Tak się od jakiegoś czasu nad tym zastanawiam.
Kilkakrotnie rzuciło mi się w oczy stwierdzenie, że to, czy tamto nie jest racjonalne. Gapienie się w telewizor nie jest racjonalne, gromadzenie kolekcji nie jest jest racjonalne...
Wychodzi na to, że mamy nowego bożka o imieniu racjonalnośc.
A przecież racjonalnośc, racjonalizm to zespół działań, które w oparciu o rozum, logikę mają prowadzic do osiągnięcia ustalonego celu.
Pamiętam taki wiersz Stanisława Grochowiaka "Święty Szymon Słupnik"
Gostek se żył na słupie. Odrzucił ziemskie dobra, modlił się, prawił na owym słupie kazania.
Racjonalnie?
Też ze szkoły pamiętam dyskusję na ten temat. Nieracjonalnie, egoistycznie, jeszcze jakoś.
A ja uważam, że żył bardzo racjonalnie.
Miał cel i ten cel wypełnił. Został ogłoszonym Świętym kościoła katolickiego i prawosławnego. Dla kogoś, kto musi wierzyc w działanie Ducha Świętego w kościele, Szymon Słupnik ogląda dziś oblicze Pana. Za sprawą swojego działania, konsekwentnego wypełnił swój cel. Czyż to nie jest istota racjonalności?
Wygląda na to, że cała rzecz w postrzeganiu tego co jest racjonalne, a co nie jest, jest w tym, że uznaje się, ze wszyscy mają jeden cel. I tym celem jest zabezpieczenie bytu swojego i swojej rodziny...
Tylko w takim kontekście można mówic o nieracjonalnym leżeniu na kanapie, "marnowaniu" czasu i pieniędzy na realizowanie hobby.
A niby dlaczego leżenie na kanapie nie jest racjonalne? Ponoc dlatego, ze " zabiera" czas, który można " pożytecznie" wykorzystac- na naukę języków na przykład, albo sport, który w myśl zasady " w zdrowym ciele, zdrowy duch" będzie sprzyjał lepszej wydajności w pracy...
Albo brak nawyku oszczędzania jest nieracjonalny :)
Albo taka historia ( zasłyszana gdzieś, nie pamiętam- gdzie)
Człowiek robi błyskotliwą karierę, której wyznacznikiem jest zdobywanie coraz to wyższych stanowisk, oraz coraz to wyższych wynagodzeń. I nagle rzuca to wszystko w diabły, kupuje gospodarstwo w Bieszczadach i oddaje się hodowli kóz, albo uprawie rzadkich ziół. Och, ach, jakie to nieracjonalne...
Na pewno?
Czy naprawdę wszyscy mamy identyczne cele w życiu?
I czy naprawdę istotą racjonalności jest wyłacznie kalkulacja " opłaca mi się- nie opłaca"?
I co to w ogóle znaczy, że coś " się opłaca"?
Wychodzi na to, że kiedy celem jest osiągnięcie szczęścia ( poprzez np leżenie na kanapie, lub realizację swoich zainteresowań - to jest to uznane, jako nieracjonalne. I wychodzi na to, że w wyniku zniwelowania dysonansu poznawczego, człowiek często redefiniuje swoje pojęcie szczęścia... Tylko nie wiem, czy się da...
Jakoś w to wątpię.
Kolejne słówko służące szufladkowaniu. Nasze babcie pewnie mówiły by ,,co ludzie powiedzą?!" Ale przecież nasze pokolenie jest taaaakie nowoczesne...
OdpowiedzUsuńi taaaakie racjonalne ... ;)))
UsuńMyślę, że problem leży w nadużywaniu samego pojęcia.
OdpowiedzUsuńRacjonalny to chyba ni mniej ni więcej jak pochodzący od rozumu
i wytłumaczalny poprzez rozum i logikę (a nie uczucia).
Z definicji samego słowa nie wynikają żadne globalne właściwości wartościujące, choć skuteczność naszych praktycznych działań jest proporcjonalna do jakości i staranności obranej metody.
Ergonomia jest chyba najlepszym przykładem zastosowania racjonalności.
kokliko
Z definicji nie wynikają. Właśnie o to chodzi- że z definicji nie wynikają.
UsuńTylko samo słowo stało się bardzo wygodnym narzędziem do oceniania i wartościowania, tego, co z definicji nie wynika- czyli celu.