To, co w panice robi się by podnieść poczucie własnej wartości, tak naprawdę w nie pośrednio, z zaskoku i z opóźnionym zapłonem godzi.
Ot, taka konstatacja faktu.
Z wewnętrznym imperatywem do uzewnętrznienia tej małej jasności.
A tak poza tym, to wczoraj doświadczyłam wzruszenia, które gdzieś mi siedzi pod czaszką.
Jechaliśmy za taką kolumną tirów bez naczepy. Zamiast naczepy: pogrzebowe wieńce.
Tak się składa, że jechaliśmy w to samo miejsce, tylko z innym celem. Oni jechali odprowadzić i pozegnać swojego kolegę, my jechaliśmy realizować swoje życiowe zadania.
Nie potrafię nie zatrzymać się na chwilę, by przystanąć nad tym i pochylić głowę.
smutne ale prawdziwe
OdpowiedzUsuńAno...
OdpowiedzUsuń