Niedawno mnie oświeciło, że już sierpień i za chwilę na kolejne płatki róż będę musiała czekac kolejny rok.
Luby obrał rowery z pajęczyny i pojechaliśmy.
Nie, nie odpadła mi dupa, o dziwo.
Z róż miał byc ocet, ale w tym roku nieco inny. Kiedyś wymyśliłam taki.
W tamtym roku ze skórek jabłkowych zrobiłam ocet jabłkowy i dośc sporo go jeszcze mam, a w tym roku tez chcę robic i chciałam spróbowac, jak wyjdzie ocet jabłkowy,aromatyzowany różą. Kiedy mi przyszło do głowy uperfumowac ocet, to najpierw chwyciłam za biały winny, ale zapach róży się w nim zgubił. Teraz pomyślałam, że zrobię inaczej: podgrzeję najpierw do momentu tuz przed bąbelkami ( nie mam termometru) i takim ciepłym zaleję płatki. Zrobiłam próbę na ziołach, które mi rosną na balkonie. Podgrzałam ocet, dodałam czerwoną bazylię, tymianek pomarańczowy i cząber- bardzo fajny, intensywny zapach ziół uzyskałam.
Z płatków róż będzie tez konfitura ucierana na zimno.
Na zbieranie płatków to już ostatni dzwonek, ale owoce dzikiej róży dopiero się zaczynają. I choc kiedyś wygrażałam się, ze już nigdy więcej, że już nigdy więcej nie będę siedziec, jak ten Kopciuszek i wydłubywac pesteczek z owoców róży, tak przyszło mi do głowy, że może fajnie by było wymieszac owoce dzikiej róży, z jarzębiną, albo owocami czarnego bzu ( a może wszystko razem) i zrobic taką cierpką konfiturę do mięcha.
Będę próbowac, skoro już przytachałam. Znalazłam nawet, w którejś z książek przepis, ale tam jednym ze składników jest przecier z rokitnika, a ja nawet nie wiem, co to jest. No to wychodzi na to, że będę musiała wymyślic sama.
Nazrywałam liści dębu do kiszenia ogórków, nazbieraliśmy orzechów laskowych i włoskich- uwielbiam takie wodniste młode orzechy i nazbierałam sobie kwiatków, co nie wiem, jak się nazywają, ale babcia mówiła na nie "ojciec" i wraz z "matką" ( nawłocią) układała z nich bukiety na Matki Boskiej Zielnej. Takie różowe kwiatki, lekko włochate, z kwiatostanami zebranymi w baldachimy.
No i mój chłop oszalał. Chce jutro jechac do mamy na rowerach. Do mamy, czyli ok 50 kilometrów.
No to już mi na pewno dupa odpadnie...o ile w ogóle przeżyję.
Marudnie mi. Miałam się cieszyc z płatków róż i innych dóbr pozyskanych w chaszczach, ale jakoś się nie cieszę... Pożarły mnie komary i wielkie, jak wróble muchy, nogi mam w bąblach od pokrzyw i poparzone słońcem ramiona i plecy.
Rokitnika nad morzem pełno. A to skarbnica witaminy C jest. Tu masz obrazek: Krzak rokitnika oraz Owoce rokitnika
OdpowiedzUsuńło w mordę jeża...
UsuńU nas tez tego pełno... Ja to kiedyś zbierałam do stroików... tylko do stroików się średnio nadaje, bo te jagody się flaczą, a nie zasychają.
Dzięki Iwona.
Zawsze do usług :)
UsuńA jeszcze z rokitnika robi się takie konfitury jak z pigwy i zimą do herbatki :)
UsuńA jadłaś kiedyś?
UsuńPrzeczytałam, że ze względu na dużą zawartośc pektyn świetnie nadaje się do żelowania produktu- czyli, nie trzeba dawac już żadnych chemicznych żelujących ciulstw
Jestem ciekawa smaku- jadłaś może?
Mariusz mówi, że patrzył dziś za tymi kuleczkami, ale jeszcze są niedojrzałe.
Nie jadłam, ale na dole w GS-ie mieli kiedyś konfiturę z rokitnika. Jak jeszcze jest to kupię gotowca i powiem jak smakuje.
UsuńI na dojrzewanie chyba faktycznie jeszcze jest czas.