piątek, 10 czerwca 2011

Hotelowe historie

Po przeżyciu traumatycznego zdarzenia  w tamtym tygodniu, kiedy to zostaliśmy zamknięci w hotelu, postanowiłam, że będę korzystać z oczyszczającego dobrodziejstwa obsmarowania na blogu poszczególnych miejsc. Złośliwa ze mnie małpa...
Dziś jestem w takim dość różowym nastroju i te najbardziej wkurzające historie zostawię na inny raz, bo bardziej może mi być potrzebne katharsis.
To takie moje małe kuku. Do szału doprowadza mnie, kiedy po męczącym, szalonym dniu, kiedy jesteśmy cały dzień w aucie, w zupełnie obcych miastach, mieliśmy za sobą kilkanaście spotkań, a kolejnego dnia znów czeka kilkanaście, znów obcy ludzie, obce miasta i obce miejsca, a kilka godzin trzeba krążyć w poszukiwaniu noclegu "bo mi się, pani, na jedną noc to nie opłaca sprzątać"- na takie hasło, muszę wycierać krew z oczu...
Choć ogólnie obserwuję coraz lepszą jakość usług w tej branży ( pokoje są ładniejsze, wygodniejsze, personel coraz bardziej kompetentny) to zdarzają się takie "perełki". Jedna taka historia: przy wynajmowaniu pokoju, pani stwierdziła, ze teraz nie ma czasu, rano dopełnimy wszelkich formalności meldunkowych. Ok.
Rano, ja wyszłam właśnie spod prysznica, luby wszedł do łazienki. Stałam goła w pokoju, pani puka, ze ona teraz chce mnie zameldować, proszę poczekać, odkrzyknęłam przez drzwi. Nie mam czasu, już, teraz. I łap za klamkę i wchodzi. Musiałam podstawić nogę pod drzwi, żeby pani nie wtargnęła do środka.
Normalnie nie mieści się w głowie.
Uważam, ze najgorszym rodzajem noclegów są tzw "noclegi dla firm" : pokoje są do granic możliwości zapchane łóżkami, niemiłosiernie ciasne, obskurne, Często są to piwnice bez okna ( straszne), właściciele chamscy, a określenie "tanie" jest zupełnie nie na miejscu- taki nocleg kosztuje 20-30 zł więcej, niż nocleg w motelu klasy turystycznej, przy standardzie schroniska młodzieżowego ( kiedyś spaliśmy w dziecinnych łóżkach, mnie to tam nie wadzi, ale luby miał nogi na oknie). Podejrzewam, że właściciele korzystają z braku wyboru osób, które u nich mieszkają, bo to firma kieruje pracowników i taka osoba nie ma wyboru, bo albo śpi, gdzie pracodawca wynajął, albo musi coś wynająć za własne pieniądze.

Mam jeszcze jedną obserwację ;) Może Riannon będziesz wiedziała ;) Czy jest jakiś zapis w ustawie o świadczeniu usług noclegowych, nakazujący obowiązkowo karmić gości na śniadanie jajecznicą? ;)))) Ja już chyba do końca życia nie będę z własnej woli jadła jajecznicy, hi.

