czwartek, 30 grudnia 2010

A sio pajęczyny i kurz :)

Dawno mnie tu nie było, oj dawno :(
Rzuciłam się w nurt wartko płynącego życia forumowego i życia realnego i mnie wessało.

Najpierw o forum.
Przerosło moje oczekiwania po tysiąckroć. Najpierw sobie myślałam, że kto w ogóle będzie chciał przyjść tak po prostu siąść i pogadać o dupie maryni. Myślałam, że może uda mi się namówić z 30 osób. W tej chwili jest 90 użytkowników.
To jest takie... motywujące :) Dostawać zmasowaną, gorącą, serdeczną i szczerą odpowiedź od tylu osób, że jest dobrze, że problemy można rozwiązywać, że to takie fajne być razem i razem robić coś fajnego. Otrzymywać i udzielać wsparcie. Gadać o pierdołach, o jedzeniu, trzymać za rękę, albo kopać w tyłek. Ile ja łez wzruszenia wylałam na klawiaturę w tym czasie :) A ile razy wściekłam się, aż do czerwoności ;)))
Bardzo wiele radości mi daje to forum :)

Po drugie: Święta :)
Po latach szarpania się, falowania nadziei i beznadziei, które mnie wykańczało, wybijało z rytmu na kilka kolejnych miesięcy- aż do kolejnych świąt i tak na okrągło. W tym roku stwierdziłam, że serdecznie to pierdolę i się wypisuję. To były przedziwne święta. Spędziłam je z lubym. Nie pojechaliśmy do rodziców i sama też nie pojechałam. Święta właściwie bez prezentów i bez cudowania z jedzeniem. Mało, ale smacznie. Spaliśmy do wypęku i bólu kości, wyłaziliśmy tylko na chwilę z łóżka, żeby popodziwiać choinkę, którą zrobił luby ( mam nadzieję pokazać Wam zdjęcia. Na razie jeszcze ich nie mam, ale liczę, że niedługo zrobię ;))) )
W Wigilię zjedliśmy kolację, składającą się z potraw, które lubimy i nikt nas nie zmuszał do jedzenia w imię tradycji, rzeczy których nie lubimy. Zjedliśmy tyle, ile chciały nasze brzuszki i nic ponadto. Spokojnie mogliśmy mówić i ruszać się w miarę żwawo, a nie toczyć.
A w drugi dzień świąt luby mnie totalnie zaskoczył :) Stwierdził, że nikt mu nie będzie mówił, jak ma świętować i zabrał się za przeniesienie mojego biura :) Po chyba dwóch latach! Kiedy wszystkie papiery były w kartonach, a biurko stało w sypialni. Aż mnie zatyka, jak przechodzę, bo na biurku świeci się nastrojowa lampka, która rzuca tajemnicze i przesympatyczne cienie :)
Jutro doprowadzimy do pięknego stanu sypialnię- poustawiamy mebelki, które kiedyś, kiedyś kupiliśmy i leżały w paczkach pod łóżkiem.

Jeszcze o prezentach: pisałam, że właściwie były to święta bez prezentów, ale to nie całkiem jest prawda. Dzień po świętach przyszła paczka od Maddaleny. Sprawiłaś mi Magda ogromną radość, bo ja uwielbiam niespodzianki, a tego się w ogóle nie spodziewałam :) No i dostałam prezent!!! :)

Są tez niedobre wiadomości ze świąt. Mój tata znów jest w szpitalu. W pierwszy dzień świąt zabrało go pogotowie, bo się dusił. W ciągu trzech tygodni - już drugi raz w szpitalu. Wczoraj przenieśli go z OIOM-u na normalną salę i już lepiej się czuje. Najpierw mi mówił, ze może już jutro wyjdzie ze szpitala, ale dziś mówił, ze chyba go przed Sylwestrem nie wypuszczą. I jeszcze dodał, ze jemu to właściwie wali, tylko petard nie będzie mógł puszczać, bo spadłyby na kościół, a to jakoś tak nie za bardzo wypada :) A poza tym- nie pali i chyba postanowił walczyć.

Po trzecie: jedzonko ;)))
Nie robiłam tysiąca pierdół, któe potem albo mećzę do Trzech Króli, albo pasę nimi dzikie koty w śmietniku. I to nie chodzi o to, że mam coś przeciwko karmieniu dzikich kotów, ale może niekoniecznie łososiem i peklowaną szynką...
Wiec zjedliśmy barszczyk ( zakwaszany częściowo sokiem z kiszonych buraków, a częściowo octem malinowym własnej produkcji) z uszkami grzybowymi. Dorsza i surówkę z kapusty kiszonej. I firmowe śledzie lubego.
Kolejnego dnia zjedliśmy obiad śląski: rolady, modra kapusta i kluski i zupa grzybowa z kluskami lanymi.
A następnego dnia miały być filetowane udka z kurczaka nadziewane orzechami i żurawiną w sosie malinowym, ale ponieważ luby zajął się szlachetną czynnością przenoszenia mojego biura i w obawie, że mu wena sklęśnie, już nie zawracałam mu dupy filetowaniem udek, to zjedliśmy udka z piekarnika.
Upiekłam też makowiec, tartę migdałową z kremem śmietanowo-waniliowym i piernik staropolski.
Nie no ;) Piernik staropolski wymaga osobnego punktu ;)

