piątek, 18 stycznia 2019

Tak sobie myślę

... gdzie znaleźć miarę.
Wydarzyła się tragedia i zginął człowiek.
Trudno pozostać obojętnym wobec mega ławeczki, którą z każdej strony rozsadza.... Gadanie. Treści naddane. Pierdolenie. Sadzenie kolejnej brzozy. Rzucanie błota - jak to na ławeczce...
Duże słowa, zbyt wysokie "C"
Hołd! Jakim prawem hołd?!
Zaś to samo.
A gdyby tak zejść z tego wysokiego "C"?
Trudno pozostać obojętnym wobec tak bezsensownej śmierci. Tak naprawdę to nie jest pytanie o oddanie czci, postawienie pomnika, tylko pytanie o publiczne bezpieczeństwo. Twoje i moje. Przecież godzimy się na wszechobecny monitoring, więc dlaczego nie możemy się czuć bezpiecznie?
Z drugiej strony- Czy to takie dziwne, że gdańszczanie chcą się choćby symbolicznie pożegnać z kimś, kto był z nimi tyyyle lat?
Czy - gdyby nazwać to pożegnaniem - to mniej by bolało? Po tej drugiej stronie?

Tu nie ma zwycięzców. Nikt nie wygrał. I nikt nie wygra.
Opozycja musi unieść kolejnego "męczennika".
Kolejnego juz, w bogatej martyrologii...

Nie wiem, jak Wy, ale ja pochylam głowę. Tak, po prostu.
I zamykam uszy na pozostałe treści.


P.S. Jest tu jeszcze ktoś?




czwartek, 28 lipca 2016

Garnuszki

Takie maleństwa :)



Najmniejszy ma pojemność 150 litrów. Nawiększy - 500.
Mikserek malusi w tle
Maszyna do siekania ( około stuletnia. I działa! Pan od BHP odciął kabel zasilania, żeby się nikomu nic niedobrego nie przydarzyło. Nie dość, że działa, to jeszcze była o wiele wydajniejsza niż współczesna maszyna.)

A tu współczesna:
Są jeszcze takie tyci- tyci baseniki do płukania ziemniaków  i równie mikroskopijna szatkownica.

niedziela, 22 maja 2016

Czasem coś robię...

Niedawno na przykład zrobiłam dekoracje na komunię, w restauracji, w której pracuję.
Chciałam, by motywem przewodnim był wianek, który dziewczynki maja na głowie, w czasie tej uroczystości. Bez kiczowatych chorągiewek "IHS", bez sztucznych kwiatków, bez aniołków - tylko wianuszki ozdobione kuleczkami i delikatne wstążeczki. Chciałam osiagnąć takie efekt świeżości i wdzięku - i mam takie wrażenie, że mi się udało.
Chciałam żywe konwalie na stole, ale w tym czasie, jeszcze ich nie było.
Chciałam te wianki posplatać z mirtu, ale wyszloby tak koszmarnie drogo, że odpuściłam i posplatałam je z bukszpanu.
Jak ja się naplotłam :)


Tych wianuszków było duzo, duzo więcej - na lustrach, balustradach, oknach.
Ostatnie zdjęcie nie pokazuje stołu nakrytego na komunię. Bardzo żałuję, że nie zdążyłam cyknąc fotki takiego komunijnego stołu - pełnego cukierków, owoców - bo to wszystko naprawdę fajnie wyglądało :)

Ludzie przychodzili i mówili "łał, tak tu jeszcze nie było" :) I ja to własnie po to zrobiłam :)

A poza tym - to zyję, gdyby ktos był ciekaw. :)

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Czekoladki

Takie domowe.
W ramach warsztatów pt "6- olatka się nudzi ;)

Potrzebne:
- kuwertura 200 g
- orzeszki ziemne w puszce
- coś do ozdobienia
- silikonowe foremki do kostek lodu.