Na początek hotel w Kwidzynie :)
Dzień był upalny, wysychaliśmy, jak koniki polne, byliśmy udręczeni całym dniem, chcieliśmy się wykąpać, dojść do jakiej-takiej równowagi termicznej, odpocząć, zjeść coś.
Szyld " Hotel", czyli to, co nam było potrzebne.
Weszłam, bardzo miło powitał mnie pan, czym może mi służyć.
Noclegu szukam.
Proszę spocząć,zaraz zawołam szefa. 
Dziękuję, czy mogę skorzystać z toalety? 
Proszę poczekać, zaraz zawołam szefa. 
Dobrze, proszę mi pokazać gdzie jest toaleta. 
Proszę poczekać, zaraz zawołam szefa.
Zdziwiłam się, ale grzecznie usiadłam i czekam na szefa. Za chwilę przychodzi ów pan:
szef zaraz przyjdzie, uzyskałem zgodę, może pani skorzystać z toalety.
Bardzo się zdziwiłam, ale nic.
Przyszedł szef. Skojarzył mi się z młodopolskim malarzem, który na chwilę odszedł od sztalug. Skojarzenie może było spowodowane tym, że miał bardzo nieobecny wzrok, długie siwe, kręcone włosy i był ubrany w coś w rodzaju piżamo- fartucha.
Dzień dobry, czym mogę służyć?
Noclegu szukam.
Jakiego rodzaju noclegu pani oczekuje?
Przyznam, ze mnie zastrzelił tym pytaniem. Zastanawiałam się, czy nie oczekuje ode mnie odpowiedzi czy śpię na wznak, czy na boku ;) ale zanim miałabym tak intymne szczegóły zdradzać, to już bardzo niepewnym głosem doprecyzowałam: dwójka, z łazienką, na jedną noc.
Owszem szczęśliwie dysponujemy takim pokojem.
Uff
Omówiliśmy jeszcze kilka szczegółów, jak cena, parking, faktura...
Czy życzę sobie oglądać pokój.
Owszem, życzę sobie, ale najpierw zawołam męża. 
Zatem czekamy...

Musiałam mieć bardzo dziwną minę, bo luby dopytywał, co się stało.
Bardzo tajemniczo powiedziałam mu, żeby poszedł ze mną zobaczyć.
Został równie ceremonialnie przyjęty. Obejrzeliśmy pokój, stwierdziliśmy, ze zostajemy, zameldowaliśmy się, zapłaciliśmy. Dowiedzieliśmy się, że auto można odstawić na zamykany parking, którego pilnują owczarki kaukaskie. W celu zaparkowania na tym parkingu, należy mocno kopnąć w bramę 3 razy, żeby pan wiedział, ze to my i otworzył nam bramę.

Dowiedzieliśmy się również, że gdyby zaszła potrzeba, taka, ze będziemy chcieli się dostać do auta, to należy pana zawołać, on wtedy zamknie te groźne psy, a potem znów wypuści.
Usiłowaliśmy dowiedzieć się, gdzie można coś zjeść, po serii uszczegółowiających pytań, jakiego rodzaju posiłek nas interesuje, dowiedzieliśmy się, ze obecnie hotelowa restauracja jest nieczynna, ale jest dużo różnego rodzaju lokali jest na mieście.
Poszliśmy "w miasto" zrobiliśmy zakupy, zjedliśmy coś bardzo niedobrego w jakimś lokalu, wypakowaliśmy graty.

W pokoju luby popatrzył na mnie z bardzo dziwną miną i mówi "słuchaj, chyba nie sprzedadzą nas na narządy? Na wszelki wypadek zamykaj bardzo dokładnie drzwi" :D
Obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione :)
Personel okazał się być bardzo miłym, serdecznym, pomocnym, mimo tego bardzo dziwnego wrażenia, jakie sprawiał na początku.

Editka
Historia o pani Stasi 
W komentarzach link nie byłby aktywny.

15 komentarzy:

