poniedziałek, 21 maja 2012

Ciocia Freda

 Moja babcia miała siostrę.
Nieco ekscentryczną :)
Babcia mi kiedys opowiadała, ze były najpiękniejszymi pannami w mieście. Przy czym zdania były podzielone- jednym bardziej się podobała Wanda, innym Freda.
Ciocia ( bardziej moze ciocia- babcia) miała narzeczonego, z którym się była zaręczyła, zanim poszedł na wojnę. A na tej wojnie, wziął i był zginął. Ciocia, jako wolna od zobowiązań, miała wielu adoratorów i tzw. starajacych się. Ale ciągle twierdziła, że innemu obiecałe rękę ( i resztę) i błahy fakt, ze ten inny już nie żyje nie zwalnia jej z obietnicy. Umarła jako panna.
Ciocia była nauczycielką. Na emeryturze juz zaczęła malowac.  Okazało się, że jej pejzaże, portrety, martwe natury się podobają. Już jako emerytka zwiedziła kawał świata, jezdżac na konkursy.
Kiedyś nawet pisałam pracę o jej obrazach, jako menadżer kultury ( cokolwiek by to nie miało znaczyc) zorganizowałam wystawę w domu kultury.
Ciocia odziedziczyła po rodzicach letnisko. Trudno to nazwac inaczej, ponieważ to był ( był, bo zostało go tylko pół, Jakiś piroman go podpalił, a reszta się zawaliła), drewniany domek, otoczony pięknym sadem.

I teraz jest ta moja częśc :)
Ciocia mieszkała tam tylko wiosną, latem i jesienią. Domek nie miał ogrzewania i nie nadawał się do mieszkania zimą. Jako dzieciaki jeździliśmy tam bardzo często.
Jejciu, ile mam historii stamtąd :)
Wieś jest malutka, lezy niedaleko Krakowa. Sama działka jest od jednego wąwozu, do drugiego :)
I mysmy tak jeździli tam :) - Pociagiem do Krzeszowic, a potem na butach- kilka kilometrów :) ale fajnie było :)
Bałam sie tam :)
Każda piędź ziemi miała swoją legendę. Pies bez głowy pono latał, baba w południe strzelała nosidłami, nosząc wodę ze źródełka, które się nazywa Dzwonek. Też ma legendę. Ponoc, jak wywozili z Jasnej Góry Święty obraz Szwedzi, to im się wóz zapadł i w tym miejscu wybiło źródełko. Pewnie nieprawda :) ale dziecięcą wyobraźnię taki obraz zapładnia :) Podobnie jak 3 topole wrastając na Skałce. Jeju, o zmierzchu wyglądały, jak Szpieg z Krainy Deszczowców- tylko razy trzy. Ja jak świecił księzyc, to jedno z nich wyglądało, jak umęczona twarz Chrystusa ( taki miałam zawsze wyobrażenie). Nic by mnie nie zmusiło, żebym sama poszła do lasu, albo choc oddaliła sie kawałek od domku.

A oprócz tego, to za domkiem mieszkała wiewiórka Kasia- na leszczynie.
I rosły morwy. Tylko tam jadłam te owoce. Białe malinki, bardzo słodkie.
Rosła tam tez czereśnia. Nigdy wcześniej, ani już nigdy potem nie jadłam takich czereśni- wielkich, jak śliwki, słodkich, czarnych, w kształcie serca ( sercówy mówiliśmy), które barwiły usta, zęby, rece, ciemnym, bordowym sokiem.
Nigdy w życiu nie jadłam tak dobrej szarlotki, jak zrobiona przez ciocię z tamtejszych kwaśnych jabłek.

I jeszcze taka historia :)
Moja babcia miała takie powiedzenie, na niejadki ( którym nigdy nie byłam, tylko miałam swoje humory.)
"zjedz kromeczkę chlebka, zobacz, jaka cieniutka, aż Kraków widac ..."
Będąc w Siedlcu, własnie oglądałam panoramę Krakowa przez dziurki w chlebie :)- naprawdę było widac Kraków :)

Pojechaliśmy :) Po pewnie 20- stu latach, luby mi mówi, że on tyle słyszał, o Dzwonku, o wiewiórce, o czereśniach, o legendach, o Skałce, a nigdy tam nie był i by chciał. Bałam się, że nie trafię, ale koniec języka za przewodnika :) Mówiłam, że na górce, mówiłam, ze pod lasem trzeba jechac...
Droga nam się skończyła. Zapytałam ludzi, czy nie wiedzą gdzie.... że ciocia, że dawno zmarła, że dom spalony przez piromana...
Pan wiedział, zaprowadził, pamiętał babcię, ciocię, mojego tatę, jego siostrę, moją siostrę, kuzynkę, mnie.
Opowiadał. Bardzo chętnie opowiadał. O dawnym czasie, kiedy był jeszcze młody, kiedy tyle się działo...