Wiec po czwarte: piernik staropolski :)
Piernik staropolski to takie cudo, które potrzebuje bardzo by się nim odpowiednio wcześnie zająć. Właściwie to nie jest jakoś szczególnie kłopotliwy, tylko wymaga, by o nim myśleć :) a wtedy się odwdzięcza takim smakiem... takim smakiem...
Ja moje ciasto na piernik zagniotłam 11 listopada ( w dzień urodzin mojej mamy) sama namieszałam przyprawy do niego, zrobiłam go z mąki orkiszowej. I od 11 listopada leżakował sobie w kamionkowej makutrze na balkonie. 10 dni przed wigilią upiekłam go- 4 małe keksówki i jedna duża blacha. Obłożyłam kromkami chleba i odstawiłam. 3 dni przed Wigilią przełożyłam powidłami śliwkowymi ( własnej produkcji) z czekoladą, a w Wigilię polałam czekoladą.
Piekłam w mini keksówkach z myślą, ze porozdaję magicznego piernika. I takoż zrobiłam :)
Dałam jeden tacie, z przykazaniem, że gdyby piernik się okazał jeszcze zbyt twardy, to, żeby odczekał kilka dni. I następnego dnia tata nam raportuje: a co ty chcesz od tego piernika? On smakuje tak samo jak piernik z tesco ;))) Profesjonalny wykon :D
Myślałam, że padnę. Kochany ten nasz tata jest.
A tak poważnie- to piernik jest naprawdę magiczny. Pyszny, miękki, pachnący.

Po kolejne: nieubłaganie kończący się rok. Refleksje sobie odpuszczę, może do czasu aż się skończy i zacznie Nowe. Nie był dla mnie ten rok zbyt łaskawy. Ale jakimś cudem, jasnym spojrzeniem, pełna nadziei i oczekiwań patrzę w przyszłość. Oby mnie ten optymizm nie zgubił ;)
A wam życzę tego samego.

8 komentarzy:

  1. Ja w te święta mało co jadłam ale to chyba przez to,że byłam przeziębiona,miałam zapchany nos i kompletnie nie czułam smaku potraw!

    W tym roku też robiłam piernika staropolskiego.Odkroiłam sobie kawałek i schowałam.Musiałam poczekac aż katar minie i będe mogła w pełni delektować się tym cudem.Było warto czekać.Jest to najbardziej niesamowity wypiek jaki robiłam!W listopadzie zrobiłam ciasto z 3 porcji.W grudniu upiekłam i przełożyłam gorącymi powidłami z gorzką czekoladą i masą orzechową.Wyszło z tego 12 pierników.10 rozdałam rodzinie i znajomym a 2 zostawiłam w domu.Wszyscy,którzy dostali piernik dzwonili do mnie i mówili,że w życiu nie jedli lepszego i że to ciasto było hitem tegorocznych świąt!
    Nie moge się doczekać kiedy znowu będę pierniczyć.
    I tak sobie myślę,że chyba zrobię go na Wielkanoc!


    Ps. Mam nadzieję,ze Twój tata szybko wróci do zdrowia

    Dorotaxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorota :)
    Mnie został jeszcze jeden piernik :)
    Tez się zastanawiałam, czy nie zagnieśc nowego ciasta, ale wtedy trochę tej magii piernika ubędzie, chyba?
    Zostawię do kolejnego listopada :)

    Dorota- a Ty nie wiesz, jak trafic na nasze forum?
    Nie daj się prosić i chodźże do nas :)
    Dwie notki w tył jest link.
    W komentarzu nie bezie aktywny.
    Albo napisz do mnie agim@onet.eu

    Pozdrawiam starorocznie jeszcze :)
    Aga- zapomniałam się zalogować, sorry

    OdpowiedzUsuń
  3. co sie stalo z postem krystyny na forum manipulacja i forum dla wybranych tylko po co spedzać innych

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    Bo może tez chcą uczestniczyć w fajnym forum?
    Anonimie :)
    Nazwy własne piszemy wielką literą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też myślałam o tej magii...

    Ale ja nie wytrzymam do listopadaaaaaaa!!!!!
    Zrobie na Wielkanoc!Postanowiłam już hahahah


    Znalazłam Wasze forum.Wpadne na pewno ale nie wiem kiedy.Myślę,że w weekend znajdę chwilke a jak nie to zamelduje się w poniedziałek.
    Teraz musze spadać.Mam kilka tortów do zrobienia.

    ściskam!

    Dorotaxx

    OdpowiedzUsuń
  6. no własnie chcą uczestniczyć w fajnym forum tylko że forum jest nie dla wszystkich a dla wybranych,znikające posty ,wymiana zdań tylko miedzy wybranymi reszte sie ignoruje,gdzie post Krystyny,zniknął szybko bo co zdemaskowała prawdziwą twarz forum

    OdpowiedzUsuń
  7. To chcą, czy nie chcą?
    Jak nie chcą- ich wola. Jak chcą- po co tak brużdżą?
    Post Krystyny nikogo innego prócz Niej nie dotyczył.

    OdpowiedzUsuń