Niesamowicie mnie ta scena śmieszy- zawsze, ilekroc oglądam :)
No i dziś było podobnie :)
Pojechaliśmy na grzyby- na opieńki. I... Podtrzymuję swoją opinię, ze w lesie nie ma grzybów :)
Znaczy jadalnych. Łaziliśmy kilka godzin, opieniek nie znaleźliśmy, za to maślanki wiązowe- owszem :)
Te parę sztuk podgrzybka złocistego ( bo to on, prawda?) tylko potwierdza moją tezę, że w to producenci grzybów rozrzucają po lesie kilka sztuk- na zachętę.
;>
;>
;>
Tak więc- bunkrów nie było, ale też było zajebiście :) Widziałam sarny, zające i lisy.
No ;)
Grzybów nie było, ale przywieźliśmy... jabłka
Potem pojechaliśmy na hałdę jankowicką. ;> Czynną i użytkowaną hałdę kopalni Jankowice :)
No i znów... bunkrów nie było, ale było zajebiście :) Na hałdzie pracowały jakieś spycharki, więc o wjechaniu nie było w ogóle mowy dziś, cyknęłam tylko kilka fotek z daleka.
Niepocieszeni, po kolejnym niepowodzeniu, postanowiliśmy znaleźc jakieś inne miejsce, z którego można by się było dostac na szczyt hałdy i tak ją objeżdżaliśmy dookoła.
Znaleźliśmy miejsce, gdzie można było wjechac autem :)
No i tak szłam z aparatem, coś tam cykałam, głownie patrząc w górę. Ale spojrzałam też pod nogi.
Widok ten wydał mi się tak zaskakujący i absurdalny, ze niemal mnie wmurowało :) Pomidor na hałdzie? Przecież pomidory raczej dziko nie wystepują.
Zaczęłam się rozglądac i ... znalazłam ... dynię :)
Rozwiązanie jest raczej proste- niedaleko jest kompostownik miejski i po prostu nasiona się same wysiały :)
Sam najlpeszy materiał genetyczny przefiltrowany przez przyrodę :) Nasiona same sobie znalazły miejsce, które im pasuje, nie dośc że wyrosły, to jeszcze- bez podlewania, podwiązywania, doświetlania, nawożenia- wydały owoce :) Oczywiście, że zamierzam je jeśc :)
Początkowo myślałam, że sobie kilka nazbieram, jako ciekawostkę. Zostawianie ich na krzaku nie miało sensu, z tego względu, że były już przymrozki. Najpierw kombinowałam, ze zawinę je w gazetę i sobie dojrzeją, albo i nie, a później je zjem.
Ale nie wiedziałam, ze tego nazbieramy aż tyle :)
Moja waga waży do 5 kilo :) a tego jest więcej :)
Więc będzie konfitura staroświecka z zielonych pomidorów :) Kilka sobie zostawię z ciekawości, czy dojrzeją :) Te czerwone- oczywiście- zjem :)
Dyńki sobie zostawię na dekorację :) Tak umyśliłam, że kupię sobie wrzosa i otoczę go dyniami ozdobnymi :)
Później pojechaliśmy zrobic zdjęcia familokom w Chwałowicach, ale o tym i foto z jankowickiej hałdy- kiedy indziej.
Na koniec jeszcze wrócę na sekundę do tytułu... Bunkrów rzeczywiście nie było- ani jednego- ale za to były okopy, które kiedys stanowiły linię frontu.
Świetne skarby!
OdpowiedzUsuńZnalazłam dziś tyle samo podgrzybków, co Ty zajączków :P
Jeszcze nazbierałam kwiatków ;>
UsuńJak zwykle :)
Najbardziej pozazdrościłam dyniek!
UsuńDostałam do nich wrzosa i papryczkę :)
UsuńDarzy bór tym co ma:))))))
OdpowiedzUsuńNie pogardziłabym innymi dobrami ;>
UsuńAle niestety- " moje" dzikie drzewa z jabłkami, gruszkami i orzechami zniszczył grad ...
Piękne zbiory, a nade wszystko takie wielotematyczne!
OdpowiedzUsuńWprawdzie w moich lasach wysyp grzybów wszelakich, ale chyba wolałabym pomidory i dynie.
Znaleźliśmy,chyba od niedawna opuszczony sad, bo jabłka jeszcze nie zdziczałe, tylko co z nich robić w takich ilościach? Mirabelki wyzbieraliśmy, ale 15 słoikow konfitur starczy nam na cały rok.
Zazdroszczę Ci i wigoru i pomysłów na przetwórstwo.
kokliko
Z jabłek- calvados, konfiturę z cynamonem ( twarda odmiana jabłek), mus z jabłek, a ze skórek- ocet i jeszcze jabłka suszone.
UsuńJa już u kresu przetwórstwa tegorocznego jestem. Jeszcze modra kapusta, rokitnik ( albo rokitnik z jarzębiną), żurawina, gruszki.
Chyba, że jeszcze będą grzyby.
O, właśnie jabłka suszone koniecznie muszę!
OdpowiedzUsuńGrzybów u nas mało, no ale coś tam nazbieraliśmy, tylko suszę.
Po niedzieli wezmę się za buraczki i jabłka jeszcze. I za mało przecieru pomidorowego mam,muszę dorobić. W sam raz będę miała czym się zająć jak zostanę sama w domu.
Mają jeszcze byc grzyby - będzie ciepło w przyszłym tygodniu
OdpowiedzUsuńUwielbiam, jak się suszą jabłka w domu :)
A co potem z suszonymi jabłkami robicie???
OdpowiedzUsuńNa kompoty u mnie w domu nie ma amatorów, sama zresztą też nie przepadam.
kokliko
Ja przekładam suszonymi jabłkami piernik staropolski, kiedy mięknie.
UsuńPoza tym, to jeszcze daję do stroików na Boże Narodzenie.
A jeszcze poza tym, to bardzo lubie ten zapach w domu, kiedy jabłka się suszą. A jeszcze poza tym, to luby daje do moczki wigilijnej. ( taka śląska potrawa)