piątek, 8 maja 2015

Majowe oczywistosci.

No bo maj ma pewne "oczywistosci" :)

Oczywiscie, ze w maju kwitna rozne rzeczy :) wisnie, sliwki, jablka. Kwitna konwalie, bzy i piwownie :) to moje ulubione majowe kwiaty :) Poxniej mam swoje ulubione- czerwcowe, lipcowe - i tak do wyczerpania kalendarza... w kwietniu.

Oczywista jest rowniez cena niektorych warzyw ;>- papryki, salaty i zielonych ogorkow ;>
Otoz w maju sa komunie ;> i to warunkuje skok ceny papryki z 10 zl za kg pod koniec kwietnia do 18 zl za kg w pierwszym tygodniu maja.

Tak wlasciwie to chcialam o tych komuniach.
Bo mnie to troche przeraza...
Tak wlasciwie to Pierwsza Komunia Swieta jest rytualem przejscia. Oto dziecko przekracza pewien prog przyjecia do grona. Swoj pierwszy ( w miare) swiadomy. W pewien sposob moze kierowac juz swoim zyciem- w przyrzeczeniu, ktore poprzedza sam fakt "przyjecia Jezusa do swojego serca" ( serio- sluchalam uwaznie- tak powiedzial Kaplan w Czasie Uroczystosci.) Otoz dzieci przyrzekaja "wyrzec sie szatana",  a nastepnie "wszelkich spraw jego". I na to dziecko u progu doroslosci ma rzeczywiscie wplyw... o ile nie zapomni o tym do czasu 12- 14 lat :P
Sprawe rozumienia slow przyrzeczenia przez osmioletnie dziecko- pozostawiam laskawie okryta kurtyna milczenia. Sprytni rodzice i/lub opiekunowie dostaja wygodne narzedzie dyscypliny, bo jakis czas przynajmniej moga dziecko sklaniac do posluszenstwa wszelkiego rodzaju kwalifikujac jego wszelkie czyny- jak na przyklad nakruszenie podczas jedzenia, jako sprzeniewierzanie sie przyrzeczeniu o wyrzeczeniu sie szatana. Jakos tak niechcacy wbijajac dziecko w poczucie winy- bo bylo brzydkie i skumalo sie z szatanem.

Rytualy przejscia to jest bardzo wazna sprawa. Dziecko - po pierwsze staje przed sacrum, a po drugie - zostaje przyjete do spoleczenstwa. To Swieto, wiec towarzyszy temu odpowiednia aranzacja- odswietny stroj, odswietne okolicznosci, prezenty, kwiaty, odswietne jedzenie, odpowiednie przygotowanie- post, pokuta, spowiedx, sprzatanie wnetrza i zewnetrza, by bylo uroczyscie. I to jest ok.

A to, co mnie przeraza, to brak proporcji miedzy wnetrzem, a zewnetrzem.
Zagubieniem proporcji wydarzenia i to na kilku poziomach- sacrum- profanum. Dziecko- otoczenie. Dziecko - wydarzenie.
I nie, nie spodziewam sie od osmiolatka jakiegos uduchowienia- wrecz przeciwnie- to jest dopiero STRASZNE- wymaganie od DZIECKA by wygladalo i czulo sie, jakby widzenia bezposredniego dostalo i by tylko skladalo raczki i kleczalo rozmodlone...

Ale jeszcze bardziej przeraza mnie zachowanie ludzi DOROSLYCH. Bo to dorosli kupuja dzieciom ubrania przepychem dorownujace najbardziej wymyslnym sukniom slubnym, bo to dorosli zamawiaja limuzyny ( :O), bo to dorosli zamawiaja 40 dan w restauracji ( w tym nie ma ani jednego dania atrakcyjnego dla dziecka!)
Bo to dorosli- majac totalnie w dupie dziecko i pozostawiajac je same sobie, w sytuacji dla niego granicznej, tylko licza pieniadze i sie zastanawiaja, czy rodzina ich nie obgada, bo maja tylko jedno cieple danie na kolacje ;> A inni dorosli daja w kopercie "dziecku"... 2 tys zlotych. I tych kopert jest wiele... bo wielu jest gosci... a dziecko cale przyjecie... liczy pieniadze i sie kloci z rodzicami, bo "to sa jego pieniadze" i... "kiedy mi je oddacie? za 10 lat?  ( to autentyczna scena z komunii w restauracji, w ktorej pracowalam- przygotowujac to przyjecie, w ktorym nie bylo ani jednego dania dla dziecka. I ani jednej alternatywy przyjemnosci dla dziecka)
To juz nawet nie chodzi o przezycie duchowe dziecka.
Tylko o dziecko!
To dla niego jest to wydarzenie!
Wiec niech ONO je swieci, a nie goscie...Wiec - niech ma sukienke ladna, taka, jaka sobie sama wybierze. Ale- niekoniecznie wysadzana krysztalkami Svorovskiego. Niech dostaje prezenty, ale nie na miare slubu! Tylko na miare dziecka! Niekoniecznie- swiete medaliki i czekoladki z symbolem "IHS".
Niech ma przyjecie, na ktorym bedzie chcialo cos zjesc- chocby to byly lody.
I niech ma doroslych po swojej stronie, wspierajacych, a nie warczacych na niego, bo sie garbi i zle posluguje stuccami i  skolowanych tym, ze trzeba za to zaplacic, bo dziecku jest obojetne, ile jest dan na stole.
Bo to dziecko jest wazne w tym wszystkim.
"Pan Jezus" sobie sam poradzi...

