Roślinki moje :)
Zdjęcia robiłam komórką, wiec nie ma co liczyć na zdjęcia makro, ale naprawdę się chcę pochwalić :)
Najpierw balustrada:
Te fioletowe kwiatki to rozwar, zachwyciły mnie, kupiłam, a potem wyczytałam ( i dopytałam ), że one w skrzynkach nie przezimują, choć to roślina wieloletnia. No już trudno, dam mamci do ogródka, ja przestana kwitnąć.
Nie umiem nazwać tej bordowej rośliny, mimo, ze pytałam jak się nazywa dwa razy, to jakoś zapomniałam, w każdym razie ma piękne bordowe liście i kwitnie różowymi dzwoneczkami. Żeby troszkę ożywić te bordo- fioletowe klimaty dodaliśmy płomienne celozje.
Niestety, nie nacieszyliśmy się zbyt długo pięknym kwitnącym balkonem, bo jacyś wandale wymalowali nam balkon sprejami. Luby już pomalował, ale i tak przykro, bo przecież dziś pewnie przyjdą znów...
Tak wyglądało to z zewnątrz:
Jeszcze o kratach: są konieczne, bo jak ich nie było, to mieliśmy włamanie dwa razy w miesiącu.
Są takie se, miały być kute, ale mamy ważniejsze wydatki. Najśmieszniejsze jest to, ze luby robił logistykę renowacji tych krat przez kilka lat ;), a pojechaliśmy w tamtym roku, wróciliśmy a tu zdziwko ;)- tata bez wielomiesięcznego zastanawiania się, jaka farba, jaka technika wydzierania starej farby, skąd wziąć drabinę itd. po prostu wziął i pomalował kraty. Te "wydziory" które widać na pierwszym zdjęciu, to efekt mocowania doniczek, bo przecież wszystko przeszkadza naszym domorosłym "artystom"- graficiarzom...
Musztardowiec w skrzyni:
Zdjęcie było robione tydzień temu.
Pólka na której stoi skrzynia, jest gdzieś na wysokości mojego brzucha... Moje słonko chciało mi oszczędzić zachodu, schylania się do roślinek itd :)
Pod spodem składzik na słoiczki, które już za chwilę zaczną wędrówkę od balkonu, przez kuchnię, gdzie będą napełniane różnymi dobrociami, do piwnicy, I tak aż do października :)
Jutro jedziemy na wycieczkę rowerową, nazbierać kwiatów białego bzu, płatków róż i kwiatów akcji :) Będą konfitury, ocet, sok :)
Po drugiej stronie balkonu jest druga skrzynka na sałaty- na zdjęciu pusta, bo nie mieliśmy ziemi do warzyw.
A teraz :P
Zdjęcia sprzed wyjazdu i po powrocie :)
Po powrocie musztardowiec wygląda tak.
Dziś mieliśmy na obiad musztardowiec z sosem jogurtowym ( zjedzone, nieudokumentowane), jutro będzie musztardowiec z fajnym sosem, postaram się zrobić zdjęcia :) ( miedzy musztardowiec wsadzona roszponka jest)
A to japońskie zioła przed wyjazdem...
Wczoraj w nocy, jak wróciliśmy, to się tak wzruszyłam, jak je zobaczyłam, że aż przyniosłam je do domu, żeby się nimi nacieszyć, dotykać je i wąchać :)
Najbardziej jednak zdumiała mnie dynia makaronowa :) Luby się ze mnie śmiał, bo aż piszczałam i podskakiwałam, tak się cieszyłam, jak ja zobaczyłam :)
Przed wyjazdem:
To te listki bardziej z zewnętrznej :)
Dziś ( przesadzone) wyglądają tak:)
Dziś luby zrobił jeszcze jedną półkę- na mnożarki. Mieszka na razie w nich reszta musztardowca i siewki ostrej papryczki cyklon. Chciałam papryczkę na balkonie, bo naszych sprzedawców trudno się jest doprosić o informację, czy papryczka jest ostra, czy cholernie ostra, czy diabelnie ostra. Ja chciałam taką cholernie ostrą :) Papryczka cyklon ma 4 w skali HSU- określającej ilość kapsaicyny w określonej ilości papryki. czyli jest średnio ostra, taka jak chciałam.
