wtorek, 3 maja 2011

Ogólnie to pada deszcz :)

Bardzo lubię, jak pada.
Jak jestem w domu i nic nie muszę... bo pada. Mam legitymację do wszelkich fochów i każdego lenistwa... bo przecież pada :)
Jakie to fajne jest, jak nie trzeba wychodzić z domu i przykleić nos do szyby i w piżamce słuchać, jak pada: stuk- stuk, stuk- stuk
Zamyślenie, które we mnie wywołuje taka senna pogoda, sprawia, że mam inteligentny wyraz twarzy, hi.
Lubię, jak deszczyk stuka o parapet...
Lubię moknąć i schnąć.
Lubię wskakiwać w kałuże.

Lubię po gorącym dniu czuć pierwsze krople deszczu na rozpalonej skórze.
I burze lubię :)

Lubię deszcz pod warunkiem, że jest dzień wolny od pracy, bo jak pada to mi interesa za nic nie chcą iść.
No i jak pada deszcz, a nie śnieg- co właśnie się dzieje w Legnicy, jak podają w telewizorze...

Od kilku dni siedziałam w papierach i to niestety była bardzo przygnębiająca lektura... Jak na dłoni widać skutki ubiegłorocznych deszczów i powodzi...

Luby przygnębiony, bo robił mi wczoraj uchwyty na skrzynkę na zioła, która ma być zaraz za oknem kuchennym. Zrobił całą balustradę, tylko przywiercić, a tu dupa... wywalił tylko wielkie kawały tynku...
Postanowiłam go rozweselić i  na wieczór już mi się udało. A dziś wstał i marudzi, że pada i się źle czuje...

Niesamowicie mnie rozśmiesza interpretacja, dokonana przez jakiegoś ucznia chyba,wiersza Leopolda Staffa "Deszcz jesienny" 

Chodzi o to, że ziomowi się nudziło i napisał wierszyk. Pada deszcz, jest smutno i nie chce się żyć. Podmiot liryczny popada w depresję i zachowuje się jak na jakimś haju. Nie czai co się w okół niego dzieje. Nie reaguje na smutne wydarzenia. W czterech słowach - ma wszystko w dupie.
Jak się mocniej naćpa przychodzi do niego szatan i rzuca popiołem, pewnie z fajki czy innego ścierwa. Czyli właściwie to ten szatan też sobie lubi zajarać i potem też wpada w depresję.

Morał z wiersza taki, że lepiej nie brać żadnych używek bo zawsze źle to sie kończy.
 
Miłego dnia, dużo uśmiechu i miłości ( takimi słowami zawsze żegna wszystkich klientów sprzedawca drobiu na pobliskim targowisku. Lubię tam chodzić ;)) )  

12 komentarzy:

  1. Generalnie, to mi ten padający śnieg nie przeszkadza (tak, tak okolice Wrocka też doświadczyły tej anomalii),ciepły szlafroczek, gorąca herbatka i dzień wolny od pracy mają działania cudotwórcze.
    Pozdrawiam cieplutko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie piździ okrutnie i jest bardzo bardzo zimno, ale słonecznie. I nie pada wogóle od dobrych kilku dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kontrolerko ;))))
    Generalnie to mnie tez nie przeszkadza, że U CIEBIE pada śnieg, hi
    A tak poważnie- to jestem w szoku... W maju śnieżyca, fuj.

    Anovi- no, za ciepło to nie jest, chyba z 5 stopni. I pada... Kap, kap, kap...

    OdpowiedzUsuń
  4. no u nas mroźno ale słonecznie - rano na autach szron .a interpretacja wiersza świetna :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby Ci przyszło mieszkać na poddaszu, to by Ci przeszło. W czasie deszczu, a szczególnie wtedy kiedy faktycznie leje, stukot kropel o dach, wprowadza człowieka w stan ciężkiej decybelowej irytacji. O spaniu nie ma mowy, a i żadnych innych zajęć czynnościowych, też się wtedy nie chce :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeszkurna!!! że powtórzę za Kontrolerką :/
    Pada śnieg!!!
    A kto mu pozwolił?! :/
    Teraz to se myślę, że to Opaczność ;)) czuwała, że te biedne maleńkie roślinki nie trafiły na balkon...

    Zmorka- słońce to by sie przydało, szronowi byśmy podziękowali ;)))

    Kawiarenko :)
    Ja zawsze marzyłam, zeby mieszkac na poddaszu... stukanie deszczu o dach mnie dopiero romansowo nastraja...
    Tak samo, jak stukanie deszczu o namiot...
    No, ale jeśli powoduje irytację, to trudno z tym dyskutować...

    OdpowiedzUsuń
  7. Do nas śnieg nie doszedł, ba, nawet deszczu wciąż nie ma - tylko wieje i ziębi na przemian.

    Deszczu nie darzę szczególnym afektem, za to burzę - ooo, tę to uwielbiam. Siedząc w ciepłym i suchym domu naturalnie. To jakiś paskudny atawizm musi być jak nic.;)

    Interpretację przekazałam z dedykacja maturalną córce - ucieszyła się.;)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wierze, no nie wierze,ze ktoś tak napisał:)))))))))))
    pękam ze smiechu,dzięki, za rozweselacz,podzielilam sie z odziną i też rżą


    - u mnie,u mnie ten snieg,piekne,duże,radosne płateczki, tylko kurna cos im sie pory roku pomyliły !

    ja w ubranku i szlafroku siedziałam ! tak, szlafroku-odzień ,ktorego nigdy ale to nigdy nie uznawalam za przydatny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lekka :)
    Jak Córce poszło?
    A czemu uważasz, ze atawizm paskudny jest?
    Ja tez lubię burzę, nawet bardzo :)

    Dora :)
    No własnie siedziałam przed telewizorem, myślałam o Tobie i o Riannon i że macie przesrane ( nie wiedziałam wtedy jeszcze, że Kontrolerka tysz ze Ślunska jest)... a potem u nas spadło.
    A szlafrok uwielbiam :)
    U nas zimno na apartamentach jest.
    I jak wyskakuję z ciepłego łózia, to za chwilę jest mi be i zanim jeszcze wskoczę do wanny, to szlafrok mi własnie osładza te chwile dyskomfortu termicznego. Miluchny, ciepluchny, leciutki.
    Stopniało już to białe- paskudne? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tu nie pada choc wszyscy by chcieli.
    Na szlafrok juz zadnego pretekstu, no to uszylam sobie jedwabne, prawie wyjsciowe kimono.
    Rekawy tak zamaszyste, ze nic ze szlafrokowej przytulnosci.I tak zle i tak niedobrze.
    kokliko

    OdpowiedzUsuń
  11. Kokliko :)
    Jedwabny posiadam również, ale rzeczywiście przytulności mu brakuje.
    Na chłodne poranki ten puchaty lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "lubię jak pada...
    lubię jak deszczyk stuka o parapet"... - ja też ja też!!!
    gęba sama mi się roześmiała przy tym tekście :) deszczowy ten tekst a pełen słońca...
    Ola

    OdpowiedzUsuń