  1. Na razie rechotam i nie stać mnie na bardziej konstruktywny komentarz:)))))
    dora

    OdpowiedzUsuń
  2. Ręce mi opadły, nawet mi nie do śmiechu, bo działam w podobnej branży, ale jakże innej, jak się okazuje. Nie, nie ma obowiązku karmić gości jajecznicą. Ja rozwiązałam problem kulinarny zapewniając gościom warunki, aby sami przyrządzili sobie posiłek. Szlag mnie trafia, bo hotele w porównaniu z agroturystyką mają kosmiczne ceny, a już któryś raz spotykam się z totalnym brakiem profesjonalizmu w obsłudze w hotelach/motelach. Co to znaczy, że na jedną noc nie opłaca się przyjmować gości? To można inaczej rozwiązać, po ludzku i zrozumiale dla klienta. Jak mi ktoś zjedzie sam na jeden nocleg, po prostu biorę 30 zł, a nie jak jest w stawce podstawowej- 25 zł. Mogłabym tak długo utyskiwać, ale nie o to chodzi. Pozostaje mi tylko życzyć Ci Aga, jak najwięcej normalnych przybytków noclegowych na Waszej drodze. Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dora - nie dziwię, że :)
    Ta historia jest dość lajtowa, żadna krzywda nam się nie stała, ale uwierz mi, że juz płakałam z upokorzenia- opisałam historię w notce o Pani Stasi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Riannon, już pisałam komentarz, ale mi się zasrał...
    O tej jajecznicy to był żart ;), tylko nie wiem czemu w każdym hotelu jest jajecznica. Czasem jest albo jajecznica, albo coś innego do wyboru, a czasem jest albo jajecznica, albo wypad.
    Mnie nawet brak profesjonalizmu tak nie boli, jeśli jest rekompensowany jakąś... hmm... szczerością kontaktu, gościnnością, serdecznoscią- mimo niedociągnieć- w takie miejsca zawsze wracamy. Np całe lata, wracaliśmy do hotelu w Kamieniu Pomorskim- tego, który potem został przekwalifikowany na hotel socjalny ( to sobie wyobraź warunki), który się kilka lat temu spalił. Personel średnio kompetentny, warunki takie se ( to eufemizm), ale tam po prostu bardzo dobrze się czuliśmy, luby nie chciał nigdzie indziej.
    Chamstwa nie wybaczę nigdy!!!
    Takiego jawnego naciągactwa, że pokój, który ma obrazek na ścianie jest kwalifikowany jako apartament z racji podwyższonego standardu. Lub, ze Ci babsko wejdzie do pokoju, bez pozwolenia.
    Wiele innych jeszcze rzeczy- spanie na zarwanych łóżkach, lub na dziecinnych. Lub to co opisałam właśnie w notce o Pani Stasi...LUb jeśli oferta z neta nie zgadza się z rzeczywistością- a na protest słyszysz: to mój dom i to ja ustalam warunki...
    Ja dokładnie rozumiem, ze na jedną noc trzeba pokój sprzątać tak samo, jak na tydzień, dokładnie rozumiem, że zajmując taki pokój być moze zajmuję miejsce, które ktoś by mógł zajać na dłużej ( wiec korzystniej), całym sercem zgadzam się na podwyższoną cenę za jedną noc ( znaczy trochę podwyższoną, bo 200% to gruba przesada), nie zgadzam się na traktowanie z buta. Krew mi się burzy na "nie opłaca mi się sprzątać"
    Na razie tyle...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kończy mi się bateria...
    Byliśmy w okolicy Milicza. Na wjeździe i przy każdej drodze" Dolina Baryczy zaprasza" i piktogramy, co to tez super nie można tam robić.
    Anetka... gryzłam telefon ze złości. Agroturystyki, owszem są. Tylko że się nie opłaca sprzątać.
    W końću trafiliśmy w jakies miejsce. Okazało się, zę własciciele, to jakaś rodzina kilku osób, do których wcześniej dzwoniłam. Wszystkie kwatery stoja puste... czekają, az zgłosi się firma z Czech, która wyśle swoich pracowników na kilka miesięcy do pracy przy złożach gazu- na jedną noc się nie opłaca... I tak MIESIACAMI kawtery stoją puste...
    Złożyłam donos do Izby Turystyki Wiejskiej i do marszałka województwa dolnośląskiego. Skończyłam pracę o 18, hotel znalazłam o 21, na miejscu byłam o 23...
    Musi tak być?

