Nie wiem, co to było, teraz - po 4 godzinach na trawie lezą bryłki lodu wielkości jajka. Szyba w domu jedna, z autem jednak nie jest tak źle- ma fest posiekaną karoserię, ale szyby całe. Mama dzwoniła, że siostra nie miała tyle szczescia- akurat siedziała w aucie z dziecmi i im w aucie szyby zsiekało. Już sama nie wiem, co gorsze- w domu, czy w aucie.
Zabrzmi to makabrycznie ale nam by sie przydal taki grad. W zeszlym roku obilo nam niezle samochod i z pieniedzy z ubezpieczenia kupilismy nowy. Teraz znowu przydalby sie zastrzyk pieniedzy
Nie wiem, co powiedziec. Patrzę na swoje szyby, auta, roztrzaskane wiaty, solary na dachach, na moje potłuczone w drzazgę skrzynki, posiekane rośliny. Nie miały wartości ani handlowej, ani materialnej. Ładnie miało byc... Roslinki wysiałam z nasion. Ich wartośc to może ze 3 zł. Ale chuchałam na nie, mówiłam do nich....
Zatem- niech grad nie oszczędzi Waszego auta, skoro przydałby się zastrzyk pieniedzy. Pozdrawiam
To zeszloroczne gradobicie nie narobilo takich szkod jak u was, bylo duzo zniszczonych samochodow, moze uprawy ale wszystko odroslo. Ja nie mam reki do roslin i moze dlatego tak nie przezywam zmarnowanej salaty czy kwiatkow, bo u mnie wczesniej czy puzniej by zginely. To niech ten grad juz beedzie tylko u nas a was niech zostawi w spokoju. My tutaj obowiazkowo jestesmy ubezpieczeni od wszystkiego.
To nie tylko o ubezpieczenie chodzi. Moja siostra tez ma ubezpieczone auto- jutro czy pojutrze będzie już miała szyby. Tylko ona w tym czasie siedziała w tym aucie z dziecmi. Wiesz jak one się bały? Ja zresztą też się bałam, jak patrzyłam jak mi szyby lecą i nie miałam zasięgu ani w telefonie, ani internetu... Szwagier wracał z pracy. Nie miał się gdzie schronic, bo to sie bardzo szybko stało. Głowę ma całą w guzach, ramiona plecy i łydki w siniakach. Ubezpieczenie tego nie pokryje.
To sa zjawiska, ktorych nie da sie uniknac. Natura musi czasami przypomniec ze jest silniejsza. A jesli da sie cos ubezpieczyc to lepiej to zrobic. Ja w czasie gradobicia bylam w domu i nie mialam powodow do strachu ale przezylam kilka trzesien ziemi i tez nie wiedzialam co robic.
O kurwa
OdpowiedzUsuńW życiu czegoś takiego nie widziałam...
Usuńo żesz!!! co to było? ile szyb???
OdpowiedzUsuńtaka jedna
Nie wiem, co to było, teraz - po 4 godzinach na trawie lezą bryłki lodu wielkości jajka.
UsuńSzyba w domu jedna, z autem jednak nie jest tak źle- ma fest posiekaną karoserię, ale szyby całe. Mama dzwoniła, że siostra nie miała tyle szczescia- akurat siedziała w aucie z dziecmi i im w aucie szyby zsiekało. Już sama nie wiem, co gorsze- w domu, czy w aucie.
Jak nie urok to sraczka:(
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo
Zdecydowanie wolę sraczkę :)
UsuńO jaaaaa, szok....
OdpowiedzUsuńnooo
UsuńAlbo suszy bez umiaru,albo leje bez umiaru,albo wali jajami ;/ ;/ ;/
OdpowiedzUsuń*krucha*
szkoda, że w szyby...
Usuńalbo w auto...
Tytuł adekwatny- nic innego nie jestem w stanie powiedzieć...Mam nadzieję, że takich zrywów pogodowych już nie będzie :/
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję...
UsuńTo straszne, co zostało z ogrodów, sadów, plantacji...
Zabrzmi to makabrycznie ale nam by sie przydal taki grad. W zeszlym roku obilo nam niezle samochod i z pieniedzy z ubezpieczenia kupilismy nowy. Teraz znowu przydalby sie zastrzyk pieniedzy
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powiedziec.
UsuńPatrzę na swoje szyby, auta, roztrzaskane wiaty, solary na dachach, na moje potłuczone w drzazgę skrzynki, posiekane rośliny. Nie miały wartości ani handlowej, ani materialnej.
Ładnie miało byc...
Roslinki wysiałam z nasion. Ich wartośc to może ze 3 zł.
Ale chuchałam na nie, mówiłam do nich....
Zatem- niech grad nie oszczędzi Waszego auta, skoro przydałby się zastrzyk pieniedzy.
Pozdrawiam
To zeszloroczne gradobicie nie narobilo takich szkod jak u was, bylo duzo zniszczonych samochodow, moze uprawy ale wszystko odroslo. Ja nie mam reki do roslin i moze dlatego tak nie przezywam zmarnowanej salaty czy kwiatkow, bo u mnie wczesniej czy puzniej by zginely. To niech ten grad juz beedzie tylko u nas a was niech zostawi w spokoju. My tutaj obowiazkowo jestesmy ubezpieczeni od wszystkiego.
UsuńTo nie tylko o ubezpieczenie chodzi. Moja siostra tez ma ubezpieczone auto- jutro czy pojutrze będzie już miała szyby.
UsuńTylko ona w tym czasie siedziała w tym aucie z dziecmi.
Wiesz jak one się bały? Ja zresztą też się bałam, jak patrzyłam jak mi szyby lecą i nie miałam zasięgu ani w telefonie, ani internetu...
Szwagier wracał z pracy. Nie miał się gdzie schronic, bo to sie bardzo szybko stało. Głowę ma całą w guzach, ramiona plecy i łydki w siniakach.
Ubezpieczenie tego nie pokryje.
To sa zjawiska, ktorych nie da sie uniknac. Natura musi czasami przypomniec ze jest silniejsza. A jesli da sie cos ubezpieczyc to lepiej to zrobic. Ja w czasie gradobicia bylam w domu i nie mialam powodow do strachu ale przezylam kilka trzesien ziemi i tez nie wiedzialam co robic.
Usuń