Otóż od kilku dni towarzyszy mi jedna mucha.
Trudno uwierzyć, jak niepokojący hałas może wywołać jedna ospała mucha obijająca się o papierową tapetę na suficie.
Ja jedna ospała mucha może uprzykrzyć wieczory, kiedy non stop siada na rękę.
Do szału mnie doprowadza to, że nie umiem jej zabić.
Taką notkę o niczym napisałam jakiś czas wcześniej.
"Mucha" sobie strzelała skrzydełkami, a my się nawet już do tego przyzwyczailiśmy.
Jednak lubego zainteresowało, czemu ta mucha ma tak dziwne ( jak na muchę) obyczaje... że nie wylatuje na apartamenty, nie siada na człowieku... i postanowił się na nią przyczaic.
Okazało się, że przyczaił się na... szerszenia.
Dobrze, że byłam wtedy u mamy, bo pewnie bym była zeszła na serce...
Tak sobie spokojnie spałam z szerszeniem...
Luby stanowczo go wyprosił, zamknął okno i zaczął oglądac.
Szerszeń postanowił najwyraźniej założyc rodzinę i zbudowac dla niej dom... za karniszem w naszej sypialni...
Ponownie dziękuję łaskawemu zbiegowi okoliczności, ze nie byłam obecna. Wyproszony szerszeń, zawołał swoich kumpli i tłukli się przez zamknięte okno.
Jejciu, to są zabójcy. Bardzo inteligentni zabójcy, którzy widzą i analizują sytuację. I atakują grupowo.
Tak wygląda gniazdo pojedynczego szerszenia. Potem przylatują kolejne i takie kulki doklejają jedna do drugiej...
Skąd szerszenie w mieście? Na blokach?
Gruby dreszcz pokrywa całe moje ciało, na samą myśl i na sam widok.
O rety! W porę Luby wytropił gadzinę i eksmitował! Brr
OdpowiedzUsuńNoooooooooo...
UsuńDopiero przed chwilą pokapowałam się w nowych ustawieniach bloggera i w tym, jak robic "drzewko" do odpowiedzi... A coś mi się tak zdawało, że jakoś inaczej ten blogger wygląda ;>
Mam wrażenie że mój szerszeń Helmut zagnieździł się pod dachem. Być moze że ma już tam taki domek.
OdpowiedzUsuńPóki co nie panikuję i staram się żyć z nim w symbiozie.
Tak jak z moją muchą - Krysią, której też nie potrafiłabym zabić ;*
Jeju...
UsuńJa na samą mysl mam pełno w galotach...
ja mam pełno na myśl o chrabąszczach :D
OdpowiedzUsuńPoszły sobie już u Ciebie, nie martw się :)
Bzykacze? ;)
UsuńFajne są :) ale z daleka :)
Mam nadzieję ze już poszły na zawsze :)
O jesoooo, ja tak straszie nie lubie much, ze juz nawet moje dziecko przybiega i mowi- mamo, mucha jest. Potrafie pootwierac drzwi i ganiac za nia ze scierka, aby tylko wyleciala, bo zabic nie zabije, toz to flaki sie rozprysna. Straszna mam muchofobie. Iiiiii.
OdpowiedzUsuńJa mam fobię na rojące się mrówki... łaaaaaaaaaa, to teraz jest- wyłażą z pomiędzy płytek chodnikowych, bleh, jak nie muszę to nie wychodzę z domu, albo chodzę po trawie.
UsuńNo i komary, cóś mnie sobie ostatnio upodobały... Miałam zamiar wszędzie posadzic komarzycę i lawendę, zeby je odstarszyc, bo latanie za jednym brzęczącym komarem strasznie upierdliwe jest.
Komarzyce swietnie zdaja egzamin. W donicach z petuniami posadz!:))))
UsuńTo jeszcze musiałabym miec petunie :P
UsuńO gniezdzie szerszeni nawet nie mysle. Wezwalabym straz pozarna.
OdpowiedzUsuńDobrze, że mnie w domu nie było...
UsuńJak nic siedziałaby zamknięta w kiblu...
Tylko, co jeśli jakiś by się dostał tam, gdzie ja bym się schowała?
Nic. Włączyłby Ci się instynkt samozachowawczy i palnęłabyś go szczotką, czy co tam masz w łazience. Mówię Ci, wiem z autopsji ;)
UsuńJeju, na samą myśl mam pełno w galotach...
UsuńAle pewnie masz rację, bo rozmawiałam z kolezanką. I mówiła mi, ze kiedyś codziennie wlatywało im do kuchni kilka szerszeni. I ona się najpierw bała, ale później jakoś przestała i je normalnie z zimną złością tłukła, co tam miała w ręku.
I mówi, ze te cholery wyczuwają strach przeciwnika :O
I jak się ich przestała bac, to one też były spokojne...
O to to. Boisz sie do pierwszego razu. Jesteś wieksza, silniejsza i znaaacznie inteligentniejsza od niech :D To tylko małe szerszeniątka :D
OdpowiedzUsuń(żebym była taka mądra do chrabaszczątek ;))
Jooo ;>
Usuńale jeszcze nie doszłam do tego, zęby się ich przestac bac ;>