Blok kuwertury  podzieliłam na 3 części. 2/3 stopiłam w kąpieli wodnej, pozostałą 1/3 starłam na tarce. Posłużyła mi do schłodzenia masy czekoladowej. Nie mam termometru cukierniczego, ale ponieważ czekolada musi osiągnąć 40 stopni - użyłam termometru domowego.
Robi się to tak - najpierw ogrzewa się kuwerturę do 40 stopni ( nie więcej niż 42 stopnie) - potem chłodzi do ok 25 stopni ( ta starta czekolada i zdjęcie z kąpieli wodnej -  wystarczyło) a potem ponownie ogrzewa do temperatury 32 stopnie.
Następnie wlałam masę do foremek na lód - tylko by oblepił ścianki i włożyłam na chwile do zamrażalnika.
Te maleńkie miseczki z czekolady wypełniłam masłem orzechowym.* I przykryłam znów warstwą czekolady. I znów na chwilkę do zamrażalnika.
Tak to  wyszło.
Byłoby ich więcej, ale część masy czekoladowej trafiła tu:
Miały być ozdobione kreskami białej czekolady, ale ciocia- dupa, czekolada się przypaliła.
Ozdobione zostały gotowa konfekcja :P
Nawet fajnie, jak na pierwszy raz :P

* masło orzechowe zrobiłam miksując w młynku do kawy solone, prażone orzeszki ziemne. To naprawdę wszystko :)  Pewnie by starczyło do wypełnienia czekoladek, ale część masła zniknęła w niebycie ( tam, gdzie masa czekoladowa, hi), jak tylko odwróciłam się na chwilkę . Częściowo czekoladki zostały wypełnione ... pokruszonymi krakersami :D - tysz fajny patent :)


****
I kilka świątecznych wspominek - przed świętami mi brakło czasu.

Stroik se machnęłam z  żywych hiacyntów
zapakowałam prezenty...
Przełożyłam piernik
Robiłam jeszcze uszka, makaron domowy ( 3 razy, bo my zeżarli uprzednio, nim doczekał świąt)

No i tak...
życzeń świątecznych nie zdążyłam złożyć, ale na Noworoczne - i owszem :)
Najlepszego :)

środa, 15 lipca 2015

Czy wszyscy musimy byc tacy sami?

Tym razem zainspirowalo mnie  to.
Splakalam sie ze smiechu, przy okazji. A potem zrobilo mi sie przykro.
Przeciez to prywatna sprawa, co kto jada...
Wegefaszysta? Wegekurwa? Miesozerny troll?Mięsozerny debil?
"prawdziwy Polak nie je miesa tylko w piatek!" :O :O :O :O

Pobocznym watkiem jest moje zdumienie, wywolane procesem analizy, jak prosta jest droga od niejedzenia miesa, do stania sie pedofilem :O

Dlaczego tyle jest wzajemnej agresji? W obliczu tak obojetnego faktu, jak to, co kto jada?

Dlaczego musimy byc tacy sami? Mieć jedna ideę, wspolną, miec jeden jedynie sluszny pomysl na zycie, miec identyczne zainteresowania? Wyznawac identyczne wartosci? Nosic jednakowe ubrania?
Kupowac w tym samym sklepie? Jesc to samo, autystycznie powtarzajac dania ( tak nawiasem- kiedys byly takie majtki- na kazdy dzien tygodnia - inne :P Nawet praktyczne :P Bo po pierwsze- zakladajac majtki juz sie wiedzialo, jaki jest dzien tygodnia, hi, a po drugie - proces prania przebiegal plynnie :D
Podobnie z jedzeniem ;>- jem dzis rolade, kluski slaskie i modrą kapuste- a to znaczy, ze jest niedziela :) A jesli jem smazona rybe- to piatek :) A jesli nalesniki- to poniedzialek :)

Czy ktoś komus odbiera schabowego? Czy ten schabowy jest az tak wazny, żeby kogos, kto go nie chce i  z niego rezygnuje nazywac debilem? Kurwa? Faszysta?
Dlaczego polemika "miesozercy" z "niemiesozerca" jest taka gwaltowna? I tak pelna emocji?
Dlaczego milosnicy schabowego tak emocjonalnie podchodza do tego, że ktos tego schabowego nie chce na SWOIM talerzu? Tak na logike- to chyba dobrze, bo wiecej bedzie dla nich?
Czy roslinozercy nie wbijają przypadkiem w poczucie winy? I to  z bezsilnosci sa te wszystkie wyzwiska, ta agresja?