    Powiedz mi, PO CO ktoś ma się chcieć zachwycić Doliną Baryczy, skoro ma same kłody pod nogami, bo każdy na wdep mu komunikuje, ze nie jest dobrym klientem?
    Nie lepiej jechać do Włoch, do Chorwacji?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakieś buraki mieszkają w tej Dolinie Baryczy! :-)
    Właśnie przed chwilą zarezerwowałam facetowi jeden nocleg w czasie wakacji. Owszem, pomyślałam sobie, że może ktoś zechce przyjechać akurat na dłużej i ten jeden nocleg wypadnie mu w trakcie urlopu, przez co nie będzie mógł skorzystać z naszej oferty, ale bez przesady, równie dobrze może nikogo nie być. Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu. Wychodzi na to, że ludzie nie szanują pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kiedyś rzygałam na ten temat, powtórzę tylko jedną refleksję po tamtej dyskusji. Widocznie ci ludzie mają za dużo pieniędzy, skoro im śmierdzi jeden nocleg. I zacytuję jeszcze klasyka: w dupach się poprzewracało ot co.
    Pisałam też, że pracując w pensjonacie na Mazurach, najwięcej zarabiałyśmy na jednonocnych gościach a przerób z nich był spory. Gości na dłużej było jak na lekarstwo bo obłożenie średnio 1/3 pensjonatu to umówmy się całe gówno.
    A tam, nerwa mam i zaczynam się nakręcać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, świetne.:))) Obśmiałam się tęgo - ekstra historia brawurowo opisana!:))) "Chyba nie sprzedadzą nas na narządy" - hahahahahahahaha.:))))
    Jeśli mogę coś dodać - mieszkałam niespełna 2 lata w Kwidzynie, stąd się czuję zobligowana, Kwidzynianie są na tym punkcie bardzo wrażliwi - on się odmienia jak Lublin.:)

    Gdzie jest notka o Pani Stasi?

    OdpowiedzUsuń
  9. Riannon- tak jak pisałam, ja rozumiem. Tylko szlag mnie trafia, jak np mają "okienko"- jeden, czy dwa dni przerwy miedzy gośćmi i "nie opłaca się sprzątać"
    A ze buroki, to fakt :), bo te złoża gazu sa na razie mocno domniemane :P

    Iwona- np pamiętam, że gadałyśmy na ten temat.
    A najgorsze własnie jest to jojczenie, ze mało, że trza z podatku zwolnić, tylko naprawdę, nie chce się korzystać z takiej oferty.

    Lekka- spłonęłam rumieńcem, poprawiłam byka.
    Będę pamietać :)
    I edytowałam podając link do notki o Pani Stasi- w komentarzach trza by było kopiowac do nowego okna...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przejmuj się.:) Wszyscy to Kwidzynowi robią - nawet dziennikarze w Wiadomościach - standard.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. HA ! wynalazłam sobei w archiwum tę opowieśc, przesympatyczna ta pani ,dzieki o losie ,ze sa tacy ludzie!
    dora

    OdpowiedzUsuń
  12. Lekka ;) Tym bardziej mi przykro, ze Kwidzyn taki poszkodowany i że też przyłożyłam do tego rękę.

    Dora i to wcale nie mało takich ludzi jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wróciłem właśnie z podróży służbowej. Korzystałem z hotelu w bardzo zacisznym, ukrytym w lesie hoteliku myśliwskim. Na kolacji zauważyłem parę.. ona może 25 lat... on ok. 55.... Trafiło mi się mieć pokój ściana w ścianę z tą parką. Powiem tyle, było ostro a seksualne uniesienia oznajmiali swoim głośnym sapaniem, jękami i krzykiem! Raniutko, pan odprowadził dziewczynę do samochodu, chwilę potem odjechał i on.... Szczęśliwi - ona, bo miała kasę, on bo zaliczył panienkę. Ot i życie... Wrócili.. ona do swojego chłopaka, on do swojej żony, by świecić przykładem dobrej pary i szczęśliwego małżeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie życie...

    Znasz ich? Moze ona ma dziewczynę, a on jest księdzem?

    Też dużo takich scenek widziałam, jakoś mnie to nie bardzo zajmuje, bo mnie to kompetnie nie dotyczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz, polecam Ci Hotel Centrum w Kwidzynie jak będziesz tam następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń