Deser zrobiłam dla lubego, bo byłam dla niego bardzo niedobra.
Deser jest z ananasów ( z puszki ), brzoskwiń, jogurtu, żelatyny i miętowej galaretki ( z miętowego syropu własnej produkcji).
Nie bardzo mam pomysł, jak opisać czynności przy wykonywaniu galaretki, to sobie daruję...
Ostatnio nic mi nie wychodzi. Początkowo miało to być coś w rodzaju sernika na zimno. Czekoladowo- krakersowy spód, na to warstwa jogurtowo- owocowa, na to owoce, a na wierzch galaretka.
Ale spód luby zjadł zanim doczekał napełnienia jogurtową masą.
A galaretka, która miała iść na górę stężała, zanim stężała galaretka jogurtowa...
No i musiałam podziubać ją widelcem.
Ale całkiem fajnie wyszło :)
Nic a nic nie widać,że coś nie halo:)
OdpowiedzUsuńhe :)
UsuńNo bo halo, tylko miało być inaczej :)
kreatywne kucharzenie jest w cenie! wygląda ciekawie a i pewnie smakuje wspaniale. Bardzo lubię takie desery...
OdpowiedzUsuń