Dziwne to wszystko...

wtorek, 30 czerwca 2015

Znowu to zrobilam...


Nanioslam pelne siaty roznych lisci :oops: :oops: :oops: I innych slicznosci :) Truskawek, ogorkow, malutkich ziemniaczkow, papryk, cukinii, pomidorów.
Nie wolno mi dawać zadnej gotowki do ręki, bo wszystko przepuszcze na liscie. :roll: 
Za to dzisiaj bede jadla pierogi ze szpinakiem i ricotta Image i rosol wypelniony po brzegi roznym zielskiem i gotowany na pieczonych kościach. Rosól pelen umami.

A najgorsza jest ta uporczywa recydywa...
Bo ja za kilka dni znowu to zrobie ....

niedziela, 14 czerwca 2015

Jestem kobieta!

Jestem kobieta, a to o wiele wiecej znaczy, niz bycie FEMINISTKA!


Jestem kobieta! A to nie oznacza, ze nie jestem czlowiekiem. Jestem nim, tak samo, jak jest nim moj partner. Ja jestem zmęczona, wiec on też, nie nalezy mi sie więcej, niz jemu. Nie należy mi sie więcej, bo sobie zmarnuje paznokcie! Nie bede tyle dxwigac- on moze więcej, bo ja nie będę sobie zrywac jajników, ale to nie znaczy, że ja mam sie polozyc, kiedy on jeszcze pracuje!
Nie znaczy to, że rzadziej korzystam z mózgu!

Nie badxcie feministkami, bo to pusty frazes.
Ja nie bede- nie uchyle sie od wlasnej pracy, bo jestem "feministka"...
Jestem slabsza fizycznie, ale nie bezsilna.
On mi nie pozwala dzwigac- ale też zaden facet, którego znam- nie daje mi dzwigać, wiec po co to pierdolenie?
Bycie kobieta jest lepsze od bycia mezczyzna?
A dlaczego?
Bycie kobieta do czegoś predystynuje?

Jestem kobieta! Nie feminstka. Nie wstydze sie tego i nie boje. Odnajduję sie w swojej kobiecosci. Nie potrzebuję feminizmu, by okreslić swoje granice- nie gwalcic mnie i szanowac ( i do tego femimizm mi nie jest potrzebny. Serio! wystarczy zwykle prawo! ) I to mam- nie jako feministka, tylko jako kobieta- patrner.  Dorosly partner- co prawda- doroslam w wieku 40 lat, ale lepiej poxno, niz wcale... I czlowiek. Wiec jemu potrzeba takiego samego wsparcia, jak mnie! On nie musi wiecej, tylko dlatego, ze ja jestem kobieta
Jestem czlowiekiem, nie feministka.

Tak, wiem, ze kobiety oddaly zycie, za prawo- do posiadania majatku, do  glosowania...
Ja bym chyba nie oddała, ale TERAZ moge sie cieszyc równoscia. Mam sie jakos zmaskrowac, bo podziekowac za to prawo?
Nie wiem, czy bym to zrobiła, ale nie bylam postawiona w takiej sytuacji. Wiec teraz korzystam z pelni praw. 100 lat temu ustanowionych.
Więc z rownosci korzystam...
A to cos zlego?
Nikt mi nie mowil, ze mam sie ubiczować w calu podziekowania...

Feminizm to nie jest bzdura.
Jest bardzo wielki problem  z dostepem kobiet do wyzszych stanowisk.
Jest mega problem z pogodzeniem pracy z urlopem macierzyskim.
Jest bardzo duzo innych problemow!
Ale nie tak!!!
Ze jestem feministka i spierdalaj...
I tak się tego problemu nie rozwiaze. Ani wpisując debilne teksty na FB,,,