Dziś to letnisko cioci Fredy przypomina jakiś Tajemniczy Ogród... Nie ma bezpośredniego dojazdu. Wszystko zarosło pokrzywami, chwastami, drzewa wydziczały. Żeby się dostac na działkę, zjeżdżalismy na tyłkach- przez pokrzywy. Warto było :)
Jeju, tyle wspomnień. Palone sobótki, legendy, noszenie wody do picia z Dzwonka ( do mycia była już z wodociagu), różowe kwitaki, co nie wiem, jak się nazywają, ale to kwiatki mojego dzieciństwa, Skałka...

wygląda to tak:

Za jakies 3 tygodnie tam wrócimy na poziomki, których tam jest zatrzęsięnie :)


P.S. Odnośnie moderacji komentarzy.
Kiedys byłam ciekawa, jak to działa i wprowadziłam taką odnośnie komentarzy starszych niż 14 dni.

Odnosnie świezych kometarzy: oświadczam, ze wszelkie te odnoszące się do śmierci mojego taty, odnoszące się brzydko będę traktowac, jak wszelkie nieczystości w moim domu- będę je spuszczac w kiblu.
Mam w dupie wolnośc słowa. To mój blog. I podobnie, jak w  moim domu nie zamierzam pozwolic, żeby mi ktoś srał na dywan, ani na stół. Nie mam zamiaru ani się do tego odnosic, ani obnosic się z moją osobista tragedią. Nie mam zamiaru równiez z tym dyskutowac, ani mnie nie interesuje niczyje zdanie na temat mojej żałoby. Nie mam zamiaru tez prosic o cos, co jest oczywiste... ( chyba, zę się jest rozwielitką...)
Nie mam amiaru uczyc nikogo kultury osobistej ( czy jakiejkowiek)
Koniec odnośnika.
Osoby niezamieszane przepraszam za ostry ton.

8 komentarzy:

  1. Ależ klimatyczne miejsce!



    Oszołomów na tym świecie pełno. Przykro mi, że są tacy, którzy nie potrafią uszanować czyjejś żałoby :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę klimatyczne. Takie uroczysko.


      A co do oszołomów :) Mnie to bardziej zbrzydziło, niz zabolało. Mało to w necie miejsc dla prostaków, gdzie takie komentarze niczym się nie wyróżniają od ogólnego poziomu?

      Usuń
  2. cudne miejsce przypomina mi moje rodzinne strony z czasów dzieciństwa
    pięknie opowiedziane,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to chyba każdy ma jakieś takie zaczarowane miejsce.

      Usuń
  3. Jak dobrze,ze znów piszesz*
    Piekna historia,a nawet kilka i tak ładnie opowiadasz. Ciocia to niezła babeczka była,amantów odrzuciała i w wir artyzmu wpadła.Ciekawa jestem jej prac,czy masz moze jakieś,lub chocby zdjęcia?

    Chcesz mi powiedzieć ,ze takie piękne miejsce sie marnuje w samotnosci? Czy nadal nalezy do rodziny ?
    Przecież to skarb! Odwiedzaj,a moze to będzie miejsce na twoje letnisko?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Dora :* I dzięki, ze tu jeszcze zaglądasz.

    Miejsce nalezy do rodziny. Kilka lat temu, mój tata i jego siostra przeprowadzili postępowanie spadkowe.
    Niestety, w ciągu ostatniego pól roku oboje zmarli.
    Ja bym chciała uporządkowac to miejsce. I chciałabym, żeby zostało- jak będzie- tego jeszcze nie wiem.
    W chwili obecnej działka nie przedstawia wielkiej wartości, gdyby ją jeszcze podzielic- tym bardziej. Trzeba dośc sporych nakładów, zeby ją uporządkowac- trzeba doprowadzic dojazd, rozebrac ruinę domku, wykarczowac wszystko.

    Prace rozkradli, ciocia porozdawała. Niewiele zostało.
    Teraz znalazłam szkic. Zrobiony na ... bloku styropianu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia! Uda się Ciocia i Tato z pewnością czuwają nad Tobą!
    Każda działka przedstawia sporą wartosc,uwierz mi!
    Na początek wykarczować i przetrzeć drogę na dojazd. Jest to mozliwe,czaso i praco chłonne, ale warto. Trzymam kciuki!

    Szkoda,ze nie ma prac, myslalam,ze moze pokazesz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zapytam mamy, może coś zostało :)

      Usuń