Pytanie brzmi: Po co istnieje Urząd Pracy?
Znacie kogoś, komu Urząd Pracy pomógłby znaleźc pracę? ;) Ja nie znam.
Luby rozmawiał z pewnym potencjalnym pracodawcą. Pierwsze pytanie, jakie zadał pan brzmiało- czy pan z zesłania przez UP? bo jak tak, to nie mamy o czym rozmawiac... Mówi, że na gwałt potrzebuje rąk do pracy, dał ogłoszenie do UP, podesłali mu ludzi, a on musiał ich zatrudnic ( nie wiem czemu), ale oni nic nie umieją... do budowlanki przysłali mu piekarzy, informatyków. I prosząco- niech pan mi powie, że umie pan kłaśc kafelki...
Albo moja znajoma.
-Czy pani ma ochotę podnieśc swoje kwalifikacje zawodowe?
-Oczywiście, że tak.
-Mamy kurs na prawo jazdy tej kategorii na tiry.
To nie żart.
I to nie o to chodzi, że kobieta się nie nadaje do prowadzenia tira, bo nadaje się znakomicie, ale może nie matka piątki dzieci w różnym wieku, sama w wieku 50+...
Tak się zastanawiam czasem, czy urzędnicy UP czytają w ogóle te dokumenty, które ludzie składają?
I cóż w tym zdrożnego, że ludzie chcą pracowac w branży, której się nauczyli? że tak koniecznie trzeba ich na siłę doszkalac? No rozumiem, że nawet najznakomitszy konserwator wiecznych piór może miec problem ze znalezieniem pracy w tym zawodzie i komuś takiemu rzeczywiście może się przydac kurs na tiry chocby, ale żeby robic na siłę, pod groźbą utracenia statusu bezrobotnego, ze sprzedawcy- kierowcę tira, a ze ślusarza- pomocnika piekarza, to jakoś się kłóci ze zdrowym rozsądkiem.
Wychodzi na to, że osoby bezrobotne nie są na nic Szacownemu Urzędowi potrzebne, bo to nie programy przygotowuje się pod ludzi, tylko ludzi dowolnie kroi się na program...
U mnie masz odpowiedź po co istnieją UP, była taka notatka jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńKobieto to jest ukryte bezrobocie dla króliczka i znajomego Króliczka.
Nie znam nikogo, komu UP pomógł znaleźć pracę. Sama też za każdym razem znajdowałam zatrudnienie bez pomocy ludzi tam pracujących.
Doszkalają na siłę, bo jest pula na szkolenia i należy ją wykorzystać. Obojętnie komu, obojętnie co.
No rozumiem, ze jest pula, a tym bardziej rozumiem, że trzeba ją wykorzystac.
UsuńAle moze tak, używając rozumu i innych zdolności ludzkich?
Kobieto kpisz czy o drogę pytasz?!
UsuńWłaśnie stamtąd wróciłam i wiesz co? Bez komentarza :/
Jak bez komentarza, to bez komentarza ;)
UsuńNie znam. A te szkolenia w większości są po to by szanowna osoba pracują w up wykazała się, że odpowiednią ilość ludzi tam posłała. Pracodawca po obejrzeniu papierka o ukończonym kursie niezwykle profesjonalnym i bla bla bla zaśmiał mi się w nos :P Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć, że nie da się wykwalifikować pracownika w ciągu kilkunastu godzin.
OdpowiedzUsuńPewnie nie da się...
UsuńMnie juz nie tak o te kursy chodzi, jak o kierowanie do pracy...
Czytałam niedawno, że za trzydzieści lat człowiek będzie zmuszony zmieniać zawód trzy razy w życiu.
OdpowiedzUsuńWe Francji niestety złota era kursów szkoleniowych skończyła się już z dziesięć lat temu z powodu braku pieniędzy. Kursy pieczenia napoleonek dla ślusarzy okazały się kosztownym zbytkiem, a na inne nie ma już od dawna kasy. Natomiast UP zatrudniają coraz to bardziej wyspecjalizowane kadry...psycho-socjo-ekonomiczne. I speców od pisania raportów.
kokliko
Kokliko, a czy wyspecjalizowana kadra przekłada się jakoś na to, że ludzie z pomocą urzędu znajdują pracę?
UsuńCzy urząd istnieje po to, by wyprodukowac odpowiednią liczbę raportów?
Ostatnio M. dał mi do przeczytania raport o raportach.
OdpowiedzUsuńNajwyższe rejony absurdu w duchu, jednakoż, bolszewickim.
Czym mniej pracy na rynku, tym więcej zarządzających jej BRAKIEM. Moja przyjaciółka, zatrudniona w dużym prywatnym biurze rekrutacyjnym pracuje dla UP na zlecenia jakie ten ostatni złożył jej macierzystej firmie.
Bardzo sobie chwali. Macierzysta firma również.
Procedury ciągle te same pomimo zmiany rządu.
kokliko
No ba :)
UsuńTak sobie myślę, że chyba bym chciała pracowac w UP ;)
Cały dzień bym sobie gadkowała, a jakby ktoś przyszedł, to kierowałabym do pierwszego miejsca, jakie bym miała na stosie papierów ;)
I absurd też lubię ;)- bardzo seksowny mi się wydaje ;)
Tylko, że niekiedy za tym wszystkim kryje się dramat rodziny, a z tym nie ma żartów...
Trafiłam do Ciebie dzisiaj rano, kiedy to nie mogąc już spać a nie chcąc jeszcze wstać bawiłam się telefonem i tak poprzez Kawiarenki ...do Ciebie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to jak i o czym piszesz (chociaż akurat tego posta powyżej nie przeczytałam:)
Pozdrawiam serdecznie!
To chyba najmilsze słowa, jakie można przeczytac :)
UsuńAż się chce pisac.
Miło mi poznac :)