie kulinariów.
      Jakoś w drugą stronę nikt nie stosuje- znaczy zgrubień. Ludzie nie jedzą zupsk, mięcha, ziemniorów.

      Pyska mozesz dac ;)))))

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Powstałam i ponownie padłam,jak znów tu weszłam;))))

      Znam ekspedientkę,która do wszystkich bez wyjątki mawia,kochaniutka,kochaniutki,pieniażki i w ten deseń:)

      Usuń
    2. Wkurzająca maniera.
      Ciekawe, czy takie osoby umieją posługiwac się językiem bez zdrobnień?

      Usuń
    3. Ja mam kilka klientek, które tak do mnie mówią, albo dziecko... Kurnia, 32 lata i dziecko podaj to, dziecko zwarz mi tamto...

      Usuń
    4. A tu już chyba wyraźnie widac intencję jakąs deprecjonującą...

      Usuń
  4. Jem mięcho i piję wódę :D
    Często zagryzam ogórasem :P
    Jak kupuję "kurczaczka" w sklepie mówię:poproszę koguta ;)
    Panie ekspedientki już wiedzą o so chodzi :P


    P.S.Nie bierz do bani takich głupotek ;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie biorę :)
      Też używam zdrobnień, przecież.
      Tylko jak tego jest duzo, w nieuzasadniony sposób dużo, to mnie wkurwia takie kaleczenie języka.

      Usuń
  5. Chcialam powiedziec, ze zgadzam sie w stu procentach !
    Potwornie mnie to wkurwia !
    Pracuje w branzy transportowej, tutaj panuja twarde zasady, przewaznie meski swiat, zero cackania sie i bardzo dosadny jezyk. Za kazdym razem dostaje ataku agresji, gdy dzwoni do mnie pani spedytorka i mowi ze autko (czyt. ciezarowka, Tir, o ladownosci 24 ton) jest juz na zaladuneczku :-O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hi
      O tym tez miałam zamiar kiedys napisac.
      Chyba wczoraj do mych uszu doszła "ścieżka dźwiękowa" z telewizora. Jakiś program motoryzacyjny na TVN turbo.
      Dwóch młodych ( jeden nawet przystojny :) ) dziennikarzy, którzy mówią " zapaszek" ( o fuj, to jedno z moich znienawidzonych słów), " smarek" "silniczek" ???
      Aż poszłam zobaczyc, przetarłam mgłę na okularze...
      Normalnie pora umierac.

      Usuń