To nie zaczepka, tylko uzupełnienie komenatrzy, które wstawiałam w ciągu ostatnich kilku dni, na zaprzyjaźnionych blogach - U Anovi , Raphaela i Riannon
Umami w skrócie określa wrażenie pełni smaku, nie jest to właściwie inny smak, niż 4 znane podstawowe, tylko określenie właśnie doskonałej harmonii na języku.
O tym, co z nami robi umami można poczytac w tym artykule ( początkowo miałam zamiar się samodzielnie produkowac, ale z racji upału się zlasowałam i zwyczajnie rosół, który mam zamiast mózgu, mi zawrzał) i jeszcze w tym.
To wyjaśnia również, dlaczego dodaję przecier pomidorowy lub suszone pomidory ( lub i jedno, i drugie) do sosu pomidorowego, czy też wielu innych. Właśnie po to, by uzyskac głębię smaku za pomocą naturalnych składników, a nie za pomocą E621. Próbowałam nazwac to własnymi słowami, ale wyszło mi tylko, że smak jest BARDZIEJ :)- co jest najprawdziwszą prawdą, ale możliwe, że nie tłumaczy dokładnie tego, co miałam na myśli.
Skoro już jestem przy suszonych pomidorach, to melduję, że w sobotę wysuszyłam w maminym piekarniku 2 kilo mięsistych pomidorów, odmiany lima. Wyszły mi 4 małe słoiczki, co dowodzi, że jeszcze przynajmniej 20 kilo powinnam wysuszyc, ponieważ tych suszonych w sobotę już prawie nie ma. Zazwyczaj suszyłam w suszarce do warzyw, ale te suszone w piekarniku zdecydowanie je przewyższają.
Bardzo polecam ten przepis. Od kilku lat suszę pomidory, w moim piekarniku ( nietrudno się domyslic, że lipa, bo za wysoka temperatura), w suszarce, dodaję różne rzeczy- świeże zioła, suszone, w różnych kombinacjach, ale z czystym sumieniem mogę powiedziec, że tak pyszne to mi jeszcze nie wyszły. Przeczytałam jeszcze komentarze pod notką i dodałam odrobinę cukru ( tyle, ile się mieści w trzech palcach) do już wysuszonych pomidorów, przed zalaniem olejem. I jeszcze odnośnie oleju- zawsze do takich różnych sloiczków, w których bazą jest olej staram się używac lepszych, niż do smażenia placków- oliwy z oliwek, albo oleju rzepakowego virgin, ale mama akurat nie miała nic z takich rzeczy, więc użyłam najzwyklejszego, najtańszego oleju. Nie zepsuł on pysznego smaku suszonych pomidorów.
Jutro kupię znów dwa kilo ( tyle mieści mi się na dwie blachy do piekarnika), ale spróbuję jeszcze inaczej- zamiast się lasowac, narzekac na upał, spróbuję wykorzystac słońce do podsuszenia pomidorów, a tylko dosuszę je w piekarniku. No i spróbuję dodac odrobinę cynamonu, zamiast cukru.
Jeśli chcesz sobie zrobic dobrze, zrób sobie suszone pomidory :)
Ja se zrobię...
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJa też :)
Jestem tym glutaminianem skołowana na całego. Z jednej strony kampania przeciw, że chemia i nie wiadomo co, z drugiej autorzy obu artykułów konkretnie i w sposób dla mnie przejrzysty udowadniają, że glutaminian jest produktem naturalnym. W postaci glutaminianu sodu również (sól to przecież chlorek sodu), ponieważ sód odgrywa bardzo ważną rolę w organizmie.
OdpowiedzUsuńJa używam dużo soli. Właśnie dodaję przyprawy typu maggi po to, aby nie przesadzać z solą. Naprawdę, nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Zagubiłam się.
Riannon, naturalny jest aminokwas glutaminu, po raz pierwszy otrzymany z wodorostów.
UsuńSubstancja, która znajduje się kostkach, maggi jest otrzymana substancją chemiczną. Różnica jest mniej więcej taka, jak miedzy truskawkami, a syropem "paola".
A myślisz, że co jest w maggi? Własnie w tym rzecz, zę używając ( i przyzwyczajając się) do tych wszystkich chemicznych rzeczy, potrzebujesz o wiele więcej soli ( bo sól tez jest wszędzie)
Spróbuj solic solą morską- ze względu na obecnośc mikroelementów, wrażenie słoności na języku jest pełniejsze, choc o ile dobrze pamiętam, zawartośc NaCl jest nieco mniejsza niż w soli tej przemysłowej
Miało byc: jest otrzmana metodą chemiczną ( a nie substancją)
UsuńMozesz sobie kupic glutaminian, ten ze sfermentowanych wodorostów, gdzies widziałam, chyba 16 zł za 100 ml
I jeszcze odnośnie soli. Sól tez jest potrzebna organizmowi. Tylko kazdy gotowiec i większośc gotowych przypraw juz zawiera sól- w tym własnie problem.
