Przerwa od chemii jest :)
Od jakiegoś tygodnia bawimy u mamy. Luby porządkuje piwnicę po tacie, a ja bawię siostrzenicę, gotuję, zaprawiam.
Mały Indianiec ma 3 latka i nawija, nawija, nawija...Buzia się jej nie zamyka od 6.30 do 18.30. Ujeżdża starą ciotkę, męczy koty, każe się prowadzac na plac zabaw, karmic kaczki, oglądac ze sobą kreskówki i gada, gada, gada...
Jak jest wyspana, to nawet jest grzeczna, słodka i ugodowa.
Chodzimy nad stawy, zbieramy kwiatki, układamy bukiety, układamy babki z piasku. Fajnie, tylko męczące.
....
Kupiliśmy ogórki i włożyłam je do słoików.
Kupiliśmy pomidory, paprykę i chciałam zrobic leczo do słoików, ale duża częśc papryk była diabelsko ostra ( a według pani " nawet trochę ostra"). Musiałam dokupic jeszcze dwa razy tyle, ile miałam, żeby tę ostrośc zniwelowac. Redukuje się na razie ( nadal ostre, ale już da się wytrzymac).
....
Przepis na domową pizzę ( cienkie ciasto).
Ciasto:
2 szklanki mąki pszennej
0k 20 g świeżych drożdży
ok 200 ml ciepłej wody
Łyżeczka cukru, łyżka soli, odrobina gałki muszkatołowej, łyżka oliwy ( ew. zioła prowansalskie)
Logistyka:
1. Posiekac cebulę, czosnek, oskalpowac pomidory ( sierpień jest,
grzech korzystac z puszkowych ;) No, moze nie grzech, ale głupota ;) ),
wykroic twarde z pomidorów, posiekac na mniejsze kawałki.
Cebulę
zeszklic, dodac czosnek, dodac łyżeczkę koncentratu, leciutko
zredukowac, można dac łyżeczkę balsamico ( nada charakteru), wrzucic
pomidory, odparowac (Ok 10- 15 minut), dusic, przyprawic pieprzem, słodką papryką, cukrem ( ja używam cynamonu, do łamania kwasowości pomidorów)
ziołami. ( kolejne 15- 20 minut), zblendowac. Jesli mamy więcej czasu, warto sos robic dłużej, bardziej odparowac
2.Włączyc piekarnik 180 stopni ( góra- dół), maminy grzeje się ok 30 minut
3. rozmieszac drożdże w ciepłej wodzie, nakarmic cukrem, dodac łyżkę mąki. Poczekac, aż ruszą.
4. Sos nam się dusi, przygotowujemy pozostałe dodatki- to, co ma się znaleźc na pizzy, pokroic, odsączyc, czy co tam trzeba.
5. Drożdże nam w tym czasie "ruszyły" należy je wymieszac z mąką, solą i przyprawami. Zagnieśc ciasto z łyżką oliwy, trwa to ok 2-3 minut, trzeba uderzyc kilka razy o blat, żeby ciasto odpowietrzyc.
6. Ja to robię na papierze do pieczenia- rozciągam w rękach ciasto na mniej- więcej okrąg, brzegi lekko podnoszę do góry. Nie czekam, aż ciasto zacznie rosnąc- od razu sruuuu do piekarnika.
7. Posmarowac sosem, posypac serem, rozsypac dodatki, posmarowac sosem, znów posypac serem.
8. Do piekarnika ( ja sobie pomogłam dużą deską do krojenia, która potem wyjęłam, oczywiście :) na około 20 minut.
9. Poczekac aż ostygnie, zjeśc. Można polac jakimś sosem ( keczupem, czosnkowym, albo jakims inkszym)
Z tego wszystkiego widac, ze najbardziej pracochłonną czynnością jest przygotowanie sosu. Warto tego sosu zrobic więcej i zapasteryzowac, albo zamrozic. Sos zapakowac do małych słoiczków ( takich po musztardzie)- nie da się ukryc, ze im dłużej odparowywany, tym bardziej słoneczny jest, aromatyczny i smakowity.
Można sobie skrócic- smarując koncentratem pomidorowym, wzbogaconym posiekaną, zeszkloną cebulą, zeszklony czosnkiem i ziołami.... ale to zdecydowanie nie to.
Można smarowac innymi rzeczami ( w zalezności od wyobraźni smakowej i dodatków)- pastą ajwar, adżiką ( pycha), albo pesto.
....
Poza tym, to negocjuję z lubym, żeby się zgodził zabrac do Rybnika ( na zawsze) dwa małe Srajdki- około 6- tygodniowe kociaki. Dwa- bo jednemu byłoby smutno.
Jeden jest srebrno- szary, a drugi biało- czarny. Najfajniejszy ma ogonek- na końcu białą kropkę, jakby zanurzył ogonek w białej farbie. Nazywa się Kropka w związku z tym. Ten drugi nazywa się Malinka ( ale nie wiem w związku z czym ;) chyba raczej bez związku)
Srajdki sa super, chociaż płęc ich jest nam na razie nieznana. Nauczyły się już załatwiac do kuwety, ale jeszcze ssają matkę...
Zyczę ,żeby Luby zmiękł i by wasz dom stał się zakocony :)))
OdpowiedzUsuńMaluchom wypadałoby zajrzeć pod ogonek :)!
:))))
OdpowiedzUsuńPrzecież zaglądam :) .... tylko tam nic nie ma na razie :P
Kiedyś mieliśmy kotki, ale później takie cygańskie trochę życie sprawiło, że trzymanie w domu zwierzaka byłoby strasznie egoistyczne. Przecież nas miesiącami nie było, a kociak, czy inny stwór też wymaga uwagi, nie tylko pełnej michy.
Sytuacja się zmieniła i argumenty lubego są bardzo racjonalne, niemnej jednak ja bardzo bym chciała. Bardzo :)
I jestem pełna wiary, że po prostu się uda. Nam wszystkim :)
Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń