Wiosny mi się chce!
I zielonego- znaczy pysznych chrupiących warzyw. Żadna tam marchewka na surowo, maczana w zimnym jogurcie... Brr. Nie chodzi mi o listek sałaty dodany dla dekoracji talerza i nie o kilka okruszków pietruszki.
Żadne tam twarożki ozdobione rzodkiewką, czy- coniedajbuk- sałatki.
Warzyw mi się chce- dużo, konkretnie i na ciepło- w końcu nadal jest zima. ( choc coś czuję, że już się kończy, skoro mnie takie zielone opanowało)
Ileż to można jeśc kanapki z pomidorem, który to w dodatku jest bez smaku.
Wena do zastosowania zawartości słoiczków też się kończy kiedyś.
Ileż to można jeśc fasolkę szparagową z bułeczką? Kalafiora w ogóle nie lubię i jem góra dwa razy w roku i to jest kalafior w sezonie, nie takie wodniste ... coś, jak teraz.
Racuchy, naleśniki, tarty i pizza już mi uszami wychodzi. Warzywa mają byc!
Książkę wertuję ze spisem dań głownych jarskich, ale tam bakłażany, cukinie, karczochy i świezy groszek cukrowy. A mnie stac co najwyżej na marchewkę, buraki, pietruszkę, seler i mrożonki- szpinak, fasolkę.
Jeszcze nie będąc na tej zielonej chcicy, trafiłam kiedyś na przecudowny blog podróżników na Kaukaz.
Nie wiem, jak bardzo zgodne z kuchnią gruzińską są te przepisy, ale jak dla mnie to jest TO!
Wszystkie przepisy są wege, ja je doginam do swoich potrzeb, bo wiadomo, że u mnie nie przejdą, bo pierwsze pytanie brzmi: " a mięso dzieeeee?" Więc mięso też, ale przede wszystkim warzywa.
W sumie to dogadzam sobie zupami- marchewkową, pomidorową w kilkudziesięciu wcieleniach, groszkową, selerową, ziemniaczną- tez w różnych wydaniach, intensywnym barszczem, albo mocno warzywnym barszczem ukraińskim. Kryterium jakie stosuję to- ma byc czysty, energetyczny kolor i moc warzyw.
Ale zupy już tez mi się nudzą powoli.
No i przyszła pora na wypróbowanie i inspiracje ze wspomnianego bloga. Jak czytałam kolejne receptury to po kolei leciało " chcę to!" " to tez chcę!" " i to też chcę!"
Bardzo mi pasuje połączenie orzechów z warzywami. Bardzo mi pasuje wyrazisty sposób przyprawiania chili, kolendrą i bardzo mi również pasuje obowiązkowy dodatek różnorodnej zieleniny.
Buraki nadziewane warzywami jadłam wczoraj. W sumie to nie taki jakiś bardzo dziwny pomysł, podobnie się nadziewa inne warzywa. Kiedyś robiłam kalarepki nadziewane mieloną wołowiną, ale ja chyba nie za bardzo lubię kalarepki gotowane. A buraki lubię. Jeszcze wypróbuje w jakimś ostrzejszym wydaniu nadzienie i spróbuję zapiec w beszamelu, może z serem.
I jeszcze pasta w czerwonej fasoli z orzechami. Pyszna. Trochę podobna do hummusu, tylko zamiast cieciorki- czerwona fasola, zamiast sezamu- orzechy. No i troszkę więcej przypraw. W ogóle, takie pasty ze strączkowych, to jest świetny pomysł. Właściwie to można ze wszystkich, kiedyś robiłam z grochu, zwykłego z majerankiem i trochę smakowało, jak ... pasztet.
No, a dziś- inspiracja tym. TYlko trochę inaczej. Nie miałam az tylu rodzajów świeżej zieleniny, wiec podparłam się pesto. Dodałam pietruszki. Filet z kurczaka zamarynowałam w cytrynie, i jeszcze pesto, pokroiłam, wymieszałam z makaronem świderki.
Właśnie o coś takiego mi chodzi :)
Kupiłam sobie nasionka. Zioła i troche kwiatków. Mam nadzieję, ze to już, albo bardzo niedługo. No i jeszcze inne warzywa czekają na wypróbowanie...
Już niedługo :)
OdpowiedzUsuńMi to bardziej na surowo się chce,
zaczynając od ogórków gruntowych (pamietasz jak cudowałam małosolne rok temu o tej porze? :]), kapusty młodej, marchewki z nacią, botwiny, szczawiu, szpinak itd...
a kończąc na kartofelkach gotowanych w skórce...
I pomidory, choć dziś niebywale smaczny mi się trafil. Sodki, soczysty i pachnący. Leżał taki biedak już z tydzień na półce i sobie doszedł :)
Ahhh...
Słońce i młode warzywa,
nic mi wiecej nie potrzeba :P
Aha :) Niezłe zdjęcie, te ostatnie :*
UsuńTego też mi się chce.
UsuńAle nie beę udawac, że jem, chrupiąc marchewkę... albo próbując wodnistą cukinię.
Nie ma, i nie przyspieszy się tego, chociaż by się bardzo chciało.
A ja sobie próbuję dogodzic, tym, co mam TU I TERAZ, bo marzenia o cudownych pomidorach, chrupiących ogórkach, malinach, porzeczkach, agreście mnie nie zaspokoją teraz.
A mnie się teraz chce. Realnie.