UsuńNie wiem, jak Ty przyprawiasz, ale ja, kiedy jeszcze tego wszystkiego używałam, to np do takiego rosołu dawałam wszystko na raz: i kostki, i vegetę, i sól. I jeszcze maggi na talerz. A jak przyprawiałam jakieś inne danie, to dawałam mieszankę przypraw ( prawie wszystkie są już z solą) i vegetę, i sól.
Czasem aż pysk wykręcało od soli ( chociaż też lubię dużo).
Tak w ogóle to najpierw zrezygnowałam z mieszanek przypraw, z tego względu, ze nie wiedziałam ile posolic, bo nie wiedziałam ile już tam soli było, i taka informacja, ze np pół łyżeczki soli na jakąs konkretną ilośc, to mi nic nie dawała, bo nie wiedziałam ile tej soli już tam dałam, w czym innym ( kostkach, vegecie, maggi).
Tadeusz właśnie powtarza serię o soli... Wyłac Ci linka?
I tu jeszcze o różnicy między tym, co chemiczne, a naturalne:
Usuńhttp://wolnemedia.net/zdrowie/dlaczego-glutaminian-sodu-jest-szkodliwy/
( sorry, że tak mnożę komentarze, ale mi tu Indianiec mały próbuje wyskoczyc przez okno, oraz nawija cały dzień, aż łeb pęka. Może powinno się to znaleźc w osobnej notce)
UsuńZresztą temat dla mnie też jest trudny, ale z tego co zrozumiałam, to naturalne substancje, dające efekt umami, sprawiają, że ma się wrazenie, czegoś pysznego, harmonijnego, ale mają tez naturalne samoograniczenia- nie masz chęci na kolejną porcję. Z chemicznym jest inaczej- umiesz się oderwac od michy chipsów?
O ile dobrze zrozumiałam, poprzez E621 ( tę chemiczną substancję) nawet kiedy jesz bezwartościową skrobię, mózg klasyfikuje ją jak danie wysokobiałkowe. Możesz jeśc bez przerwy i bez przerwy miec wrażenie " przyjemności" ( mnie się dopiero apetyt kończył, kiedy było mi juz naprawdę niedobrze i miałam brzuch, jak balon)
Podobnie z wrażeniem sytości- jesz, jesteś syta, ale np paznokcie zaczynają Ci się rozdwajac, albo łamac ( pisze o tych takich kosmetycznych uciążliwościach, bo nie sa aż tak krępujące. Ale to jest mały pikuś, bo jeśli paznokcie nie łamią się jakoś boleśnie, że pozostawiają rany, no to po prostu się je obcina), ale z innymi sprawami jest podobnie- np nagle nie wiadomo skąd się okazuje, ze masz ciężką anemię, choc niedożywienie, albo bylejkośc w żywieniu może Cię nie dotyczyc, choc masz wrażenie pełni i takie, że pysznie się żywisz i starasz się...Za to też jest odpowiedzialny E621 i wszelkie pochodne sole tego kwasu. Oszukuje Twój mózg informacją, że jesz coś dobrego dla Ciebie, choc tak naprawdę najwyraźniej Ci czegoś brakuje...
Suplementujesz? bo taka jest propozycja- od najmłodszych lat dodawac chemię- na apetyt dla niejadków, na uzupełnienie witamin ( a tak właściwie- to po co je uzupełniac, jeśli by się jadło kolorowe warzywa i miało podstawowa wiedzę na temat rozpuszczania się witamin, która nabywa się w 6 klasie podstawówki? No tak, wiem, obrabianie warzyw jest męczące, a przecież oni chcą zaoszczędzic mój czas, łatwiej łyknąc koralik... i tak od najmłodszych lat...) na apetyt chrom w koralikach, na brak apatytu coś innego, witaminy i mikroelementy w koralikach, na trawienie ( biegunki, albo wręcz przeciwnie, bąki) jeszcze inne koraliki na płodnośc inne koraliki, na brak płodności- jeszcze inne, na potencję jeszcze inne- a wszystko bezpieczne przecież, naukowe...
I tak codziennie odmawia się " zdrowy" różaniec, przeciągając różnokolorowe koraliki codzinnie- nawet myślec nie trzeba, tylko zastosowac się do dawkowania...
Ja do suszonych pomidorów używam rafinowanego oleju rzepakowego - nie ma smaku ani zapachu, jest tani, a przy tym najzdrowszy spośród olejów.
OdpowiedzUsuńTo spróbuj kiedyś oleju rzepakowego virgin ( nierafinowanego). Różnica powala na kolana.
UsuńJuż nie mówiąc o oleju z oliwek... ( również nierafinowanym)
Ja kiedyś robiłam ogórki ( po necie krążą jako krokodylki) cała produkcja była zepsuta, ponieważ smierdziała rafinowanym olejem ( tanim)