4 komentarze:

  1. Bardzo analitycznie i mądrze to napisałaś. Trzeba wierzyć, że mądrzy rodzice będą się starać zawsze dziecko postawić na pierwszym miejscu. Zwłaszcza na okoliczność I Komunii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, bo naprawde czasem az zenujace to jest.

      Usuń
    2. cóż mogą rodzice. , nawet nadzwyczajnie nadrozwinięte dziewięcioletnie dzieicko nie jest w stanie pojąć o co w tym wszystkim chodzi.
      Stara połowa katolickiej Europy już od dawna przeszla na świętowanie tzw Komunii Uroczystej, jednym słowem komunii w wieku lat 12 stu (bierzmowania???). Pierwsza komunia jest tylko przygotowaniem rozciągniętym w latach do komunii prawdziwej. Nie jestem specem ani od liturgii, ani od teologii, ale taki stan rzeczy wydaje mi się bardziej dostosowany do możliwości uczestniczenia dziecka. No i przede wszystkim jak nie bogaci byliby rodzice, to jednak WSZYSTKIE dzieci ubrane w identyczne alby (wypożyczone z kościoła). Ma się rozumieć, że na obiedzie pokomunijnym u jednych placki ziemniaczane, a u drugich kawior. No, ale na codzień też tak bywa. Niemniej, choć przez godzinę jednośc w albach. Nie jestem pewna, że to coś znaczy.
      kokliko

      Usuń
    3. Jednak nie zgodziłabym się Kokliko z Twoim pierwszym zdaniem, że dziecko nie jest w stanie pojąć, o co w tym wszystkim chodzi. Jeżeli wychowuje się w rodzinie religijnej, to jest w stanie bardziej, niż gdyby było dorosłe. Kiedy moje dzieci przyjmowały I Komunię byłam jeszcze bardzo nieuporządkowana pod każdym względem, więc z tych zdarzeń wniosków wyciągać nie mogę. Jeśli chodzi o wnuki, mam za sobą na razie jedną komunię wczesną mojej prawie siedmioletniej wtedy wnuczki. Od najmłodszych lat była wychowywana w duchu bardzo religijnym. Wśród ulubionych książeczek była zawsze biblia w wydaniu dla dzieci, zawsze były rozmowy o Bogu, o tym jak może determinować życie człowieka. Rodzice swoją postawą i zachowaniem dawali wyraz temu, o czym mówią. Dziecko rozumiało sens komunii i nadal ma świadomość tego, co to znaczy żyć z Bogiem. Równocześnie wszyscy uczymy dzieci w mojej rodzinie tolerancji dla innych przekonań, uczymy oceniać drugiego człowieka wg jego czynów, szanować pod każdym względem. Wśród szóstki (niedługo siódemki ) wnucząt mamy przecież chłopca 12-letniego, ochrzczonego, który nie przystąpił do I komunii i chłopca trzyletniego, którego nie ochrzczono. To jest nasza pełnoprawna rodzina.
      Może nieco odchodzę od meritum, do którego chciałam się odnieść, ale zależało mi na udowodnieniu, że są dzieci, które są świadome swojej wiary nawet w wieku przedszkolnym.

      Zaś co do strojów, to chyba już w całej Polsce dzieci idą do komunii w jednakowych strojach. Co im się ubiera po południu, to już sprawa indywidualna, w kościele tego nie widać.
      Pozdrawiam serdecznie
      Kurakowa.

      Usuń