Wyczytałam, ze nasiona wschodzą po około 2 tygodniach. No to te dwa tygodnie gadałam z nimi, podlewałam i przykrywałam, robiąc im mini szklarenkę, zdobyłam wiele kilobajtów wiedzy na temat różnych papryk, ich ostrości, potrzeb, a ona nic...
To się na nią obraziłam :/ przestałam gadać i w ogóle ...
I cud , hi- po 5 tygodniach od wysiania, przed naszym wyjazdem pokazały się kiełki :)
A po powrocie mam 13 sadzonek :)
Mam też papryczkę chili- cokolwiek bo to nie znaczyło :) kupiłam sadzonkę, podlewałam, gadałam z nią 2 tygodnie i mam to:
No tak z grubsza by to było tyle :)
Hotelowe historie będą następnym razem :)
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie (tfu,tfu) rosną! piekny ten musztardowiec,a o dynie sie nie martw,mialam takei ozdobne na balkonie,moze zbytnio owocow nie mialy ale liście duze,ladne i kwitły też ładnie.
Te kwiatki sliczne,lubię takie dzwonkowate bardzo,ale nie kupilam ,bo wlasnie sa ogrodowe i balam sie ze w doniczce nie wyrosną ładnie.
Smacznego musztarowca :) Buziak!
Dora, ale ja właśnie chcę, żeby mi dynia owocowała :)Mam 15 sadzonek, z pięć sobie zostawię, ale resztę dam mamie, niech wkopie do ogródka, może choć parę dyń będę miała :)
OdpowiedzUsuńNa opakowaniu pisze, że z jednej sadzonki może być do 10 owoców. Ciekawe, co ja zrobię ze 150-ma dyniami, hi.
Jakby miała nie owocować, to wolałabym już cukinię, bo ma jadalne kwiaty.
A co do kwiatków- to już trudno. Cieszę się, że tak pięknie kwitnie, nawet jakby miały mi paść po tym sezonie. W końcu i tak większość roślin balkonowych jest jednoroczna.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja wiem, i zyczę Ci tego,moja owocowała,ale wiesz jak to na balkonie,malo ziemii, to i marne plony,owocki były,ale malutkie.A to ozdobna była! wiec taka do spozycia tym bardziej bym nie wyhodowala,zresztą u mnie nie ma warunków ,balkon od ulicy, stacja benzynowa,no syf ogolny,uprawy jadalne odpadają.
OdpowiedzUsuńA co zrobisz jesli zaowocują w wielkiej ilosci? przetwory!:)
hi, rozdam :)
OdpowiedzUsuńPrzetwory z dyni makaronowej? A jakież to ?
Zawekowana ugotowana dynia?
a bo ja wiem? trzeba cos poszukac,albo np pokroić i zawekować w zalewie jak cukinię?
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Mój szczypiorek niestety marnieje na oknie, mchu nie udało się pozbyć. Muszę go wystawić na słońce, bo na oknie widać, za mało ma światła. Nie mam już też motywacji, bo sąsiadka raczy nas ogrodowym szczypiorem w ilościach ile wlezie :-)
OdpowiedzUsuńDora, będę mysleć, jak zobaczę choć maleńką nadwyżkę ;)
OdpowiedzUsuńRiannon, no faktycznie, motywacja w takiej sytuacji nie ma racji bytu :)
Nie przejmuj się :*
W kwestii garaffiti ,to pomalujcie sami własne wzorki ,to sie inni odczepią;)
OdpowiedzUsuń